Afgańczycy uciekają przed talibami. Turcja buduje mur
Talibowie zabrali im dzieci, kraj i dotychczasowe życie. W rozpaczliwiej ucieczce przed wojną, uchodźcy kierowali się m.in. do Turcji. Jednak tam napotykają kolejne kilometry muru.
Gdyby rozpacz miała twarz, wyglądałby jak Abdul Karim Uzbek - pisze we francuskim dzienniku "Le Figaro" Delphine Minoui.
- Straciłem już dwoje dzieci przez talibów. Dzisiaj straciłem swój kraj - powiedział dziennikarce. Z Afganistanu uciekł w ostatniej chwili do Turcji. Niedzielnej nocy nie przespał, zamiast tego przyklejony do ekranu swojego smartfona oglądał przekazywane w mediach społecznościowych filmy i zdjęcia afgańskiego koszmaru.
Uzbek ma 40 lat i zna średniowieczne metody talibów. Znosił je już od 1966 roku, aż do momentu, gdy przerwała je amerykańska interwencja w 2001 roku.
Zobacz też: "Strzelali do ludzi". Cimoszewicz o przyszłości Afganistanu
Historia przypomniała o sobie dwa lata temu. - Rakiety talibów odebrały mi dwoje wracających ze szkoły najstarszych dzieci. Parę miesięcy później straciłem brata nękanego wcześniej groźbami śmierci - opowiedział dziennikarce.
Rodzinie Afgańczyka udało się uciec przez Iran do Turcji. Nie było łatwo, przez 10 dni wędrowali przez góry. 47 spędzili natomiast u nieuczciwego przemytnika, który zabrał im wszystkie pieniądze.
"Narastający problem"
Dziennikarka "Le Figaro" zapytała o Afgańczyków uciekających przed talibami Mehmeta Emina Bilmeza, gubernatora tureckiego Wan.
Jak stwierdził, skala tego zjawiska jest coraz większa. Bilmez mówi o "nielegalnych migrantach" i chwali się, że tylko w 2020 roku tureckie służby zawróciły na granicy 108 tys. osób.
Gubernator pochwalił się także wieloma rozwiązaniami służącymi do powstrzymania Afgańczyków przed przekraczaniem granicy. Wśród nich wymienił zasieki, wykopy, ale też drony i wieże kontrolne.
Nie bez znaczenia pozostaje też zapowiedź prezydenta Turcji Erdogana, który przy okazji międzynarodowych spotkań często wspomina o budowie nowego, betonowego muru na granicy z Iranem, mającym "kompletnie zablokować przejście".
"Mur nic nie zmieni"
O słynny mur Minoui zapytała kurdyjskiego rolnika mieszkającego na granicy Turcji. Jak przyznał, często widzi uchodźców kryjących się wśród owiec. Są głodni i wyczerpani, dlatego dzieli się z nimi jedzeniem
Jak przyznał, z jego perspektywy budowany mur nic nie zmieni.
- Zawsze znajdą sposób, żeby go ominąć, pokonać, podstawić drabinę, przeskoczyć - stwierdził.
Ryzyko warte podjęcia
Strach przed talibami jest dla Afgańczyków tak silny, że mimo ogromnego ryzyka, decydują się na wyczerpującą podróż do Turcji.
Zrobił tam m.in. 17-letni Azizollah z Baghlan, którego już trzykrotnie zawracano z tureckiej granicy.
- Jak mnie złapią i odeślą na granicę, wrócę tu ponownie - powiedział. Chłopak nie ma już pieniędzy, kontaktu z bliskimi, chce po prostu przetrwać do kolejnego dnia.
W rozmowie z dziennikarką przyznał, że ma już tylko jedno marzenie: żyć w spokoju.
Źródło: Delphine Minoui, Le Figaro