Macron składa obietnice, "żółte kamizelki" nie odpuszczają. "Niech się poda do dymisji"
Obietnice podwyżki zagwarantowanej prawnie płacy minimalnej, obniżki podatków dla emerytów i zniesienia opodatkowania godzin nadliczbowych nie skłoniły "żółtych kamizelek" do zakończenia protestu. Francuzi nadal domagają się dymisji prezydenta Emmanuela Macrona.
11.12.2018 07:34
Macron stara się uspokoić opinię publiczną licznymi obietnicami. W poniedziałkowym orędziu zapowiedział również wprowadzenie we Francji "stanu wyjątkowego ekonomicznego i społecznego". Komentatorzy podkreślają jednak, że jego deklaracje są niejasne. Nie wiadomo m.in. w jaki sposób prezydent Francji zamierza wyegzekwować od pracodawców świąteczne premie dla pracowników ani jaka będzie ich wysokość.
Za najważniejszą deklarację Macrona uznano podwyżkę zagwarantowanej płacy minimalnej - za pracę etatową - do wysokości prawie 1600 euro brutto miesięcznie. Przywódcy ruchu "żółtych kamizelek" uważają jednak ustępstwa za niewystarczające.
- Będziemy kontynuować nasze akcje protestacyjne. Macron zaczyna iść na ustępstwa. Musimy go zmusić, by się całkowicie ugiął. Jeżeli chce nam naprawdę zrobić przysługę, to niech się poda do dymisji - stwierdził jeden z liderów protestu.
Zamiast zmniejszenia napięcia, w najbliższych dniach może dojść do ponownej eskalacji. W piątek największa centrala związkowa chce zorganizować strajk generalny. W związku z protestami od 17 listopada policja zatrzymała dotąd ponad 4,5 tys. osób. Zdecydowaną większość (4100 osób) wypuszczono po 48 godzinach. Najwięcej demonstrantów (2000) zatrzymano w minioną sobotę.
Protesty we Francji wybuchły 17 listopada, kiedy rząd podjął decyzję o podwyższeniu akcyzy na paliwo. Następnie demonstranci zaczęli wysuwać kolejne postulaty, w tym, najważniejszy - dymisję prezydenta Emmanuela Macrona.
Źródło: RMF FM
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl