Macierewicz: artykuł o WSI to nieprawdziwe popłuczyny
"Nieprawdą" i "popłuczynami" nazwał b. szef
Komisji Weryfikacyjnej WSI Antoni Macierewicz doniesienia "Dziennika" na temat zawartości tajnego aneksu do
raportu z weryfikacji WSI. Według gazety, dokument postuluje postawienie przed Trybunałem Stanu Lecha Wałęsy i trzech b. ministrów obrony - Jerzego Szmajdzińskiego, Janusza Onyszkiewicza i Bronisława Komorowskiego.
Cała czwórka osób wymienionych w artykule "Dziennika" nie ma sobie nic do zarzucenia, z kolei premier mówi o poważnych problemach "w skutek działania Antoniego Macierewicza".
Jak napisała gazeta, autorzy aneksu uważają, że kolejni szefowie MON odpowiadają m.in. za zatrudnianie w WSI oficerów szkolonych w Moskwie, co czyniło z nich przybudówkę GRU, aferę w Wojskowej Akademii Technicznej, ustawianie przetargów, nielegalny handel bronią, a nawet niedopilnowanie prywatyzacji TP SA, co spowodowało, że w prywatne ręce poszła część łączności i infrastruktury używanej przez wojsko.
Z kolei - według gazety - Wałęsa miałby stanąć przed Trybunałem za to, że miał budować w swojej kancelarii oraz w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego nieformalną strukturę, która miała kontrolować i zlecać zadania UOP i WSI.
Tajny aneks do raportu znajduje się obecnie u prezydenta, który - zgodnie z prawem - ma podjąć decyzję, czy go upublicznić.
To popłuczyny, do tego jeszcze nieprawdziwe, na temat tego, co i tak już wiadomo o aneksie- powiedział o publikacji Antoni Macierewicz. Jak ocenił, materiał w "Dzienniku" świadczy, że autor artykułu nawet nie przeczytał raportu z weryfikacji WSI.
Pytany, czy w aneksie znajduje się konkluzja o postawieniu 4 polityków przed Trybunałem Stanu, Macierewicz powiedział: wszystkie te nazwiska w raporcie, jako osób, które nie dopełniły obowiązków, bądź odpowiedzialne są za istotne nieprawidłowości, a nawet za tolerowanie działań przestępczych w byłych WSI, są wymienione. Nie ma w tej sprawie nic nowego (...) ta kwestia jest już rozstrzygnięta w raporcie.
Wałęsa: nie zrobiłem nic, czego bym się wstydził
Byłem i jestem idealistą, nie zrobiłem nic, czego bym się wstydził i za co można by mnie rozliczać - tak doniesienia o aneksie skomentował Lech Wałęsa. Jeśli budowałem, to przez Kaczyńskich, przez prezydenta Kaczyńskiego, który był u mnie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego, a drugi (Jarosław - PAP) był szefem kancelarii. Więc jeśli coś się działo, jakiekolwiek spiski, to tylko oni mogli robić, bo mają w genach coś podobnego, co dzisiaj widać - dodał b. prezydent.
B. minister obrony a obecnie marszałek Sejmu, Bronisław Komorowski stwierdził, że aneks jest tak samo mało wiarygodny jak pierwotny raport. Jego zdaniem, widać też, że oceny zawarte w aneksie są wybiórcze.
Bo jako żywo nic się nie zmieniło w zasadach funkcjonowania WSI, także w okresie, kiedy kierowali tą instytucją ministrowie Jan Parys i Romuald Szeremietiew, a ich nie ma w raporcie z tytułu niedopełnienia obowiązków - zauważył polityk PO.
Szmajdziński: prezydent teraz ma problem
Z kolei inny b. szef MON Jerzy Szmajdziński stwierdził, że prezydent ma teraz problem, co zrobić z aneksem. Prezydent Lech Kaczyński ma poważny problem, czy weźmie udział w tej polityczne grze i zemście, którą przygotował Antoni Macierewicz, czy uzna, że to co zostało przygotowane jest nic nie warte, bo jest nic nie warte - powiedział Szmajdziński.
W ocenie premiera Donalda Tuska, "w skutek działania Antoniego Macierewicza mamy dzisiaj poważne problemy". Moją opinię na temat aktywności i profesjonalizmu Antoniego Macieriewicza państwo znacie. Stało się nieszczęście, że w sposób bardzo nieodpowiedzialny - i to jest nieodpowiedzialność, niestety muszę powiedzieć, prezydenta Lecha Kaczyńskiego i premiera Jarosława Kaczyńskiego - osobom tak źle przygotowanym oddano tyle władzy w ręce - mówił Tusk.
Wiarygodność opublikowanych przez "Dziennik" informacji podtrzymał w rozmowie z PAP zastępca redaktora naczelnego gazety, Cezary Bielakowski. Mogę tylko potwierdzić raz jeszcze, że aneks kończy się listą osób, które mają ponieść odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu - dodał.
W lutym ubiegłego roku prezydent upublicznił raport z weryfikacji WSI. W raporcie opisano nieprawidłowości i przypadki przestępstw, jakich dopuszczali się ludzie z Wojskowych Służb Informacyjnych.
Aneks do raportu o WSI trafił do prezydenta Lecha Kaczyńskiego w listopadzie 2007 roku. Następnie został przekazany premierowi i wicepremierom.
Zgodnie z prawem, prezydent po zapoznaniu się z aneksem do raportu, przekazuje go marszałkom Sejmu i Senatu, przeprowadza z nimi konsultacje, a następnie decyduje o jego upublicznieniu w "Monitorze Polskim". Nie wiadomo, czy prezydent podjął w tej sprawie jakąś decyzję.