M. Środa dla WP: Katolicka Rzeczpospolita Polska
Wydarzenia ostatniego tygodnia dowiodły ostatecznie, że Polska jest krajem naprawdę katolickim. Trybunał Konstytucyjny zadecydował, że ocenę z religii można wpisywać do średniej ocen na świadectwie, czyli że katolikom ma być lepiej (wysoka ocena z wiary jest z pewnością łatwiejsza niż ocena z etyki, tym bardziej, że tej ostatniej nie ma w szkołach; katolik jest więc uprzywilejowany przy konkursie świadectw na studia). Sejm natomiast zdecydował o obronie krzyża, co było bardzo szybką reakcją na wcześniejsze oświadczenie Episkopatu w tej samej sprawie. Polskie władze będą bronić krzyża jak niepodległości, więc niedługo Episkopat w ogóle nie będzie musiał się wypowiadać w kwestiach obrony wiary, zrobi to zań parlament, prezydent, rząd. A najpewniej wszyscy naraz.
Pora więc zmienić polską konstytucję i dostosować ją do religijnego charakteru naszej ojczyzny. Trzeba wyrzucić zupełnie niepotrzebne co najmniej trzy artykuły: pierwszy uznający "bezstronność władz RP w sprawach przekonań religijnych" (art.25,2); drugi przywołujący "szacunek dla autonomii i wzajemnej niezależności państwa i kościołów" (art.25,3), oraz trzeci zapewniający, że "religia może być przedmiotem nauczania w szkole, przy czym nie może być naruszana wolność sumienia i religii innych osób" (art.53,4). Warto również zmienić Godło RP na orła posiadającego zamiast (lub obok) korony - krzyż (z czasem można orła w ogóle usunąć). Nieco debaty wymagałaby zmiana rozumienia samej demokracji. Bo od zeszłego tygodnia, demokracja to - jak w starożytnej Grecji - rządy większości, bez ochrony praw mniejszości, a usuwanie krzyża traktowane jest jako zagrożenie demokracji, a nie budowanie sfery, gdzie mogli by się pomieścić wszyscy jej uczestnicy, niezależnie od wiary.
Państwo finansując katechetów i księży uczących religii w szkole finansuje de facto Kościół (i to jeden, katolicki), czego mu zabrania "stara" konstytucja. Można powiedzieć - i jest to retoryka coraz bardziej dominująca - że skoro katolicy płacą podatki, to ich Kościół ma prawo oczekiwać pieniędzy z budżetu. Żydzi, prawosławni i protestanci też co prawda płacą podatki i, być może, oczekiwaliby z tego tytułu jakichś wpłat od państwa na swoje Kościoły, ale ponieważ są w mniejszości, to nie mają nic do gadania.
W obliczu podobnych argumentów nie ma co nawet mówić, że płacimy podatki nie jako katolicy czy ateiści, ale jako obywatele i pracownicy, i że to Kościół jako jedyny bodaj podmiot prawny uzyskując pieniądze od wiernych nie płaci podatków, ani - co jest kuriozum na skalę światową - nie rozlicza się nawet przed wiernymi ze swoich wydatków.
W nowej Konstytucji warto dodać artykuł mówiący o tym, że Kościół jest jedyną przewodnią siłą narodu (w kwestiach wiary, moralności i majątków), a każdy kto to kwestionuje traci obywatelstwo polskie. No bo Polak, to wszak katolik, a nie-katolik, to nie Polak, czyż nie?
Magdalena Środa specjalnie dla Wirtualnej Polski