Maciej Płażyński: warto się kiedyś podsumować
Nie chcę krytycznie patrzeć na partię, na kolegów, w której jestem, której przewodniczyłem jeszcze do wczoraj, stąd też bardziej wolę popatrzeć krytycznie na siebie. Po prostu uważam, że warto kiedyś podsumować się - powiedział Maciej Płażyński gość "Sygnałów Dnia", tłumacząc swoją decyzję o rezygnacji z przewodniczenia PO i klubu parlamentarnego.
Sygnały Dnia: "Sulejówek mi nie zaszkodzi" – tak Pan powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej". To znaczy co? Odsuwa się Pan od polityki?
Maciej Płażyński: Jestem dalej posłem. Sądzę, że to, że nie będę szefem partii, to nie jest sytuacja, kiedy nie uczestniczę w działalności politycznej. Może z innego miejsca, może w innym czasie, trochę w inny sposób, ale tak to po prostu bywa. Są zmiany, w tym wypadku jest zmiana w Platformie Obywatelskiej, jest inna osoba i tak po prostu czasami bywa.
Sygnały Dnia: A czego nie udało się osiągnąć Platformie Obywatelskiej, a miało wpływ na Pana decyzję?
Maciej Płażyński: Mnie się wydaje, że każdy, kto uwiarygadnia jakąś partię, funkcjonuje w jakimś układzie politycznym, musi zastanawiać się, w jakim miejscu jest, w jakim celu to robi i to, co chciał zrobić, to osiąga w pełni czy też nie. Ja chciałem trochę więcej, niż to mi się udało zrobić w Platformie Obywatelskiej. Chciałem jakby mieć trochę większe poparcie, może trochę więcej osiągnąć. To są takie chyba rzeczy, które w każdej sytuacji trzeba samemu sobie oceniać przed zjazdem przynajmniej. Ja uważam, że zjazdy są po to, żeby oceniać, czy jest się we właściwym miejscu, gdzie to, co ma się, to jest tyle ile się chciało, czy też nie. I chyba to jest taki czas, w którym trzeba bardziej krytycznie patrzeć.
Sygnały Dnia: Ale czy to Pan chciał mieć to większe poparcie, czy chciał Pan tego większego poparcia dla Platformy Obywatelskiej?
Maciej Płażyński: Chciałem dla Platformy, tak, ale ja uważam, że szefowie są po to, żeby trochę też...
Sygnały Dnia: Pomagać.
Maciej Płażyński: ...pomagać, żeby patrzeć krytycznie na to, co się dzieje. Ja uważam, że trochę samokrytyki też się przydaje, w związku z tym też taka ocena własna jest potrzebna.
Sygnały Dnia: A może ten krąg wyborców był zbyt mały? Ten, do którego skierowany był program Platformy Obywatelskiej. Może stąd taka decyzja, Pańska decyzja?
Maciej Płażyński: Może i tak. To jest taki kłopot, że nie chcę jakby krytycznie patrzeć na partię, na kolegów, w której jestem, której przewodniczyłem jeszcze do wczoraj, stąd też bardziej wolę popatrzeć krytycznie na siebie, a nie na pozostałych kolegów. Po prostu uważam, że warto kiedyś podsumowywać się. Jeśli mija półtora roku od kampanii wyborczej, to po prostu taki okres przed zjazdem jest okresem, w którym warto takie podsumowanie robić. Mnie to, co osiągnąłem, nie zadowala do końca, w związku z tym uważam, że trzeba się zastanowić, czy to jest właściwe miejsce, czy nie. Ja uważam, że takie zbyt centrowe miejsce nie jest dla mnie najlepsze.
Sygnały Dnia: A czy nie lepiej było poczekać do zjazdu, do kongresu partii i podjąć tę decyzję? To już niedługo przecież.
Maciej Płażyński: To już niedługo, ale chyba ci, którzy przychodzą na zjazd, muszą wiedzieć, co się wydarzy też – czy ktoś będzie kandydował, czy nie, jakie będą rozstrzygnięcia. To jednak jest też kwestia ich oceny. Oni się angażują w partię, o której chcą wiedzieć, w którą stronę ona będzie szła. W związku z tym mnie się wydaje, że kampania musi być otwarta. Chyba tak powinno być. Jednak to życie – życie partyjne nawet – nie może być takim całkiem gabinetowym. Mnie się wydaje, że pewna otwartość jest wręcz konieczna, i taki wybór. (Polskie Radio/mk)
Rozmawiał: Krzysztof Grzesiowski