Łukasz Warzecha: nie ma nic bohaterskiego ani odważnego w zachowaniu dziennikarki Russia Today
Nie ma nic bohaterskiego ani odważnego w zachowaniu dziennikarki Russia Today Abby Martin. Kto idzie pracować do propagandowego rosyjskiego kanału za kremlowską kasę, musi być agentem wpływu albo kompletnym idiotą - pisze Łukasz Warzecha w felietonie dla Wirtualnej Polskiej.
07.03.2014 | aktual.: 07.03.2014 14:55
Przeczytaj wcześniejsze felietony Łukasza Warzechy
Występ Abby Martin, która kilka dni temu zadeklarowała na antenie kanału Russia Today, że wspiera walkę Ukraińców o wolność, zrobił furorę również w polskich mediach. Wiele z nich - także tych z prawej strony - przedstawiało ten przypadek jako przykład cywilnej odwagi i dowód na kruszenie się propagandowego frontu Putina. Czy na pewno?
Powielającym informację często nie chciało się nawet sprawdzić, kim jest Abby Martin i w jakich okolicznościach przedstawiła ona swoje oświadczenie. Wielu odbiorców mogło odnieść wrażenie, że mówimy o bohaterskim czynie na miarę demaskatorskich artykułów zabitej przez rosyjskie służby Anny Politkowskiej, a panna Martin ryzykowała nie tylko karierę, ale też własne bezpieczeństwo.
Nic bardziej mylnego. Abby Martin nie jest Rosjanką, lecz - jak wskazuje samo nazwisko - Amerykanką (pochodzi z Oakland). Nie pracuje w Rosji, lecz w waszyngtońskim biurze Russia Today. Jej deklaracja nie wiązała się zatem z żadnym ryzykiem. Gdyby nawet RT miało zamiar pannę Martin zwolnić, łatwo znajdzie ona pracę w innym medium głównego nurtu.
Warto natomiast zadać sobie pytanie, dlaczego Martin przez wiele miesięcy uczestniczyła w działalności kremlowskiej tuby, jaką jest kanał Russia Today. Odpowiedź jest prosta, o ile pozna się trochę zainteresowania i drogę życiową Abby Martin. Ta odpowiedź brzmi: pro-putinowska, antyzachodnia i w przekazie antyamerykańska Russia Today była i zapewne nadal jest zgodna z poglądami panny Martin.
Ona sama określa się jako "aktywistka, artystka i dziennikarka obywatelska". Ostatnio może mniej obywatelska, a bardziej głównonurtowa. Zanim podjęła pracę w Russia Today, zajmowała się malowaniem psychodelicznych obrazów (jej autorska strona nosi tytuł "Psychedelic Earth"). Jej poglądy i zainteresowania oscylowały w kierunku ruchów lewicowego obywatelskiego protestu i oporu przeciwko "kapitalistycznej opresji". W amerykańskiej (zresztą europejskiej także) skali można je spokojnie określić jako skrajnie lewicowe. W polskich warunkach odnalazłaby swoje miejsce gdzieś w okolicach "Krytyki Politycznej".
W listopadzie 2011 r. Martin dzieliła się na Twitterze podekscytowaniem w związku z opublikowaniem przez Russia Today (którego dziennikarką jeszcze wówczas nie była) swojej krótkiej wypowiedzi na stronie internetowej kanału. RT informował wówczas obszernie i entuzjastycznie o dokonaniach lewicowego ruchu Occupy (którego najbardziej znaną emanacją było Occupy Wallstreet, ale który pojawiał się w różnych miejscach poza Nowym Jorkiem)
.
- Obywatelskie nieposłuszeństwo to jedyny sposób! - entuzjazmowała się Martin w rozmowie z Russia Today - (…) nie będziemy tego dłużej znosić, nie cofniemy się. Na jej blogu można znaleźć wypowiedzi pełne wrogości wobec koncernów naftowych czy stwierdzenia, że amerykańskie wojska "okupują" Afganistan. Można też znaleźć takie stwierdzenia: "W ciągu ostatniego półwiecza Stany Zjednoczone działały jak wojskowy arbiter świata, stawiając do pionu inne kraje w imię 'wolności', nieustannie wzniecając wojny, by podminować demokracje w innych krajach". Dla Abby Martin nawet skrajnie lewicowy Barack Obama jest emanacją straszliwego amerykańskiego imperializmu. George Bush musiał być dla niej po prostu drugim Hitlerem.
