"Łzy się w oczach kręcą. Nikt nie zostanie bez pomocy"
Nikt nie zostanie bez pomocy - zapewnił
premier Donald Tusk w Sieroniowicach -
miejscowości, która mocno ucierpiała w piątkowej nawałnicy.
16.08.2008 | aktual.: 17.08.2008 06:07
Łzy się w oczach kręcą. Nie ma żadnych wątpliwości, że nikt nie może zostać bez pomocy. Przyjechałem, żeby dać ludziom pewność, że na pewno nie zostaną sami - powiedział Tusk na konferencji prasowej.
Premier poinformował, że zbierane są informacje o stratach, szacowana jest ich wielkość. O szybkie szacowanie strat i potrzeb prosili szefa rządu przedstawiciele lokalnych władz.
Tusk zapowiedział, że po zebraniu informacji, w najbliższym tygodniu, mają zostać przygotowane "maksymalnie proste procedury" administracyjne, żeby pomoc poszkodowanym nie ugrzęzła "w papierach", a dotarła do nich jak najszybciej.
We wtorek natomiast - jak zapowiedział - rząd podejmie decyzje, które "dadzą ludziom gwarancje, że ich domy zostaną odbudowane".
Nie chcę nieodpowiedzialnie mówić, ile to będzie pieniędzy, ale chcę odpowiedzialnie powiedzieć, że mieszkańcy na pewno nie zostaną sami z tym dramatem - powiedział szef rządu.
Tusk podkreślił, że z jego informacji wynika, iż obecnie zapewnione są "elementarne potrzeby" ofiar nawałnicy na najbliższe kilka, kilkanaście godzin: woda, jedzenie, dach nad głową. Zapowiedział, że jeśli będzie potrzeba, "będziemy szybko dysponowali mieszkaniami kontenerowymi".
Dodał, że po rozmowach z mieszkańcami wie, że najbardziej potrzebują oni pewności, że nie zostaną sami za tydzień, czy za dwa tygodnie.
Dlatego - powiedział premier - za tydzień sytuację na miejscu sprawdzi wicepremier i szef MSWiA Grzegorz Schetyna - który w sobotę towarzyszy premierowi na terenach, które ucierpiały w wyniku nawałnic - a sam Tusk za miesiąc ponownie przyjedzie do Sieroniowic, sprawdzić osobiście "jak to jest".
Tusk zapowiedział, że szacowanie strat poszczególnych gospodarstw i ludzi będzie robione bardzo starannie. Będziemy starali się trafić z pomocą bardzo dokładnie, żeby ona trafiła w tej ilości, w jakiej jest niezbędna, dokładnie do ludzi, a nie żeby wędrowała gdzieś po urzędach. Szacować chcemy każdy przypadek z osobna, a nie abstrakcyjne straty na poziomie województwa- tłumaczył.
"Nie zabraknie sił, ani środków"
Premier obiecał mieszkańcom, że "nie zabraknie sił, ani środków", aby jak najszybciej usunąć skutki piątkowej nawałnicy. Mieszkańcy prosili premiera o osobiste zaangażowanie oraz szybki powrót do Sieroniowic, aby skontrolować postęp prac.
Tusk starał się porozmawiać z jak największa liczbą osób i osobiście zapytać ich jakie mają najpilniejsze potrzeby. Mieszkańcy narzekali m.in. na brak prądu i początkowy brak wody, ale pytani przez Tuska czego konkretnie potrzebują, przyznawali, że w tej chwili mają "to czego najbardziej potrzebują w tych trudnych chwilach". Na wieś od rana przyjeżdżali prywatni przedsiębiorcy oferując bezpłatnie pomoc, w tym m.in. plandeki i folie a nawet wypożyczenie ciężkiego sprzętu.
