Ma logować się w sieci, a policja nadal jej nie znalazła. Ekspert tłumaczy, dlaczego
- Policja ma spętane ręce. Nie może namierzyć tego logowania, bo ma tylko zgłoszenie zaginięcia. Formalnoprawnie ma niewielkie możliwości - tłumaczy Wirtualnej Polsce ekspert, nadkom. Dariusz Loranty. Mowa o 14-letniej Natalii, która od dziewięciu dni nie wróciła do domu, a ma logować się w sieci.
14-letnia Natalia z Białegostoku jest poszukiwana od sylwestra. Jej zaginięcie zgłosili policji rodzice. Internauci trafili na trop: dziewczyna ma w sieci komentować działania policji. "W dzisiejszych czasach policja jest taka ułomna, że nie potrafi mnie znaleźć" - ma pisać nastolatka. Podaje również osiedle, na którym ma się znajdować.
Nastolatka do dziś nie wróciła do domu. - Dziewczyna nadal jest poszukiwana - mówi Wirtualnej Polsce nadkom. Tomasz Krupa z podlaskiej policji. Pytany, czy funkcjonariusze sprawdzali trop logowania się dziewczyny w sieci i komentowania przez nią postów odpowiada: Tak, wiemy o tym. Policjanci, którzy prowadzą te czynności, mają tę informację.
Jeśli wpisy publikowane są przez poszukiwaną, to dlaczego policjanci nadal nie wiedzą, gdzie przebywa? Na to pytanie odpowiada nam nadkom. Dariusz Loranty, szef ekspertów bezpieczeństwa Środkowo Europejskiego Instytutu Badań i Analiz Strategicznych i wykładowca Wydziału Inżynierii Bezpieczeństwa Cywilnego Szkoły Głównej Służby Pożarniczej.
"Policja ma spętane ręce"
- Poszukiwanie osób jest bardzo specyficzną czynnością policji o bardzo ograniczonej procedurze stosowania środków operacyjnych. Policja ma tu spętane ręce, bo zaginięcie jest zgłoszeniem, a nie zawiadomieniem o przestępstwie. W związku z tym policja nie ma żadnych możliwości innych niż legitymowanie i sprawdzanie miejsc publicznych - tłumaczy nadkom. Loranty.
Dodaje, że możliwe jest również przejrzenie bilingów, gdyby dzwoniła do kogoś z telefonu. - Jak taka osoba przedzwoni do koleżanki, która mieszka w domku jednorodzinnym to przyjeżdża policja i pyta, czy przedzwoniła. A ta koleżanka, nieletnia przy mamie i tacie mówi: tak, dzwoniła, ale nie powiedziała, gdzie jest. I bawimy się w kotka i myszkę - dodaje policjant.
Ekspert tłumaczy, że aby można było namierzyć logowanie do sieci, musiałyby istnieć przesłanki przestępcze. - Uprowadzenie, zagrożenie życia, molestowanie w domu. Gdyby było takowe zawiadomienie o przestępstwie, wtedy taka osoba zostaje w ciągu paru godzin dowieziona - wyjaśnia.
"Nie zdziwiłbym się, gdyby się nie rwali do poszukiwania"
- Wyobraźmy sobie, że jest jakiś ambitny policjant. Namierzył mieszkanie w sposób nielegalny, bo żadnej podstawy prawnej się nie znajdzie. Ale wie, z którego miejsca się zaginiony loguje. Dokonuje wejścia. Oczywiście nikt mu nie otworzy, więc musi się włamać. Ten człowiek przecież nie może pracować w policji, złamał wszystkie przepisy. Dostanie wyrok, jak tylko rodzina złoży zawiadomienie - mówi nadkom. Loranty.
- Policjanci muszą interweniować w tym przypadku, bo zaginona ma poniżej 15 lat. Jakby miała powyżej, to bym się nie dziwił, jakby się nie rwali do poszukiwania. Zwłaszcza, że nie ma zagrożenia życia tutaj - wyjaśnia policjant.
Zdaniem eksperta dzieci "będą się naigrywać, bo mogą to robić". - Jakby dostały po łapach, to by się skończyło - ocenia. - To nie jest rzadkie zjawisko. To jest zabawa. Tylko zazwyczaj to jest na forach i te dzieci się znajdują po kilku dniach. Dziewięć dni to zdecydowanie za długo - podsumowuje nadkom. Loranty.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl