Magierowski dostał dwie propozycje od MSZ. "Mógł być ambasadorem"
Trzy źródła Wirtualnej Polski potwierdzają, że Marek Magierowski po odejściu z placówki w Waszyngtonie mógł zostać ambasadorem w Argentynie lub Chile. - Dostał dwie oferty, ale je odrzucił - mówi nasz rozmówca. - Nadal mógł być ambasadorem Polski, dlatego tym bardziej nie rozumiem oczekiwania wypłaty prawie miliona złotych z góry - dodaje inna osoba.
Marek Magierowski nie odpowiedział na pytania Wirtualnej Polski dotyczące tego, jak konkretnie wyglądała propozycja Ministerstwa Spraw Zagranicznych w sprawie ewentualnego objęcia innych placówek dyplomatycznych. Źródła WP przekonują, że były to propozycje ambasadorskie i dotyczyły Argentyny oraz Chile.
Wcześniej Magierowski stwierdził, że nie będzie odpowiadał na pytania mediów do czasu pełnienia swojej misji w Waszyngtonie, kiedy zapytaliśmy go o ujawnioną w WP ofertę, jaką złożył w resorcie spraw zagranicznych. Jak ujawnił nasz dziennikarz Patryk Michalski, w propozycji "porozumieniu" zaproponował zgodę na zakończenie stosunku pracy przy oczekiwaniu płatności z góry do listopada 2025 r. Wówczas zakończyłaby się zwyczajowa czteroletnia funkcja ambasadora Polski w USA.
Z wyliczeń wynikało, że miało to być prawie milion złotych: blisko 346 470 zł oraz 137 340 dolarów. Na wskazaną kwotę miałyby się składać: wynagrodzenie zasadnicze, dodatek stażowy, dodatek kierowniczy, dodatek służby zagranicznej oraz dodatek zagraniczny i dodatek na niepracującego członka rodziny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zielone światło na inną placówkę"
Trzy źródła WP przekonują, że MSZ poszukiwało porozumienia z dyplomatą, a Radosław Sikorski dał zielone światło na to, by Magierowski objął funkcję ambasadora w Argentynie lub Chile. - Najpierw pojawiła się jedna propozycja, później druga. Były próby poszukiwania porozumienia. Marek Magierowski mógł być nadal ambasadorem - mówi nasz rozmówca.
- Propozycja "porozumienia" i tej płatności z góry jest dla mnie zaskoczeniem, naprawdę mógł pozostać w dyplomacji, gdyby tylko chciał - dodaje drugi. O tym, że Magierowski mógłby nadal pracować w MSZ, mówił oficjalnie również Marcin Bosacki, poseł KO i były ambasador Polski w Kanadzie. Polityk stwierdził, że według jego wiedzy Magierowski "miał propozycję pozostania w zasobie kadrowym MSZ".
- Nie byłoby w tym nic dziwnego. Bardzo wielu byłych ambasadorów ma później funkcje naczelników, dyrektorów, wicedyrektorów w resorcie. A on postanowił iść na wojnę i to wojnę, która podatnika polskiego ma kosztować prawie milion złotych. Jestem tym absolutnie zszokowany, że można mieć takie podejście. To jest takie podejście, że jeśli my nie rządzimy, to jest wrogie państwo oraz że państwo należy doić - mówił.
O propozycjach złożonych Magierowskiemu mówił też rzecznik MSZ Paweł Wroński. - Ambasador, z tego co wiem, otrzymał propozycje innych placówek, i to nie była jedna placówka, ale z tych propozycji nie skorzystał. Mógłby więc pozostać ambasadorem, pełniąc swoją funkcję w innym miejscu - przyznał rzecznik resortu dyplomacji.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski