PublicystykaMajmurek: "Loty VIP-ów. PiS pozoruje transparentność. Na razie nie wydaje się mu to szkodzić" (Opinia)

Majmurek: "Loty VIP‑ów. PiS pozoruje transparentność. Na razie nie wydaje się mu to szkodzić" (Opinia)

Wykaz lotów Beaty Szydło z czasów, gdy ta kierowała rządem, został opublikowany przez Kancelarię Premiera. Czy PiS ustąpiło pod naciskiem opinii publicznej, domagającej się większej przejrzystości?

Majmurek: "Loty VIP-ów. PiS pozoruje transparentność. Na razie nie wydaje się mu to szkodzić" (Opinia)
Źródło zdjęć: © East News | Jan Graczyński
Jakub Majmurek

14.08.2019 | aktual.: 14.08.2019 07:33

Nie do końca. Publikacja Kancelarii raczej symuluje transparentność, niż realnie informuje opinię publiczną na temat tego, jak premier Szydło korzystała z rządowej floty powietrznej. Opublikowana lista lotów to licząca raptem trzy strony tabela. Jedyne informacje, jakie w niej znajdziemy to liczba lotów, typ statku powietrznego, data oraz trasa. To zbyt mało, by opinia publiczna mogła w sensowny sposób wyrobić sobie zdanie na temat tego, czy premier Szydło nie nadużywała przysługujących jej rządowych przywilejów.

Przede wszystkim nie ma informacji, która stanowiła istotę afery marszałka Kuchcińskiego: o towarzyszących pani premier w podróżach pasażerach. Kuchciński wywołał społeczne oburzenie tym, że wykorzystywał rządową flotę powietrzną, jako taksówkę dla rodziny i kolegów z partii. Na pokład samolotu zabierał ze sobą żonę, dzieci, siostrę, posłów i samorządowców ze swojej partii, a czasem nawet ich małżonki. Żadna z tych osób nie płaciła za koszty lotu.

Co z pasażerami?

Sprawa Kuchcińskiego nasuwa oczywiste pytanie: czy praktyki marszałka były w Polsce PiS niechlubnym wyjątkiem, czy powszechną regułą? Niestety, ujawnione przez Kancelarię Premiera dokumenty nie przybliżają nas do odpowiedzi na te pytania. Nie dowiemy się z nich kogo premier Szydło zabierała na pokład i na jakich zasadach. Czy podróżowali z nią członkowie jej rodziny? Współpracownicy z rządu? Posłowie rządzącej partii?

Opinia publiczna powinna mieć prawo do takich informacji. Zwłaszcza, że w sprawie lotów oficjeli z PiS Polki i Polacy kilkakrotnie byli wprowadzani w błąd. Centrum Informacyjne Sejmu wbrew prawdzie zaprzeczało, by rodzina marszałka Kuchcińskiego latała z nim rządowymi samolotami. Także marszałek Senatu wbrew prawdzie zaprzeczał, by w podróżach towarzyszyli mu bliscy - kilka godzin po takim publicznym zapewnieniu, okazało się, że przynajmniej raz miał miejsce taki przypadek.

Jak to wyglądało w przypadku byłej pani premier? Jeśli Beata Szydło w korzystaniu w rządowej floty powietrznej, w odróżnieniu od marszałka Kuchcińskiego, zachowywała najwyższe standardy, to dlaczego nie chce tego ujawnić? Z pewnością politycznie nie zaszkodziłoby to jej partii. Fakt, iż informacji o pasażerach brak, będzie karmił spekulacje na temat tego kto podróżował z Beatą Szydło i co obóz rządowy ma tu do ukrycia.

HEAD do Brzeszcz?

W wykazie brakuje także innej kluczowej informacji: które z lotów miały przyznany status HEAD, szczególnie angażujący rządowe służby i ze względu na towarzyszące mu procedury bezpieczeństwa generujący najwyższe koszty.

