Makowski: "Demagogia w onkologii. Leczeniem raka w Polsce żaden z rządów nie zajął się na serio" [OPINIA]
Jeśli środkowy palec poseł Joanny Lichockiej przyczynił się do czegokolwiek dobrego, to do wyciągnięcia na światło dzienne tematu finansowania onkologii w Polsce. Niestety, problem nie zaczął się wraz z miliardami na TVP. Symbolicznego "f***a" chorym pokazała cała III RP.
18.02.2020 | aktual.: 18.02.2020 13:34
Gestu środkowego palca, wycelowanego w kierunku polityków opozycji po przegłosowaniu dwóch miliardów "rekompensaty" abonamentowej na Telewizję Polską, po prostu nie da się obronić. Joanna Lichocka nieintencjonalnie przywołała nim jednak temat pieniędzy i strukturalnej niemocy państwa polskiego w leczeniu raka. Posłowie Koalicji Obywatelskiej chcieli przeznaczyć te środki na onkologię, i choć przydałyby się na tym odcinku nieporównywalnie bardziej niż na Woronicza, czystym populizmem jest przerzucanie się przez polityków winą.
Onkologia wiecznie niedofinansowana
Pod tym względem winna jest cała Polska po transformacji, która traktując leczenie raka i profilaktykę zachorowań po macoszemu, przyczyniła się, że co roku diagnozę o nowotworze słyszy 160 tys. rodaków, a ponad milion próbuje się z niego wyleczyć. Około 100 tys. nie udaje się pomóc - w ten sposób co 12 miesięcy tracimy miasto wielkości Koszalina. Dane, które przedstawiła choćby Najwyższa Izba Kontroli w swoim raporcie w 2018 r., są w najwyższym stopniu alarmujące. Nowotwory złośliwe od dekad stanowią drugą, najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce (ok. 25 proc. wszystkich przypadków), a od 1999 r. niechlubne statystyki szybują w górę - przez 20 lat zachorowalność na raka wzrosła o 46 proc., a liczba zgonów o ponad 23.
Bez względu na to, kto aktualnie rządził w Polsce, chroniczne niedofinansowanie odcinka onkologicznego przyczyniło się do powstania jednego z najgorszych i najwolniejszych systemów w Unii Europejskiej. Wydatki per capita na walkę z nowotworami, stawiają nasz kraj na szarym końcu. W 2011 r. w Polsce przeznaczało się na to zadanie średnio 42 euro, w Czechach 85, we Francja 156, a w Wielkiej Brytanii aż 171. Również później, bo w 2013 r. NIK negatywnie ocenił realizację Programu Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu, która zdaniem ówcześnie rządzących, miała się przyczynić do spadku zachorowań na raka płuc. Negatywnie oceniono również jakość kształcenia i profilaktyki antynowotworowej w szkołach.
Strukturalne zaniedbania
Choć rosną i w 2019 r. wynosiły około 10 mld zł, również wydatki całego NFZ na onkologię są niewystarczające. Pięć lat temu wynosiły one 7,6 mld zł, ale w stosunku do 2014 r. powiększono je jedynie o 3,25 proc., w sytuacji w której sama dynamika wzrostu świadczeń zdrowotnych była dwukrotnie wyższa. Pytanie, które należy sobie również postawić brzmi następująco: kto odpowiada za cywilizacyjne zapóźnienia w walce ze smogiem i zanieczyszczeniem powietrza? Duża część nowotworów w naszym kraju jest przecież spowodowana przez substancje chemiczne, które wdychamy ze względu na niskiej jakości węgiel, zakorkowane miasta i tanie piece, z kominami bez filtrów. Tego problemu zdawano się nie dostrzegać zarówno od strony polityki samorządowej, jaki ogólnopolskiej.
Wczytując się w statystyki, właściwie nigdy nie byliśmy również w czołówce europejskiej jeśli chodzi o profilaktykę nowotworową. W latach 2012-2015 r. z dostępu do tego typu świadczeń przesiewowych finansowanych z NFZ-u skorzystało niespełna połowa uprawnionych pacjentów. Aby były one skuteczne w skali całej populacji, musi to być przynajmniej 70 proc.
Niewystarczająca profilaktyka
Dlaczego tak się dzieje? Być może dlatego, że mieszkańcy tylko 114 z 380 powiatów mieli możliwość korzystania i dostępu w swoim regionie do bezpłatnej wizyty z poradni onkologicznej. Równocześnie, gdy słyszą diagnozę, nie mają dostępu do ponad połowy certyfikowanych w Unii leków.
Programy takie jak Krajowa Sieć Onkologiczna czy Nowa Strategia Onkologiczna są w Polsce potrzebne, wydatki na walkę z rakiem rosną, ale musimy pamiętać, że przy brakach kadrowych, w tym pielęgniarek, koordynatorów i asystentów lekarzy, będziemy działać jedynie doraźnie. Dodatkowe dwa mld zł na pewno pomogłyby polskiej onkologii, ale jeszcze bardziej pomoże jej wspólne działanie rządu i opozycji, zamiast przerzucania się winą. Bo ta jest z gruntu systemowa. Ratowanie ludzkiego życia nie powinno mieć barw partyjnych.
Marcin Makowski dla WP Opinie