Maciej Płażyński: wybory europejskie pokazały dystans Polaków do aktywności politycznej

Wybory europejskie poza swoim wynikiem pokazały coraz większy dystans przeciętnego Polaka do aktywności politycznej. To jest, wydaje się, zagrożenie. Trzeba postawić sobie pytanie, co zrobić, żeby polityka niosła nadzieję dla przeciętnego Polaka - powiedział Maciej Płażyński w "Sygnałach Dnia".

04.08.2004 | aktual.: 04.08.2004 10:58

Sygnały Dnia — A jak pan ocenia swoje zaangażowanie w wyborach do Parlamentu Europejskiego? Był komitet...

Maciej Płażyński — To była chęć zaktywizowania jakiejś grupy ludzi, która...

Sygnały Dnia — Czy przypomnienia o sobie?

Maciej Płażyński — Nie, o sobie nie, ja przecież nie startowałem. Może trzeba było startować, ale nie widziałem siebie po prostu w Parlamencie Europejskim, w związku z tym nie miałem zamiaru namawiać wyborców do głosowania na kogoś, kto nie widzi tam swojego miejsca. Sądzę, że pewna grupa polityków pasuje do Parlamentu Europejskiego, inni pasują do polityki krajowej. Ja uważam, że polityka toczy się przede wszystkim w Polsce, ona tu się powinna rozstrzygać. I tu warto toczyć ostre spory ideowe, byleby były one ideowymi, a nie tylko takimi hasłowymi, jak przyciągnąć wyborcę, bo później jak się zaczyna rządzić, okazuje się, że ten wyborca znów czuje się oszukany. W związku z tym ja w takich propozycjach czysto socjotechnicznych, nawet jeśli są skuteczne, nie bardzo chcę uczestniczyć. A ponieważ powszechnie narzekamy i uważam, że to jest racja, że aktywność, polityczność jest coraz słabsza, że coraz mniej osób daje się namówić do takiego nie tylko kibicowania, ale do uczestnictwa w jakiejś aktywności
obywatelskiej, politycznej, natomiast wybory europejskie były taką próbą też namawiania pewnej grupy osób do tego, żeby pokazali się, nawet jeśli nie są żadnymi faworytami, żeby pokazali swoje chęci, żeby pokazali swoje ambicje polityczne, bo to się przydaje później też w następnych wyborach. Wybory będziemy mieli właściwie co roku jakieś ważne, w związku z tym oby jak najwięcej osób chciało uczestniczyć w nich. I jako wyborcy, i jako ci, którzy dają się wybierać.

Sygnały Dnia — Jaka w tej chwili jest siła polityczna Macieja Płażyńskiego?

Maciej Płażyński — To pewnie wybory dopiero ocenią faktycznie siły polityczne, a nie sondaże. Jak będą wybory za rok, to wtedy będzie można na to odpowiedzieć. Nie jestem liderem żadnego ugrupowania, nie uczestniczę w żadnych sondażach, w związku z tym nie mierzę w ten sposób swojej siły. Ale ja już uczestniczę w polityce bardzo długo w różnych miejscach, w związku z tym na pewno nie patrzę na nią przez pryzmat bardzo bieżących decyzji, sondaży. Raczej staram się szukać jednak w tym przekonania ideowego, że to, co się robi, ma po prostu sens dla przebudowy Polski w taki sposób, jakbym chciał to widzieć, a nie kierować się tylko chwilowymi, chociaż wcale nie uważam, że nie dającymi satysfakcji wynikami sondaży. Polityka się zrobiła zdecydowanie zbyt ciągłą rywalizacją o to, czy ktoś dwa procent więcej ma w jednym sondażu, a dwa tygodnie później niżej. To powoduje wręcz, że politycy właściwie całe czterolecie swojego działania podporządkowują trochę właśnie tym, jak spowodować, żeby na tle rywali wziąć
trochę górę, a polityka jednak to nie tylko sondaże, tylko pokazywanie szans na rozwiązywanie problemów.

Sygnały Dnia — A nie żałuje pan rozstania z Platformą?

Maciej Płażyński — Jak do tej pory nie.

Sygnały Dnia — W grupie zawsze łatwiej prowadzić politykę, niż pojedynczo, tak jak w pana przypadku.

