PolitykaM. Środa: to dobrze, że w Sejmie jest Janusz Palikot

M. Środa: to dobrze, że w Sejmie jest Janusz Palikot

To dobrze, że w Sejmie jest Janusz Palikot, bo jest na kogo zrzucać winę za marne standardy obyczajowe wśród polskich polityków dwóch ostatnich kadencji. Gdybym jednak miała robić ranking polityków według wulgarności, chamstwa, lekceważenia prawa, bezmyślności, arogancji, zadufania, szkodnictwa społecznego i absolutnego braku kompetencji, to Palikot nie znalazłby się nawet w pierwszej dwudziestce. On rzeczywiście wyznaczył sobie rolę błazna czy gza, który drażni, oburza, wścieka, naruszając zarazem grubą warstwę cynizmu i hipokryzji, za którą kryją się nasi politycy.

12.01.2009 | aktual.: 12.01.2009 09:20

Palikot drażni również dlatego, że jest bodaj jedyną osobą w parlamencie, która nie musi w nim być, bo ma swoje życie, swoje pieniądze i swoje pasje. Może więc sobie na wiele pozwolić w przeciwieństwie do tych, dla których polityka jest wielkim: „być albo nie być”. Więc nader często prostytuują się, aby w niej pozostać.

W przypadku minister Gęsiciej, która na konferencji prasowej swojego obecnego politycznego guru Jarosława Kaczyńskiego pokazywała dane, które mijały się z prawdą, można było użyć słowa: „koniunkturalizm polityczny”, „służalczość personalna”, „instrumentalizacja danych” czy „perswazyjne funkcje informacji”, a niekoniecznie mocnego słowa „prostytuowanie się”. Choć wyznam, że znacznie bardziej od wypowiedzi posła Palikota oburzyła mnie słynna wypowiedź Leppera o prostytutce, której zgwałcić nie można. Była ona bowiem wyrazem najwyższej pogardy dla kobiet, a nie przypominam sobie, by wonczas premier Kaczyński oburzał się, czy interweniował i by media podjęły jakieś działania w celu częściowego choćby bojkotu tego watażki.

W przeciwieństwie do Palikota, wykazuję również zrozumienie dla pani minister, bo jest kobietą, a niestety kobiety w parlamencie są instrumentalizowane i wykorzystywane, w zależności od politycznych potrzeb wodzów. Dawniej widocznym i smutnym przykładem była posłanka Szczypińska, która miała osładzać i heteroseksualizować wizerunek premiera, a gdy ten przegrał wybory zniknęła z mediów i nikt z jej opinią się nie liczy; teraz jest minister Gęsicka, która ma dodawać wiarygodności opozycji, bo w PiS-ie jest to bodaj jedyna osoba z pewnym zakresem rzeczywistych kompetencji (wyniesionych jeszcze czasu rządów SLD) i w dobie kryzysu ekonomicznego, który jest dla PiS-u fantastyczną okazją powrotu do politycznej gry, jeszcze zapewne nie raz się przyda.
Mniej też przyznam interesuje mnie, kto się prostytuuje, lecz dlaczego nie udaje się robić polityki bez prostytuowania innych. Bo to jest właśnie podstawowym problemem tak dzisiejszych przywódców politycznych jak i polityki samej.
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)