PolskaMacenowicz: nie zatrudniałem rodzin polityków

Macenowicz: nie zatrudniałem rodzin polityków

Ponad cztery i pół godziny trwało przesłuchanie Andrzeja Macenowicza, wiceprezesa do spraw kadrowych w PKN Orlen, przed sejmową komisją śledczą. Macenowicz zapewnił m.in., że nigdy nie zatrudniał w spółce ani swoich krewnych, ani członków rodzin polityków.

29.04.2005 | aktual.: 29.04.2005 15:43

Pytany, czy takie działanie można określić jako korupcję Macenowicz powiedział, że nie. Według niego, każdy ma bowiem prawo do pracy i jeżeli spełnia wymogi i ma kwalifikacje to nie ma powodów, by go nie zatrudnić.

Andrzej Macenowicz mówił również o swojej kandudaturze na prezesa PKN Orlen. Powtórzył, że w grudniu 2001 r. zaproponował mu ją ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek. Zeznał, że kiedy padła ta oferta, nie mówiono o sposobie czy pomyśle, jak pozbyć się prezesa Andrzeja Modrzejewskiego. Nie byłem partnerem do takich rozmów, jeśli w ogóle takie rozmowy mogły mieć miejsce - dodał.

Ostatecznie w lutym 2002 r. szefem koncernu został Zbigniew Wróbel, a Macenowicz został wiceprezesem i jest nim do tej pory. Odpowiada za sprawy kadrowe i administracyjne.

Macenowicz powiedział, że po zmianie zarządu 8 lutego 2002 r. nowi członkowie zarządu "spontanicznie" zdecydowali spotkać się tego dnia wieczorem z premierem Leszkiem Millerem i poinformować go o wynikach posiedzenia Rady Nadzorczej koncernu. Nie było tam mowy o konkretach czy jakiejś pogłębionej refleksji, to była rozmowa kurtuazyjno-towarzyska. Nawet nie wiem, czy dopiliśmy herbatę - powiedział Macenowicz.

Zeznał, że o zatrzymaniu w lutym 2002 roku przez UOP ówczesnego prezesa płockiej spółki Andrzeja Modrzejewskiego dowiedział się bądź z mediów, bądź następnego dnia przed posiedzeniem Rady Nadzorczej koncernu.

Roman Giertych z Ligi Polskich Rodzin wiele miejsca poświęcił akcjonariatowi szwajcarskiego Petrowalu, który do niedawna był głównym dostawcą ropy dla PKN Orlen. Macenowicz potrafił wskazać tylko rosyjski Jukos. Nie odpowiedział jednoznacznie, czy wie o innych współwłaścicielach. Podkreślił, że o szczegółach na ten temat może powiedzieć za zamkniętymi drzwiami. Pytany przez posła Bogdana Bujaka z SLD o dywersyfikację dostaw ropy do Polski stwierdził, że wpłynie ona jedynie na zmianę dostawcy. Podkreślił, że polska petrochemia jest przystosowana do przerobu ropy ze Wschodu i że ten kierunek importu jest najbardziej opłacalny.

Pytany o rurociąg Odessa-Brody, który ma być elementem dywersyfikacji dostaw ropy do Polski, Macenowicz podkreślał, że jest to rozwiązanie drogie, bo ropę trzeba przeładowywać z rurociągu na statek i znów do rurociągu, a potem dostarczać do kraju koleją. Co nie znaczy, że takiego wariantu nie trzeba mieć w zapasie - dodał.

Odpowiadając na pytania Konstantego Miodowicza (PO), Macenowicz powiedział, że Andrzeja Anklewicza na funkcję dyrektora bezpieczeństwa w koncernie promował prezes Wróbel i jemu bezpośrednio Anklewicz jako dyrektor podlegał.

Powiedział, że nie spotykał się z zainteresowaniem Wojskowych Służb Informacyjnych sprawami PKN Orlen. Przyznał, że raz przyszedł do niego mężczyzna podający się za funkcjonariusza WSI i prosił o ocenę działań członka Rady Nadzorczej PKN Orlen Krzysztofa Kluzka. Macenowicz nie ma jednak pewności, czy był to w ogóle oficer jakichkolwiek służb.

Andrzej Grzesik (Samoobrona) interesował się karierą prezesów spółek zależnych od PKN. Macenowicz tłumaczył, że np. pracujący w PKN Orlen Asfalt Wojciech Hetkowski był wcześniej prezydentem miasta Płocka i wykazał się dużymi talentami organizacyjnymi, m.in. przy odbywanej w Płocku spartakiadzie młodzieży. Grzesika interesowały też związki Macenowicza z szefem SLD Józefem Oleksym. Macenowicz pracował w kancelarii premiera, gdy Oleksy pełnił tę funkcję. Wiceprezes PKN powiedział, że zna Oleksego od lat 70- tych, gdy działał w Związku Młodzieży Wiejskiej, a Oleksy - w Zrzeszeniu Studentów Polskich.

Świadek skomentował też doniesienia prasowe o jego zarobkach. W tej sprawie jest dużo sensacji, które rozmijają się z prawdą. Przeczytałem w prasie o niebotycznych zarobkach jakie pobieram. Przyniosłem więc swój PIT. Kwota 4 mln 600 tys., o której pisano jest absurdem. Na dokumencie jest kwota inna, prawie o połowę niższa - zaznaczył.

Członkowie komisji uznali też listy odzyskane z komputera lobbysty Marka Dochnala za interesujące źródło informacji o skandalu. Jest w nich mowa o próbach przejęcia polskiego sektora paliwowego przez Rosjan. Zdaniem Antoniego Macierewicza i Konstantego Miodowicza, treść tych listów pomoże naświetlić pewne sprawy, a wiele z nich znacznie wzbogaca wiedzę komisji o zabiegach wokół PKN Orlen.

Przed rozpoczęciem przesłuchania, prowadzący obrady Andrzej Aumiller zarzucił Kazimierzowi Olejnikowi dezinfmormację. Powiedział, że prokurator generalny nie ma prawa oceniania komisji śledczej.

Chodzi o opinię wydaną przez komisję po ostatnim przesłuchaniu lobbysty Marka Dochnala, w której posłowie napisali, że współpraca świadka z komisją może wpłynąć na złagodzenie jego kary lub jej zawieszenie. Wówczas to zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik zarzucił komisji, że składając taką propozycję ingeruje w prokuraturę.

Odnosząc się do tej wypowiedzi Andrzej Aumiller powiedział, że komisja śledcza nie podjęła żadnych działań w sprawie uchylenia aresztu Markowi Dochnalowi. Podkreślił, że nie wywierała ona też żadnej presji na prokuraturę. Poseł Aumiller dodał również, że Komisja śledcza ma prawo wydawać opinie w sprawach, które uzna za stosowne.

Pełnomocnik Macenowicza, adw. Małgorzata Kacperska zapowiedziała, że wiceprezes nie będzie na jawnym posiedzeniu mówił o sprawach, które są tajemnicą spółki i mogłyby wpłynąć na cenę akcji PKN i wartość spółki w obrocie.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)