Łukaszenka się przestraszył? Wcześniej mówił o wojnie co innego
Białoruski przywódca Alaksandr Łukaszenka się ugina i zmienia zdanie w sprawie rzekomego zagrożenia dla jego kraju? Białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka tłumaczy, skąd nagle takie "pokojowe" wypowiedzi.
30.04.2023 | aktual.: 19.10.2023 07:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Alaksandr Łukaszenka, mimo wcześniejszych insynuacji, że istnieje realne zagrożenie dla jego kraju ze strony Polski i Ukrainy, nagle stwierdził, że nikt nie zamierza atakować Białorusi.
Podczas wizyty w przygranicznym powiecie wietkowskim dyktator uspokajał lokalnych mieszkańców, że "Białoruś nie zostanie wciągnięta w tę rzeź na wielką skalę". Stwierdził, że zawsze dziwiły go rozmowy o wojnie.
- Nikt nas nie zaatakuje. W tym Ukraińcy. Nawet ludzie z Zachodu, z którymi się spotykam, mówią mi: "Panie prezydencie Aleksandrze Hryhorowiczu, ani Ukraińcy, ani Polacy do pana nie przyjdą". Ale musimy być gotowi na wszystko" – powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uchwała PACE zszokowała Łukaszenkę
Skąd taki zwrot akcji? Białoruski opozycjonista, szef Zjednoczonego Komitetu Tymczasowego Białorusi Paweł Łatuszka na kanale 24 podał prostą przyczynę - rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE) uznająca Łukaszenkę winnego nielegalnego przewożenia ukraińskich dzieci z okupowanych przez Rosję terytoriów Ukrainy na Białoruś i współwinnego ludobójstwa Ukraińców
Łatuszka podkreślił, że uchwała ta zszokowała Łukaszenkę i jego otoczenie, dokument został niemal nazwany "zbrodnią".
- Ludowy Zespół Zarządzania Antykryzysowego przygotował wstępny raport i przekazał go drogą dyplomatyczną stronie ukraińskiej. Z raportu wynika, że działania wobec ukraińskich dzieci są prowadzone systematycznie - zaznaczył Łatuszka.
Według niego na Białorusi są trzy obozy, w których przebywa około dwa tysiące (według danych PACE) ukraińskich dzieci. Dwa z nich znajdują się w obwodzie mińskim, a jeden w obwodzie homelskim.
- Zaangażowana jest w to tak zwana fundacja charytatywna Ołeksija Tałaja, do czego sam przyznał się w wywiadzie. Podkreślał, że są to dzieci, które przyjeżdżają na Białoruś w towarzystwie rodziców, nie wspominając już o sierotach – wyjaśnił Łatuszka.
Dodał, że istnieje wiele dowodów na udział w tej zbrodni samego Łukaszenki.
- Mamy wiele dowodów. W szczególności podpisany przez Łukaszenkę rozkaz o konieczności deportacji ukraińskich dzieci na terytorium Białorusi. Podobnie jest w przypadku Putina i Lwowy-Biełowej. Stwierdziła, że przeprowadzała rozkaz rosyjskiego dyktatora. A teraz Talai mówi, że wykonuje zadanie Łukaszenki – podsumował Łatuszka.