Macron: Europa prawie popełniła samobójstwo. Teraz nadzieją jest Unia Europejska
Przywódcy 70 krajów uczcili dziś w Paryżu setną rocznicę zakończenia jednego z najkrwawszych konfliktów w historii ludzkości. - 10 milionów ofiar tej wojny zaświadcza o szaleństwie ludzkości. Dziś nadzieją na przezwyciężenie tego jest Unia Europejska - oznajmił francuski prezydent Emmanuel Macron.
11.11.2018 | aktual.: 11.11.2018 13:39
Nacjonalizm to "zdrada patriotyzmu", który zaprowadził Europę na skraj samobójstwa. Aby nie powtórzyć tych błędów i zostawić przyszłym pokoleniom lepszy świat, państwa świata muszą działać razem i odstawić na bok egoistyczne interesy - tak brzmiało główne przesłanie przemówienia prezydenta Francji z okazji setnej rocznicy zakończenia "wielkiej wojny".
Paryskie uroczystości rocznicowe odbyły się bez triumfalizmu, w atmosferze refleksji i wśród deszczowej aury. Centralna ceremonia rozpoczęła się o godzinie 11, 11. dnia jedenastego miesiąca. Zainaugurowały ją dzwony katedry Notre Dame i przelot myśliwców, które na niebie nad Polami Elizejskimi namalowały niebiesko-biało-czerwoną flagę. Potem rozpoczął się marsz kolumny przywódców z Pałacu Elizejskiego do trybuny pod Łukiem Triumfalnym. Kolumną szli wszyscy zaproszeni przywódcy oprócz dwóch: prezydenta USA Donalda Trumpa i prezydenta Rosji Władimira Putin, którzy przyjechali osobno, prawdopodobnie ze względów bezpieczeństwa. Wcześniej drogę kolumny pojazdów amerykańskiego przywódcy zastąpiła rozebrana aktywiskta Femenu. Rosjanin zajął swoje miejsce jako ostatni, kilka minut po Trumpie.
Na trybunie odegrano Marsyliankę i suitę Bacha, po czym młodzi ludzie odczytywali listy francuskich i niemieckich żołnierzy sprzed 100 lat. Potem głos zabrał prezydent Francji Emmanuel Macron.
- O jedenastej godzinie jedenastego dnia jedenastego miesiąca, dzwony w Paryżu i w całej Francji oznajmiły rozejm. To był koniec długiej i przerażającej wojny (...) w ciągu czterech okropnych lat Europa prawie popełniła samobójstwo - zaczął Macron, wspominając litanię nazwisk poległych w walkach o "kilka kilometrów kwadratowych ziemi".
W swoim przemówieniu podkreślał przeraźliwą cenę, którą zapłacił kontynent.
- 10 milionów zabitych żołnierzy, 6 milionów rannych, 6 milionów sierot, miliony ofiar cywilnych, miliard pocisków, które spadły na tę ziemię, (...) to wszystko jest świadectwem szaleństwa ludzkości - wymieniał Macron. Według Francuza, do tego szaleństwa doprowadził m.in. nacjonalizm i uparte dążenie państw do realizacji własnych wąsko pojętych interesów, bez względu na innych.
- Nacjonalizm to zdrada patriotyzmu. Mówiąc "nasze interesy mają pierwszeństwo, kto by się przejmował innymi?", zmazujemy to, co dla narodu najcenniejsze, to, co daje mu życie, czyni go wielkim i to, co jest esencją: moralne wartości - powiedział Macron. I przestrzegł, że "stare demony znów powstają", a zgromadzeni w Paryżu liderzy mają obowiązek współpracować, by do tego nie dopuścić. Ten fragment został szeroko skomentowany jako przytyk w stronę amerykańskiego prezydenta i jego hasła "America First".
Macron podał przykład przyjaźni między Francją i Niemcami, jako wzór pozytywnej współpracy. Największą nadzieją dla kontynentu nazwał natomiast Unię Europejską. Wezwał też przywódców do "walki o pokój" i wspólnych działań na rzecz całej planety, by móc "z godnością przyjąć osąd przyszłych pokoleń".
- Wszyscy musimy na nowo złożyć przysięgę naszym obywatelom, że pozostawimy naszym dzieciom świat, o którym marzyliśmy. Wszyscy możemy zatrzymać zmianę klimatu, nierówności, głód i choroby. Możemy wygrać tę bitwę; zwycięstwo jest możliwe - mówił Macron. - Niech żyje pokój między narodami i państwami, niech żyje przyjaźń, niech żyje Francja - zakończył.
Wydarzenia rocznicowe obfitowały w symboliczne gesty pojednania między byłymi wrogami. W sobotę Emmanuel Macron i Angela Merkel spotkali się i wspólnie podpisali księgę pamięci w Compiegne, miejscu podpisania rozejmu 11 listopada. Merkel była pierwszym przywódcą Niemiec, która pojawiła się w tym miejscu. Z kolei w Londynie brytyjska królowa i niemiecki prezydent Walter Frank Steinmeier - jako pierwszy niemiecki przedstawiciel - złożył wieniec pod Cenotafem, upamiętniającym brytyjskie ofiary I wojny światowej.
Wieczorem w Paryżu planowane jest otwarcie Paryskiego Forum Pokoju, międzynarodowej konferencji na temat globalnego zarządzania. W forum wezmą udział niemal wszyscy przywódcy. Godnym uwagi wyjątkiem jest Donald Trump, który jeszcze przed rozpoczęciem forum uda się w podróż powrotną do USA. Dzień wcześniej Trump odwołał swoją wizytę na amerykańskim cmentarzu Aisne-Marne z powodu lekkiego deszczu, co wywołało lawinę krytycznych komentarzy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl