ŚwiatMaghreb i Sahel - afrykańskie bastiony Al-Kaidy

Maghreb i Sahel - afrykańskie bastiony Al‑Kaidy

Al-Kaida Islamskiego Maghrebu, która wraz z malijskimi talibami wykroiła na północy Mali własny kalifat, powstała jako pierwsza z afrykańskich filii terrorystycznej międzynarodówki. Zanim do niej przystała, stoczyła dziesięcioletnią wojnę domową w Algierii.

Maghreb i Sahel - afrykańskie bastiony Al-Kaidy
Źródło zdjęć: © AFP | Romaric Ollo Hien

16.07.2012 | aktual.: 16.07.2012 13:24

Wojna przyszła do Algierii wraz z demokracją pod koniec lat 80., gdy Wiosna Ludów z Europy Wschodniej dotarła do Maghrebu i w Algierii wymusiła ustępstwa na rządzącym krajem od uzyskania niepodległości w 1962 roku Froncie Wyzwolenia Narodowego. W ich wyniku w grudniu 1991 roku doszło do wyborów, które zakończyły się wygraną koalicji radykalnych partii religijnych, sprzymierzonych w Islamskim Froncie Ocalenia.

Aby nie dopuścić do przejęcia władzy w Algierii przez muzułmańskich radykałów, przy aprobacie Zachodu w styczniu 1992 roku wojsko dokonało zamachu stanu i unieważniło wyniki wyborów. Islamski Front Ocalenia odpowiedział partyzancką wojną.

Po 10 latach wojny, w której zginęło prawie ćwierć miliona ludzi, w obozie muzułmańskich radykałów doszło do rozłamu. Frakcja "gołębi" podjęła złożoną przez władze ofertę rozmów i rozejmu. "Jastrzębie" utworzyły nową partyzantkę - Salaficką Grupę Modlitwy i Walki - i wypowiedziały wojnę zarówno rządowi, jak i swoim dawnych towarzyszom.

Pustynna Al-Kaida

Zepchnięci na Saharę, nie będąc jednak w stanie stawić czoła rządowej armii, w 2003 roku "jastrzębie" musieli salwować się ucieczką z kraju do sąsiednich Mali, Nigru i Czadu. Ale nawet tam algierscy banici nie mogli się czuć bezpiecznie. Po zamachach terrorystycznych w Madrycie Amerykanie zaczęli wspierać rządowe armie z Maghrebu i Sahelu, by skuteczniej zwalczały wszelkiej maści dżihadystów.

Tropieni i ścigani nawet na Saharze, Algierczycy zaszyli się w górskich kryjówkach, skąd wyruszali na zbrojne rajdy, głównie po to, by porywać dla okupu cudzoziemskich turystów w malijskim Timbuktu lub cudzoziemskich inżynierów z kopalni uranu w Agadezie w Nigrze. Za okup zdobywali broń i werbowali rekrutów na wojnę. Porwania stały się tak masowe, że w 2008 roku na Saharze zaprzestano urządzania samochodowych rajdów Dakar.

Rok wcześniej algierska Salaficka Grupa Modlitwy i Walki zgłosiła akces do terrorystycznej międzynarodówki i przemianowała się na Al-Kaidę Islamskiego Maghrebu. Miało to zapewnić jej polityczne, logistyczne, a przede wszystkim finansowe wsparcie z centrali, a zmiana celu z lokalnego na globalny - ułatwić werbowanie bojowników.

Ostatniego z tych celów nie udało się filii Al-Kaidy osiągnąć, a pod koniec 2011 roku rozpadła się ona na dwie odrębne, choć współpracujące ze sobą frakcje. Mimo przenosin na południe od Sahary, we władzach pustynnej Al-Kaidy wciąż dominowali algierscy Arabowie - emir Abdul Malik Drukdel vel Abu Mussab Abdel Wudud i jego najważniejsi komendanci Abu Zeid, Nabil Makloufi, a przede wszystkim weteran wojny w Afganistanie (stracił na niej oko), skazany w Algierii na śmierć Mochtar "Pan Marlboro", zawdzięczający partyzancki przydomek szmuglowi papierosów.

Rabunek libijskich arsenałów

W zeszłym roku przeciwko dominacji Algierczyków we władzach filii wystąpili jej czarnoskórzy bojownicy i pod wodzą Hamadou Ould Mohammada Khairu z Mauretanii założyli własny Ruch na Rzecz Jedności Dżihadu w Zachodniej Afryce, odwołujący się nie tylko do Osamy Bin Ladena i afgańskich talibów, ale także dawnych muzułmańskich wodzów i mędrców z Afryki zachodniej jak Usman dan Fodio, Umar Tall czy szejk Sekou Amadou.

Zaszyci na Saharze, z rycerzy świętej wojny przemieniliby się zapewne w pospolitych rabusiów i handlarzy żywym towarem. Wybawieniem okazała się dla nich Arabska Wiosna i wojna domowa w Libii, gdzie wrogowie Muammara Kadafiego, przy wsparciu Zachodu, obalili go i zabili.

Wraz z innymi partyzanckimi armiami Al-Kaida Islamskiego Maghrebu wzięła udział w rabunku nieprzebranych arsenałów Libijczyka. Według Roberta Fowlera, byłego specjalnego wysłannika ONZ do Nigru, w ręce Al-Kaidy z Sahary, mającej dotąd niespełna tysiąc partyzantów, mogło wpaść nawet 20 tys. sztuk przenośnych wyrzutni pocisków SA-24 Igła, rosyjskich sióstr amerykańskich stingerów, bazook, moździerzy, ciężkich dział.

Tak uzbrojona saharyjska Al-Kaida wsparła pustynnych koczowników, Tuaregów, którzy porzuciwszy służbę u Kadafiego i splądrowawszy jego magazyny broni ruszyli do Mali, by na północy tego kraju utworzyć własne, niepodległe państwo - Azawad.

Libijskie łupy i wsparcie Al-Kaidy sprawiły, że Tuaregowie, którzy dotąd przegrywali swoje niepodległościowe powstania, tym razem z łatwością rozgromili malijskie wojsko i po 100 dniach wojny, na początku kwietnia, ogłosili powstanie Azawadu, gdzie udzielili gościny Al-Kaidzie.

W czerwcu w obozie Tuaregów doszło do bratobójczej wojny, a górę wzięli w niej ci z powstańców, którzy - wzorem afgańskich talibów - do spółki z Al-Kaidą chcieli nie niepodległego państwa, lecz kalifatu, rządzącego się prawem szariatu. I choć Al-Kaida Islamskiego Maghrebu i sprzymierzony z nią Ruch na Rzecz Jedności Dżihadu w Zachodniej Afryce oddały się malijskim talibom pod komendę, w rzeczywistości to one są prawdziwymi gospodarzami samozwańczego państwa na Saharze.

Wojciech Jagielski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)