Wiele z lotów w wykazie - do Brukseli, Strasburga, Budapesztu - ma wyraźnie służbowy charakter i nie sposób się do nich przyczepić. Większość stanowią jednak połączenia na linii Warszawa-Kraków. I tu, choć wszystko odbywa się zgodnie z prawem, mogą pojawić się wątpliwości co do zasadności lotniczych przywilejów rządzących.

Jak możemy zgadywać, podróże te wiązały się powrotami Beaty Szydło z Warszawy do domu w Brzeszczach. Na krakowskim lotnisku czekała na nią kolumna rządowa, która odwoziła szefową rządu pod domowe drzwi - jak pamiętamy czasami nie bezwypadkowo.

A może by tak pociąg?

O ile w przypadku krajowych i międzynarodowych podróży służbowych ministrom i premierom jak najbardziej powinna przysługiwać rządowa flota powietrzna, to w przypadku prywatnych podróży do domu nie jest to chyba wcale aż tak oczywiste. Czy faktycznie w stosunkowo niewielkim terytorialnie państwie, jak Polska każda podróż szefowej rządu na trasie dom-Warszawa musi odbywać się rządowym samolotem? Czy premier Szydło nie może lecieć rejsowym? A najlepiej pojechać pociągiem - co jest znacznie bardziej ekologicznym środkiem transportu.

O ile w wypadku marszałka Kuchcińskiego można przyjąć argument, że kolejowe połączenia stolicy z Rzeszowem i Przemyślem są rzadkie i w większości powolne, to ze stolicy do Krakowa można szybko i wygodnie dojechać pociągiem w mniej niż trzy godziny.

Zwraca też uwagę wysoka częstotliwość podróży byłej premier na trasie Kraków-Warszawa. Można zrozumieć, że także szefowa rządu ma prawo do wypoczynku w swoim rodzinnym domu. Jednocześnie od kogoś, kto podejmuje się pracy na najwyższym stanowisku w państwie nie jest przesadą oczekiwać, że większość czasu będzie spędzał w miejscu, gdzie realnie mieści się władza - w Warszawie.

PiS czuje, że może wszystko

Jeśli jednak ktoś liczy na to, że afera z Kuchcińskim uruchomi dyskusję na temat zasadności przywilejów władzy, może się srogo zawieść. Ostatni sondaż Kantar dla TVN, zrobiony już po aferze Kuchcińskiego, pokazuje, iż cała afera w żaden istotny sposób nie zagroziła całkowitej przewadze PiS nad resztą opozycji. PiS prowadzi w nim z poparciem 44 proc. głosów. KO jest daleko w tyle z poparciem wynoszącym zaledwie 27 proc. Wierny rządzącej partii elektorat najwyraźniej uznał, że odwołanie marszałka zamyka sprawę. Albo że rządy PiS są dla niego na tyle korzystne, że można tolerować brak umiaru wysokich funkcjonariuszy państwa w korzystaniu z przywilejów władzy.

Powinno to dać do myślenia opozycji. Nagłośnienie afery i odwołanie marszałka to na pewno jej sukces - zadaniem opozycji jest pilnowanie by rządzący ponosili odpowiedzialność za naruszanie standardów. Ale nic jak na razie nie wskazuje, by sprawa lotów miała okazać się cudowną bronią, zdolną zatopić rządzącą partię. Opozycja musi szybko wymyślić nowy komunikat.

Jeśli te sondażowe tendencje się utrzymają, PiS także uzna, że sprawę udało się skutecznie zamknąć i ani nigdy nie dowiemy się jak naprawdę wyglądały loty Szydło, ani nie będziemy mogli liczyć na sensowną dyskusję o skali przywilejów rządzących. Zamiast tego, na każde pytanie o loty obecnej ekipy, dostaniemy mantrę o czasach Tuska i Kopacz - jak głupia i nie na temat nie byłaby ta odpowiedź, najwyraźniej działa.

Jakub Majmurek WP Opinie

Beata Szydłopismarek kuchciński
Zobacz także
Komentarze (0)