Macierewicz: fałszerstwo w rosyjskich materiałach
Szef zespołu parlamentarnego wyjaśniającego katastrofę smoleńską Antoni Macierewicz (PiS) uważa, że materiały ze śledztwa smoleńskiego, które przekazali Rosjanie, są sfałszowane. Jak dodał, zespół przygotowuje w tej sprawie wystąpienie do prokuratury.
15.04.2011 | aktual.: 15.04.2011 20:52
- W oparciu o relację pełnomocników rodzin i relacje rodzin, zespół przygotowuje wystąpienie do prokuratury. Mamy głęboką świadomość, że śledztwo polskie znalazło się w jakimś ślepym zaułku. Jest już pełna świadomość, że materiały, które przekazali Rosjanie są sfałszowane - mówił Macierewicz podczas piątkowego posiedzenia zespołu.
Także przedstawiciele niektórych rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej mówili, że fakty nie zgadzały się z danymi wpisywanymi w protokołach z sekcji zwłok. - Ze zdumieniem czytając protokół doszedłem do wniosku, że nie dotyczy on absolutnie Stefana - mówił Andrzej Melak, brat przewodniczącego Komitetu Katyńskiego Stefana Melaka. Jak dodał, czytając protokół był przekonany i nadal jest przekonany, że "nie dotyczy jego brata". - Stąd był mój wniosek o ekshumację i dziwię się, że Polska prokuratura tak beztrosko i nieludzko traktuje nasze obawy - mówił Melak.
Dariusz Fedorowicz, brat tłumacza języka rosyjskiego Aleksandra Fedorowicza, zaznaczył z kolei, że cały czas oczekuje na skompletowanie dokumentacji sądowo-lekarskiej. - Z rozmów z rodzinami wiem, że są tak gigantyczne rozbieżności w stanie faktycznym a tym co jest zawarte w materiałach z sekcji, że wyklucza to całkowicie możliwość, że sekcje były wykonywane we właściwy sposób. Tam są rozbieżności o znaczeniu kardynalnym - uważa Fedorowicz.
Jak powiedział, w protokołach są dowody, które "świadczą o tym, że śledztwo w wątku badań sekcyjnych jest zafałszowane". - Nie mamy co do tego najmniejszych wątpliwości - powiedział.
Senator Alicja Zając, wdowa po senatorze PiS Stanisławie Zającu mówiła natomiast, że należy do tych rodzin, którym nie udało się odnaleźć ciała bliskiej osoby. - Mogliśmy się opierać tylko na wynikach badań DNA i wierzyć, że w trumnie spoczywają szczątki mojego męża - podkreśliła.
Ona także - jak zaznaczyła - nie widziała protokołów z sekcji zwłok. - Na pewno będę chciała zapoznać się z tymi materiałami, bo jako rodziny mamy nadzwyczajną siłę właśnie dlatego, że ci, którzy są powołani do wyjaśnienia katastrofy nie spełniają minimum swoich obowiązków - powiedziała senator Zając.
Jak dodała, chce doczekać za życia "tego momentu, kiedy można powiedzieć w zakresie formalnym, że postępowanie w sprawie katastrofy zostało zakończone".
W opinii Macierewicza, "prokuratura udaje przed opinią publiczną, że wszystko jest w porządku, że nadal postępują jakieś działania, całe postępowanie toczy się poprawnie".
- Wydaje się, że jeśli rząd polski w sposób jasny i jednoznaczny nie zwróci się do strony rosyjskiej o ujawnienie prawdziwych materiałów, prawdziwej, zapewne filmowej dokumentacji, jaką z pewnością strona rosyjska posiada, to śledztwo polskie będzie tak samo niewiarygodne, jak stanowisko w sprawie czarnych skrzynek bez czarnych skrzynek - powiedział Macierewicz.
Jego zdaniem, "nie można dalej prowadzić tych działań w oparciu o zupełną konfabulację i zmistyfikowany obraz przebiegu wydarzeń".
Na późniejszej konferencji prasowej w Lublinie Macierewicz stwierdził, że to nie piloci są winni katastrofy smoleńskiej, ponieważ w odpowiednim momencie nacisnęli przycisk, który powinien był spowodować odejście samolotu na drugi krąg.
O braku winy pilotów przesądził - według posła PiS - przeprowadzony trzy dni temu eksperyment. We wtorek przeprowadzono pierwszy eksperyment na samolocie Tu-154 M 102, który miał pomóc członkom polskiej komisji - kierowanej przez szefa MSWiA Jerzego Millera - wyjaśniającej okoliczności katastrofy smoleńskiej, w ustaleniu przebiegu ostatnich sekund lotu z 10 kwietnia 2010 r. W piątek odbył się drugi lot testowy Tu-154 M 102.
Według "Naszego Dziennika" wtorkowy eksperyment na tupolewie wykazał, że mimo braku na lotnisku ILS, podczas lotu z wykorzystaniem tzw. automatycznego pilota, po naciśnięciu przycisku "uchod" samolot powinien odejść. Doniesień tych nie chce jednak komentować komisja. Jej członkowie nie chcieli też wypowiadać się po zakończeniu pierwszego testu, tłumacząc, że nie mogą wypowiadać się na temat prac komisji.
Z kolei Macierewicz mówił, że piloci, "kiedy doszli już do wysokości 100 metrów, zgodnie ze sztuką lotniczą podjęli decyzję przerwania podchodzenia". Wcisnęli przycisk "uchod", który - jak mówił poseł - "w normalnym trybie i zgodnie ze wszystkimi przepisami zrywa dotychczasowe działania mechanizmów i sprawia, że samolot odlatuje".
- Wiemy już na pewno od kilku dni, że wtedy, kiedy samolot jest sprawny, ten przycisk właśnie sprawia, iż samolot odlatuje. Wtedy nie odleciał. Jest pytanie, dlaczego tak się stało - powiedział poseł PiS. Zdaniem Macierewicza "nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z działaniem osób trzecich", co nie przesądza - zastrzegł - że był to zamach.
Obecna na konferencji prasowej posłanka PiS Elżbieta Kruk poinformowała, że rozpoczęła zbieranie podpisów poparcia dla inicjatywy budowy w Lublinie pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Kruk chce, aby pomnik stanął w drugą rocznicę katastrofy w centrum miasta na placu, któremu rada miasta niedawno nadała imię Lecha Kaczyńskiego.