Makowski: "Moje zdrowie jest lepsze, niż twoje. Szczepienia dla równych i równiejszych" [OPINIA]
Miał być podział na grupy, priorytet dla medyków oraz seniorów i osób z chorobami towarzyszącymi. Okazało się, że jak wszystko w Polsce, również szczepienia stanowią towar, który można sobie załatwić po znajomości. Jesteś znaną aktorką - na listę wciśniesz paru kumpli. Wpływowym lekarzem - rodzinę. Politykiem? Wejdziesz przed DPS-ami. Niedobrze mi się robi, jak to widzę.
03.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 02:19
Wchodząc na profil facebookowy Krystyny Jandy, znajdziemy opublikowaną w ciągu kilku dni rzekę linków o Strajku Kobiet, ptakach poszkodowanych w sylwestra, problemach Kościoła, złych rządach PiS-u, działalności teatrów, a nawet tekst o tym, że "szpitale musiały wylewać co szóstą dawkę szczepionki". Zapewne w domyśle, że skoro ma się zmarnować, to chyba nic złego, że ktoś inny taką dawkę przyjmie? Jest też odnośnik do artykułu pt. "Dlaczego nienawidzimy? Źródła hejtu".
Gubi się w tej kakofonii wpis z 30 grudnia o przyjęciu specyfiku Pfizera, który Krystyna Janda wielokrotnie edytowała, aby po ujawnieniu afery zrobić z siebie "królika" (chyba doświadczalnego, ale doprecyzowania zabrakło), następnie pacjenta z grupy ryzyka, a później jedną z kilkunastu osób ze świata sztuki, mających być ambasadorami akcji promującej szczepienia.
Akcji zorganizowanej za pełnym przyzwoleniem Warszawskiego Uniwersytety Medycznego. Jak jednak twierdzi rektor, chodzi o inicjatywę "spółki Centrum Medyczne, której WUM jest właścicielem". Tyle że to zwykłe spychanie odpowiedzialności, bo nawet pierwotny zamiar akcji, tj. nagłaśnianie idei szczepień - okazał się kpiną.
Zobacz także
Próżno u aktorki szukać zdjęć z podawania szczepionki, filmików, postów w mediach społecznościowych. Ba, nawet sama lista wybranych owiana była aurą wstydliwej tajemnicy. Wstydliwej, bo byli na niej nie "promotorzy walki z koronawirusem", ale znajomi i rodzina Krystyny Jandy. Prawdziwa plejada kolesiostwa; od Krzysztofa Materny, przez Wiktora Zborowskiego po byłego męża Andrzeja Seweryna i córki - Marii Seweryn.
W ogóle skala ich ignorancji i braku empatii - gdy mleko się już rozlało - poraża. - Ja nie czułem, że się gdzieś wpycham czy sobie coś załatwiam. (...) WUM wystosował takie zaproszenie do teatru do Kryśki Jandy i teatr to koordynował - stwierdził Zborowski. - Myślałam, że jest osobna pula szczepionek dla aktorów - powiedziała Seweryn.
Jeśli ktoś się łudził, że choć w tej sprawie unikniemy w Polsce jednego z naszych grzechów narodowych - nepotyzmu i "załatwiactwa" - srogo się pomylił. Możesz być podopiecznym Domu Pomocy Społecznej, 80-latkiem po zapaleniu płuc, lekarzem albo ratownikiem medyczny, dla którego szczepionka może stanowić różnicę między życiem a śmiercią, ale i tak, jeśli jesteś politykiem, celebrytą albo chodzisz na wódkę z ordynatorem - wepchniesz się pierwszy. Z tego co wiem, akcja Krystyny Jandy to tylko wierzchołkiem góry lodowej szerszego procederu "szczepień dla równych i równiejszych".
Za część z tych nadużyć odpowiadają konkretne osoby i ich prywatna inicjatywa, ale równocześnie nie można zdejmować odpowiedzialności z rządu, który nadzoruje cały proces szczepień i powinien wykrywać patologie zanim zainteresują się nimi media. Czymś naprawdę depresyjnym jest jednak fakt, że ze sprawy, która powinna nas łączyć ponad podziałami, już na starcie zrobiono festiwal nieudolności i hipokryzji.
Pozostaje mieć nadzieję, że ostatecznie Polacy wyciągną z afery inne wnioski - szczepienia są ważne, stanowią naszą najlepszą obronę przed pandemią i najkrótszą drogę powrotu do "nowej normalności". Właśnie dlatego stanowią towar deficytowy.
Marcin Makowski dla WP Wiadomości