Młoda lewicowa działaczka musiała już dawno wpaść w oko szefostwu kanału. Russia Today działa bowiem na zasadach wypracowanych przez lata efektywnej praktyki sowieckiej i rosyjskiej propagandy, bazując również w jakimś stopniu na doświadczeniach arabskich telewizji Al-Dżazira i Al-Arabija. Po pierwsze - ma atrakcyjną i nowoczesną formę; żadnej przaśności. Po drugie - propagandowy przekaz nie jest nachalny, ale dyskretny. Po trzecie - bardzo umiejętnie wykorzystuje się lewicowe skłonności części amerykańskich (i nie tylko) odbiorców. Po czwarte - chętnie korzysta się z naiwności młodych dziennikarzy o lewicowych przekonaniach, takich jak właśnie Abby Martin. Zostają oni zatrudnieni w roli modelowych pożytecznych idiotów.
Przypomnijmy tutaj, że termin "polieznyje idioty" wynalazł niezrównany towarzysz Lenin, który określał nim zachodnich intelektualistów, zafascynowanych sowiecką ideą i głoszących ją w komforcie paryskich czy londyńskich kawiarni. Termin ten jest nadzwyczaj trafny, a pożyteczni idioci nie zniknęli wraz z upadkiem Związku Sowieckiego.
Gdy Abby Martin została zatrudniona przez Russia Today, dostała tam własny program Breaking the Set (w wolnym tłumaczeniu: "Przełamując stereotyp"). W nim mogła się w pełni realizować i czyniła to z zapałem. Szczególny rozgłos uzyskało wydanie Breaking the Set z lutego 2013 r., w którym Abby Martin była uprzejma stwierdzić, że Izrael stosuje "hitlerowskie metody", aby utrzymać żydowską większość na okupowanych terytoriach. Zresztą Martin jest znana z antyizraelskich tyrad. Russia Today jest na to idealnym miejscem - wszak rosyjskie interesy na Bliskim Wschodzie są po przeciwnej stronie niż interesy USA i Izraela.
Tak więc Abby Martin idealnie pasowała i nadal pasuje do politycznej linii fundowanego przez Kreml propagandowego kanału. Jej oświadczenie w sprawie Ukrainy, gdy go uważnie posłuchać, nie niesie ze sobą żadnego oskarżenia pod adresem Moskwy (odmiennie niż późniejsza deklaracja jej koleżanki Liz Wahl, która przynajmniej ogłosiła, że odchodzi ze stacji). Można mieć nawet poważne wątpliwości co do spontaniczności gestu Martin. Sprytni propagandziści z Russia Today osiągają przecież dzięki temu ważki cel: pokazują ewentualnym niedowiarkom, że nie ma u nich cenzury, a dziennikarze mogą mieć własne zdanie. Wiadomo, że panna Martin nie zostanie wyrzucona, za to zaproponowano jej wyjazd na Ukrainę, aby mogła zobaczyć sytuację na własne oczy.
Jeśli z tej propozycji skorzysta, stawiam na to, że jej wrażenia będą jedynie słuszne. Dojrzy groźbę nacjonalizmu i faszyzmu, ciążącą nad Ukrainą i doceni wolę Rosji i dobrego prezydenta Putina, aby ochronić przynajmniej własnych obywateli i rosyjskojęzycznych mieszkańców Krymu przed straszliwą opresją. Wróci do Waszyngtonu i będzie mogła nadal, już z czystym sumieniem, za kremlowskie pieniądze gromić straszne koncerny naftowe, nazistowską partię republikańską i bankierów wyzyskiwaczy.
Zobacz również występ Abby Martin.