Trwa ładowanie...

Makowski: Banaś kontra Kaczyński. To polityczny punkt bez odwrotu [OPINIA]

Były podchody, sugestie, badanie gruntu - teraz czas na wojnę. Prezes NIK Marian Banaś postawił wszystko na jedną kartę. Podejrzenie popełnienia przestępstwa zostało skierowane do prokuratury nie tylko wobec instytucji organizujących wybory kopertowe i czołowych polityków PiS z premierem na czele. W końcu przyszła pora na Jarosława Kaczyńskiego, który poprzez krytykę Banasia w mediach, ma "wywierać wpływ" na szefa NIK i go zniesławiać. To polityczne przekroczenie Rubikonu.

Marian BanaśMarian BanaśŹródło: East News, fot: Zbyszek Kaczmarek
d2ctkm1
d2ctkm1

Spór między Marianem Banasiem a jego dawnym środowiskiem politycznym ma w sobie wszystkie cechy zimnej wojny, która po przekroczeniu umownej granicy, może się zamienić w gorącą. Wszystko wskazuje na to, że właśnie weszliśmy w fazę politycznego starcia, którego konsekwencje trudno przewidzieć.

Marian Banaś oszczędnie dawkował emocje, początkowo wysyłając do mediów jedynie kontrolowane przecieki o raportach NIK, druzgocących dla instytucji państwa oraz osób, organizujących wybory korespondencyjne w maju ubiegłego roku. W bitwie, którą toczył de facto w obronie swojej reputacji oraz rodziny, stopniowo szedł jednak o krok dalej. Najpierw prokuratura została poinformowana o możliwym przestępstwie m.in. Poczty Polskiej, następnie osób bezpośrednio zaangażowanych w całą operacją, z premierem Mateuszem Morawieckim na czele.

Słowa szefa rządu, że w sprawie wyborów "zachował się, jak trzeba", były wystarczająco jasnym sygnałem, że Prawo i Sprawiedliwość będzie bronić swoich motywacji odnośnie głosowania kopertowego do końca. W przeciwnym wypadku musiałoby przyznać, że zmarnowało ponad 70 mln zł, wykraczając poza rozwiązania konstytucyjne i obowiązujące prawo. 

- Chcę, żeby to było jasno powiedziane: to była moja osobista decyzja, by spróbować skorzystać z doświadczenia bawarskiego i kanadyjskiego w organizacji takich głosowań. Problemem był brak większości w Sejmie dla tej sprawy. Nie zwalniało to jednak rządu z wykonania obowiązku konstytucyjnego i zostało zrobione wszystko, co możliwe, by został on wykonany. (…) Mówienie tutaj o jakimś złamaniu prawa czy nadużyciu jest wielkim nieporozumieniem - przekonywał Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika "Sieci".

d2ctkm1

Zupełnie wprost sugerował przy tym w wielu miejscach, że Marian Banaś - niegdyś w PiS-ie postać "kryształowa" - kryształową już nie jest. - To jest stanowisko dla ludzi, którzy są poza jakimkolwiek podejrzeniem, całkowicie czystych. Jeśli ktoś ma jakiekolwiek kłopoty w tej sferze, jeśli jest mocno skoncentrowany na sprawach materialnych, to nie powinien być prezesem NIK - stwierdził wicepremier ds. bezpieczeństwa. Jaśniej podważyć kompetencji Banasia się już nie dało. Bez względu jednak na ocenę jego motywacji i działalności, jako szef Najwyższej Izby Kontroli to właśnie on ma żelazne umocowania w ustawie zasadniczej, gwarantującej jemu samemu oraz kierowanej przez niego instytucji pełną niezależność polityczną. 

I właśnie w oparciu o te prerogatywy NIK postanowił skierować do prokuratury podejrzenie o popełnienie przestępstwa wobec prezesa PiS i jego "medialnej aktywności" mającej znieważać funkcjonariusza publicznego, wywierać wpływ na czynności urzędnicze oraz go zniesławiać.

Zobacz także: Niepokojący sondaż IBRiS. Reakcja Piotra Zgorzelskiego

"Formułując swoje wypowiedzi pan Jarosław Kaczyński działał jako v-ce Prezes Rady Ministrów, który powinien szczególnie cenić sobie zasadę domniemania niewinności określoną w Konstytucji, Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Karcie Praw Podstawowych, kodeksie postępowania karnego oraz Dyrektywie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/343 z dnia 9 marca 2016 roku, a także baczyć na to, że prokuratura w okresie blisko dwóch lat nie sformułowała żadnych zarzutów" - zaznaczono w komunikacie Izby.

d2ctkm1

NIK dodał również, że "(…) nie można dopuścić do sytuacji, gdy wicepremier wywiera na niego wpływ "a także pomawia (...) o takie postępowanie i właściwości, które mogą poniżyć go w oczach opinii publicznej oraz podległych pracowników". W związku z tym pozostaje jedynie ścieżka sądowa oraz zbadanie "skali naruszeń", których miał się dopuścić Kaczyński.

- Poleje się krew? - pytam jednego z polityków działających blisko Jarosława Kaczyńskiego o komentarz do działań Mariana Banasia. - Może się polać. To tak jakby Juliusz Cezar przekroczył Rubikon nie po to by przejąć władzę ale skorzystać z łaźni rzymskich. Po coś się czerwoną linię przekracza - słyszę.

W siedzibie partii nie ma wątpliwości, że Marian Banaś dając do ręki Zbigniewa Ziobry narzędzie w postaci spraw w prokuraturze wobec samego Jarosława Kaczyńskiego - pozostając w retoryce wojennej - wystrzelił w kierunku przeciwnika bronią ostateczną. Zawieszenie broni nie jest już wariantem branym pod uwagę, teraz to walka na wyniszczenie.

d2ctkm1

Marcin Makowski dla WP Opinie

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2ctkm1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ctkm1
Więcej tematów