Jeden z mieszkańców, którego zniszczony dom oglądał premier, powiedział, że budynki były ubezpieczone, ale ludzie i tak sami nie dadzą sobie rady. Ważne żeby ta pomoc faktycznie była, też jak pana już nie będzie - mówił mężczyzna. Tusk obiecał mieszkańcom, że osobiście za miesiąc odwiedzi miejscowość, aby zobaczyć czy pomoc faktycznie nadeszła.
Szef rządu oglądał zburzone budynki, rozmawiał z mieszkańcami, pocieszał ich. Uściskał starszego mężczyznę, który rozpłakał się opowiadając jak zniszczony został jego dobytek. Tusk podziękował też pracującym na miejscu strażakom.
Straty wyniosą co najmniej kilkadziesiąt mln zł
Tymczasem wojewoda opolski Ryszard Wilczyński zapowiedział, że jest gotów uruchomić natychmiast bez zgody rządu 4 mln zł ze środków województwa. Wojewoda zaznaczył, że straty cały czas są szacowane, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że wyniosą one co najmniej kilkadziesiąt mln zł.
Wcześniej wicepremier, minister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Schetyna odwiedził pobliskie Balcarzowice, które w piątkowej nawałnicy ucierpiały najprawdopodobniej najbardziej.
Firmy ubezpieczeniowe szacują straty
Pytane przedstawicielki jednej z firm ubezpieczeniowych, które od rana odwiedzały wsie i zbierały zgłoszenia o zniszczeniach, przyznały, że w samych Balcarzowicach zebrały ok. 30 zgłoszeń. Ale to jeszcze nie wszystko. Dzisiaj wielu ludzi nie ma. Są u rodzin albo bardzo intensywnie pracują - mówiła jedna z nich.
Jak dodała, są umówione z sołtysem Balcerzowic, że w niedzielę będą dalej zbierać zgłoszenia i szacować straty. Według niej, w tym rejonie większość ludzi jest ubezpieczona i może liczyć na pomoc również ze stron firm ubezpieczeniowych.
Wcześniej premier Tusk zapewnił wszystkich mieszkańców, że mogą liczyć na pomoc zarówno ubezpieczeni jak i ci bez polis.
Szef rządu interesował się również czy ludzie mają w tych najbliższych dniach, gdzie spać i mieszkać. Pytani przyznawali, że mają "dach nad głową" i w większości śpią u rodzin lub sąsiadów.
Mieszkańcy organizują pomoc dla poszkodowanych
We wsi niemal od początku nie było też problemu z jedzeniem, bowiem ci mieszkańcy, którzy nie ucierpieli podczas nawałnicy, zorganizowali punkt żywienia w jednym z domów.
W punkcie na okrągło były wydawane gorące posiłki, kanapki oraz gorące napoje. Część kobiet gotowała jedzenie na miejscu, inne przywoziły ugotowane u siebie. Dla wszystkich pytanych było oczywiste, że trzeba pomoc poszkodowanym sąsiadom.
Rano ustaliłyśmy - my kobiety z domów, które nawałnica oszczędziła, że trzeba pomóc sąsiadom. Mężowie poszli usuwać zniszczenia. My pomagamy w inny sposób - opowiadała jedna z mieszkanek. Przyznała też, że nikt z Sieroniowic nie zostanie bez dachu nad głową tak długo, jak to będzie konieczne.
Premier przyznał, że w jego rozmowach z mieszkańcami Sieroniowic wiele było emocji i rozgoryczenia. Z jednej strony wszyscy Bogu dziękują, że nie było ofiar. Nie wszyscy wyszli zupełnie cało, ale ludzie ocaleli, i za to dziękują Bogu - mówił Tusk dziennikarzom.
Wiadomo, że ludzie są strasznie rozgoryczeni, że dotknęła ich taka tragedia. Ja mogę zagwarantować, że wszyscy urzędnicy będą tutaj pracować z absolutnym oddaniem. Sami - zwrócił się do dziennikarzy - jesteście wstrząśnięci tym, co widzicie, więc nikt tu nikomu łaski nie będzie robił i oszczędzał. To, co będzie możliwe i potrzebne, będziemy dawali - dodał.