Luwr otwarty po atakach. Kolejka chętnych
Paryski Luwr został ponownie otwarty. Muzeum było zamknięte przez blisko 24 h po ataku uzbrojonego mężczyzny na żołnierzy pilnujących bezpieczeństwa placówki.
Od rana tłum chętnych oczekiwał w kolejce na możliwość zwiedzenia muzeum.
Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oficjalnie potwierdziło agencji AP, że napastnikiem był 28-letni, a nie 29-letni, jak podawano początkowo, Egipcjanin Abdallah Reda Refaie al-Hamahmy. Stan napastnika, który został postrzelony, poprawia się.
Wstępne śledztwo w Egipcie nie wykazało, by podejmował on działalność polityczną ani przestępczą; nie wiadomo też nic o jego członkostwie w żadnej organizacji zbrojnej - poinformowało anonimowe źródło.
Francuskie władze nie podały pełnej tożsamości sprawcy, ale potwierdziły, że jest on Egipcjaninem. Podejrzany zapewne mieszkał w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i przyjechał do Paryża 26 stycznia, posługując się wizą turystyczną. W sklepie militarnym w stolicy Francji miał kupić dwie maczety i zapłacić 1,7 tys. euro za tygodniowy pobyt w apartamencie w prestiżowej okolicy, w pobliżu Pól Elizejskich - poinformowała AP.
Agencja przytacza tweet napisany po arabsku przez domniemanego napastnika krótko przed atakiem pod Luwrem. "Żadnych negocjacji, żadnych kompromisów, z pewnością żadnego cofania się, bezwzględna wojna" - miał napisać.
Według paryskiej policji około godz. 10 w piątek napastnik uzbrojony w co najmniej jedną maczetę ruszył w kierunku czteroosobowego patrolu w pobliżu Luwru. Mężczyzna wykrzykiwał groźby i krzyczał "Allahu akbar".
Żołnierz oddał w jego kierunku kilka strzałów. Napastnik został poważnie ranny w brzuch. Mężczyzna zaatakował, kiedy nie pozwolono mu wejść z bagażem do kompleksu handlowego pod Luwrem. W ataku lekko ranny został jeden z żołnierzy.