Polska"Łukaszenka zrobi wszystko, by sprowadzić Jasia"

"Łukaszenka zrobi wszystko, by sprowadzić Jasia"

Jak podaje radio RMF FM, powołując się na białoruski opozycyjny portal internetowy Czarter 97, na Białorusi sprawa 11-miesięcznego "Jasia", dziecka chorego na mukowiscydozę, staje się "sprawą narodową". Prezydent Aleksander Łukaszenka zrobi wszytko, by sprowadzić dziecko z Polski - mówią anonimowi opozycjoniści.

"Łukaszenka zrobi wszystko, by sprowadzić Jasia"
Źródło zdjęć: © PAP

Biologiczna matka dziecka, Białorusinka, nie chce wracać do swojego kraju. A w tej decyzji - jak mówi reporterowi RMF FM - utwierdza ją jej matka. Trzeba robić wszystko by tu zostać, bo tam dla nas nie ma szans - mówi matka Pawła Iwanowa, 11-miesięcznego dziecka przez polskie media nazwanego "Jasiem".

Kilka dni temu kobieta zadeklarowała, że chce zająć się synem. Złożyła już w sądzie oświadczenie o cofnięciu swej wcześniejszej zgody na adopcję dziecka.

Matka Jasia zwróciła się również do wojewody lubelskiego z prośbą o zalegalizowanie swojego pobytu w naszym kraju. W piśmie do wojewody napisała m.in., że w Polsce przebywa od 1996 r. Ma troje dzieci, z których dwójka urodziła się w Lublinie i zna tylko język polski, chodzi do lubelskich szkół. Kobieta nie chce wracać na Białoruś w obawie przed szykanami.

Kobieta przyznała, że otrzymała już konkretną ofertę pomocy: jedna z firm zobowiązała się płacić za leczenie i utrzymanie chłopca.

Białoruska opozycja ostrzega, że prezydent Łukaszenko zrobi wszystko, żeby sprowadzić chłopca na Białoruś. W Mińsku Jaś staje się bowiem sprawą narodową. O zakusach Łukaszenki reporterowi RMF FM mówił białoruski uchodźca opozycjonista. Mężczyzna chce jednak pozostać anonimowy. Rząd uruchomił już machinę propagandową – opowiada. Na Białorusi o sprawie chorego chłopca mówi się i pisze coraz głośniej. Władze będą na matkę dziecka wywierać presję - podkreśla.

Matka "Jasia" po porodzie zrzekła się praw rodzicielskich. Dlatego właśnie o dziecko upomniała się Białoruś. Na początku marca ojciec dziecka, Polak, uznał go w Urzędzie Stanu Cywilnego w Lublinie. Dzięki temu chłopcu przyznano polskie obywatelstwo. Oddaliło to groźbę deportacji dziecka.

Polskie media opisujące historię dziecka wyrażały obawy, że chłopczyk na Białorusi nie będzie miał należytej opieki wymaganej przy mukowiscydozie.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)