Maciej Lasek: pozwoliliśmy, by zagościły teorie spiskowe. To był błąd
- Nieco ponad dwa lata temu komisja Millera zakończyła prace, a jej członkowie wrócili do swoich zadań i przez półtora roku nie zajmowaliśmy się tym tematem. Z perspektywy czasu to było błędem, bo pozwoliliśmy na to, by teorie spiskowe, tezy alternatywne zagościły w opinii publicznej - mówił w w TVP Info Maciej Lasek, szef zespołu wyjaśniającego opinii publicznej przyczyny katastrofy w Smoleńsku.
16.10.2013 | aktual.: 17.10.2013 05:33
Pytany o działania parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej, na którego czele stoi Antoni Macierewicz, Lasek stwierdził, że "nie wierzy, by osoby, które od ponad dwóch lat próbują w sposób niezgodny z faktami naginać rzeczywistość do swoich tez, pod wpływem rozmowy z nimi zmieniły zdanie".
Tymczasem Antoni Macierewicz stwierdził w programie "Minęła dwudziesta" w TVP Info, że "Maciej Lasek otrzymuje pieniądze z kancelarii premiera za propagowanie tez rządu Donalda Tuska". - Jest zatrudniony w komisji ds. propagandy, w kancelarii premiera można nawet zobaczyć regulamin tej komisji - mówił Macierewicz.
Zespół Macieja Laska przedstawił niepublikowane dotąd zdjęcia zniszczonego skrzydła Tu-154M i złamanej brzozy. Większość ze zdjęć – jak powiedział szef zespołu Maciej Lasek – wykonali między 11 a 19 kwietnia 2010 r. członkowie polskiej komisji badającej katastrofę (kierował nią od maja 2010 r. Jerzy Miller; w Smoleńsku było 18 jej członków). Kilka to fotografie z rekonstrukcji przeprowadzonej przez biegłych dla prokuratury. Łącznie komisja wykonała w Smoleńsku ok. 1500 zdjęć. Zobacz zdjęcia
Macierewicz: zdjęcia zostały sfałszowane
Zdaniem Macierewicza zostały sfałszowane. – Dzisiaj wiemy, że była eksplozja, która oderwała skrzydło, a dwie następne doprowadziły do zniszczenia centropłatu. Były przynajmniej trzy eksplozje. Całość procesu zostanie określona, gdy wrak będzie w Polsce i będzie można go poddać badaniom - mówił Antoni Macierewicz. - Opinia publiczna jest bombardowana kłamliwymi kreacjami doradców pana Donalda Tuska, którzy fałszują zdjęcie skrzydła wrzucając między dwa sloty jakieś metalowe fragmenty. Pan Lasek oszukuje opinię publiczną - dodał.
Antoni Macierewicz przyznał, że nie wie, kto „wrzucił tam te odłamki” (chodzi o odłamki pokazane na fotografiach z miejsca tragedii – przyp. red.), ale zdaniem polityka PiS – „ pan Lasek musiał wiedzieć, że zdjęcie jest sfałszowane”. - My zajmujemy się profesjonalnym badaniem tej tragedii - zapewniał Macierewicz
Lasek: to był błąd
Tymczasem Maciej Lasek bronił swojego zespołu. Jak mówił w jego komisji znajdowali się specjaliści, inżynierowie od budowy płatowców, piloci, kontroler ruchu lotniczego, lekarz oraz specjaliści od prawa lotniczego. - W zespole posła Antoniego Macierewicza jest 105 osób, z których żadna nie jest pilotem, nikt nie był w Smoleńsku, nikt nie analizował rejestratorów parametrów lotu, nikt nie wykonał tam żadnych zdjęć ani analiz. Jednocześnie twierdzą, że przyczyna wypadku jest całkowicie inna, mimo że nie posiadają na to żadnego dowodu - zauważył Maciej Lasek.
Przypomniał, że kiedy „nieco ponad dwa lata temu komisja Millera zakończyła prace i z mocy prawa została rozwiązana”, jej członkowie „wrócili do swoich zadań i przez półtora roku nie zajmowaliśmy się tym tematem”. - Z perspektywy czasu to było błędem, bo pozwoliliśmy na to, by teorie spiskowe, tezy alternatywne zagościły w opinii publicznej - zauważył. - Pół roku temu został powołany przez premiera zespół, którego zadaniem jest wyjaśnianie treści zawarte w raporcie grupie ludzi, do której hermetyczny lotniczy język nie trafił - podkreślał Lasek.
"Była eksplozja. Samolot rozpadł się w powietrzu"
W TVP Info Antoni Macierewicz bronił tez dowodzonego przez siebie zespołu. – Były klasyczne znamiona eksplozji – wywinięte na zewnątrz blachy, śmierć wszystkich pasażerów, zdarte ubranie, odłamki w ciele – to przejawy awarii, której przyczyną była eksplozja - mówił.
– To, że jest złamane drzewo, to, że jest złamane skrzydło – to fakty powszechnie znane. Tylko, że nie jest prawdą, iż skrzydło zostało złamane o brzozę. To skrzydło uderzyło w tę brzozę, po tym, jak zostało oderwane na skutek eksplozji. Koziołkując i upadając, zarówno skrzydło, jak i inne części samolotu – nie tylko w tę brzozę uderzały. Mamy ewidencję wszystkich tych fragmentów - przekonywał
Macierewicz unikał odpowiedzi na pytanie, czy w Smoleńsku doszło do zamachu. - Na koniec badania, gdy w Polsce będą czarne skrzynki i wrak, będziemy mogli sformułować hipotezę, czy był zamach, czy nieszczęśliwy wypadek. Dzisiaj wiemy, że była eksplozja, ze samolot rozpadł się w powietrzu - powiedział.
* Źródło: TVP. Info*