Maciej Płażyński — Na pewno tak, oczywiście, że polityka jest działalnością zespołową, zbiorową, ale to nie znaczy, że w każdym czasie trzeba firmować takie propozycje, z którymi ideowo ktoś się nie zgadza. Mnie się wydaje, że warto jednak Polakom mówić, że ta polityka to nie jest tylko walka o miejsce, o fotel, ale też rywalizacja jednak jakichś pomysłów ideowych, nawet jeśli nie zawsze się w tej rywalizacji wygrywa, nawet jeśli ktoś jest skuteczniejszy w zabieganiu o poparcie dla swoich propozycji. Bo później przychodzi rządzenie i nagle się okazuje, że znowu są szuflady puste, że znowu ludzie myśleli, że będzie więcej. Wydaje mi się, że to nie można tylko sprowadzać do tego, że trzeba się zapisywać tam, gdzie jest teraz najbardziej nośnie, bo to można powiedzieć, że jest koniunkturalizm. Mnie się wydaje, że polityka to nie jest koniunkturalizm.

Sygnały Dnia — Ale przed rządzeniem są wybory jednak parlamentarne i to jest sprawdzian właśnie swoich możliwości. A jak to pan ocenia w tej chwili?

Maciej Płażyński — Wybory będą prawdopodobnie za rok, w związku z tym zobaczymy, co w tej Polsce się wydarzy jeszcze.

Sygnały Dnia — Ale za rok na wiosnę, czy za rok na jesień?

Maciej Płażyński — To pewnie trzeba do liderów SLD kierować pytanie. Mnie się wydaje, że pewnie późna wiosna, ale chyba nie wcześniej. Czy to jest dobry rok dla Polski? Ja byłem przeciwnikiem rządu... znaczy w tym wotum zaufania nie głosowałem za rządem pana premiera Belki, uważając, że to jest rok taki kolejny tymczasowy, gdzie nic poza administrowaniem się nie wydarzy. Ale widać taki jest układ w Parlamencie, taki jest podział sił, że ten rok nas czeka. Oby jeśli już administruje premier Belka, to niech to robi skutecznie. Czy nastroje będą takie same? Czy te sondaże się zmienią? Mnie się wydaje, że tak na dobre to nie jest najważniejsze, czy Platforma będzie miała dwa procent więcej, czy PiS będzie miał dwa procent więcej, tylko czy Polacy będą tracili chęci zaangażowania się w politykę nawet w minimalnym stopniu, tak jak trzeba chociażby pójść na wybory, czy też nie. Wybory europejskie poza swoim wynikiem pokazały coraz większy dystans przeciętnego Polaka do aktywności politycznej. To jest, wydaje
się, zagrożenie. Trzeba postawić sobie pytanie, co zrobić, żeby polityka niosła nadzieję dla przeciętnego Polaka, a nie tylko...

Sygnały Dnia — No tak, ale to „zasługa” także polityków, którzy skutecznie zniechęcają do czynnego udziału w życiu społecznym, obywatelskim.

Maciej Płażyński — Jak najbardziej, w związku z tym jeśli państwo pytają o sondaże, to ja bym stawiał raczej pytanie nie o sondaże, tylko o jakość polityki, na ile tę jakość można zmieniać, na ile można budować propozycje, które niosą nadzieję związane, oczywiście, z zaufaniem, z wiarygodnością nie dla wąskich grup, tych takich bardzo zaangażowanych, tylko dla tego zmęczonego, przeciętnego Polaka.

Sygnały Dnia — Pan powiedział, że prof. Marek Belka administruje, co może świadczyć o tym, że według pana nie rządzi. Na pewno?

Maciej Płażyński — Ma dopiero za sobą dopiero dwa, trzy miesiące, w związku z tym pewnie za wcześnie, ale po to, żeby rządzić, czyli zmieniać Polskę, trzeba mieć jednak nie tylko własne chęci, ale też możliwości zaplecza politycznego. To zaplecze wygląda raczej marnie, mówiąc bardzo łagodnie. Sam się dziwię, ale widać w takim stanie już jest cała lewica. Publiczne debaty na temat różnych kwestii personalnych raczej nie wskazują na to, żeby to było spójne zaplecze.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)