Łukasz Mężyk: Polacy mają wręcz niezdrową fascynację politykami. Traktują ich jak celebrytów

- Nawet jak nie chodzą do wyborów, to się interesują. W dodatku z jednej strony na nich narzekają, a z drugiej strony, kiedy ich zobaczą, są zahipnotyzowani - przekonuje Łukasz Mężyk, który w Wirtualnej Polsce poprowadzi program "Kto nami rządzi?". - Po obejrzeniu tego programu, nikt już tak samo nie pomyśli o bohaterze odcinka - zapewnia. Program Łukasza Mężyka "Kto nami rządzi?" w każdy czwartek o godz. 9.00 na stronie głównej Wirtualnej Polski.

Łukasz Mężyk: Polacy mają wręcz niezdrową fascynację politykami. Traktują ich jak celebrytów
Źródło zdjęć: © Wirtualna Polska | Wirtualna Polska
Kamil Sikora

20.09.2017 | aktual.: 20.09.2017 21:37

Ludzie będą chcieli w ogóle oglądać ocieplanie wizerunku polityków? Zwykle przed kamerami się ich młotkuje.

To nie będzie ocieplanie wizerunku. Politycy to nie tylko to, co widzimy w Sejmie czy w wywiadach w telewizyjnych. Chcę pokazać tę nieznaną część całości. To, że pijemy teraz kawę, nie oznacza, że czasem nie pijemy whisky...

Ale przecież politycy nie pokażą ci się takimi jacy są, tylko takimi, jakimi chcą być postrzegani. To będzie kreacja.

No właśnie nie, bo oni nie wiedzą nic o programie. Mówię im tylko gdzie się spotykamy, ale nie wiedzą, co tam będzie. Są wręcz podejrzliwi. Na przykład bohater pierwszego odcinka, czyli Patryk Jaki, moim zdaniem miał podejrzenia, że ustawiliśmy kogoś, kto mu nagle na tym bazarze Różyckiego na głębokiej Pradze wyskoczy i nawrzuca. Chyba nie wierzył, że nic tam nie planujemy, tylko idziemy na żywioł. I on akurat musiał być miło zaskoczony, bo ludzie przyjęli go wręcz entuzjastycznie.

Dla polityków wszystko, co się dzieje podczas programu, to jest zaskoczenie. Nie wiedzą, czy na tym bazarze wyjdzie do nich kobieta i powie “panie ministrze, super pan pracuje” czy wręcz przeciwnie: “ten PiS to jest dramat”.

Widziałem kawałek odcinka z Patrykiem Jakim, nagrałeś już odcinek z Markiem Jakubiakiem. To są goście, którzy wkurzają dużą część opinii publicznej. Opozycja cię zatłucze, bo pomagasz im pokazać, że są cool.

Ale ludzie są ich ciekawi. Przez osiem lat Polki i Polacy - tak, wiem że brzmię jak Beata Szydło - zdążyli poznać z każdej strony ludzi Platformy. Choć oczywiście też będę zapraszał polityków opozycji. Mamy też fantastyczny odcinek z Cezarym Tomczykiem, który dla wielu będzie zaskoczeniem.

W każdym razie ich ludzie już znają. Zresztą obaj przecież jeździliśmy w kampanii wyborczej razem z ówczesną premier Ewą Kopacz i pokazywaliśmy ludziom jak się zachowuje w różnych niecodziennych sytuacjach.

Żeby namówić polityków na taki program, trzeba z nimi dobrze żyć.

Mam wrażenie, że udawało mi się nie stawać po którejkolwiek ze stron sporu. Podejrzewam, że nikt by się nie domyślił na kogo głosowałem. Myślę, że politycy cenią to, że jest ktoś, kto nie bierze udziału w tym sporze, nie opowiada się po żadnej ze stron.

Serwis 300polityka, który stworzyłeś, to podawanie informacji, a nie komentowanie. Ale czy jak słyszysz polityka gadającego głupoty czy po prostu kłamiącego, nie brakuje ci możliwości nazwania tego wprost?

Unikam ocen i w ogóle nie chciałbym się tym zajmować. Uważam wręcz, że tych ocen jest za dużo i ludzie chcą informacji, a nie ocen. Każdy może sam sobie wyrobić zdanie. Naszą przewagą jest to, że na 300polityce podajemy bardzo precyzyjną informację. Jeśli jest jakaś wypowiedź, to cytujemy ją bardzo dokładnie, z kontekstem. Nie dajemy podkręconych leadów. Myślę, że to też buduje zaufanie i wiarygodność.

Przez jakiś czas współpracowałeś z TVP Info, prowadząc raz w tygodniu “Cztery strony”.

Tak, niecałe pół roku.

Zaangażowanie się w tę współpracę nie było podszyte naiwnością? Przecież od początku było wiadomo, co Jacek Kurski zrobi z TVP.

Paradoksalnie byłem tam….

Byłeś kwiatkiem do kożucha.

W pewnym sensie tak. Ale postrzegałem się jako wyspę, w którą TVP w ogóle nie ingerowało: zapraszałem kogo chciałem, nikt mi nic nie mówił przez słuchawkę. Ale po tych pięciu miesiącach doszedłem do wniosku, że nie mogę abstrahować od kontekstu, otoczenia w jakim się znajduję i poprosiłem o zakończenie współpracy. Myślę, że obie strony były z tego zadowolone.

Obraz
© Wirtualna Polska | Wirtualna Polska

Mimo wszystko, szczycę się tym, że na 20 programów udało mi się 18 razy zaprosić kobiety. Uważam, że jest za dużo mężczyzn w telewizji. To jest nie do zniesienia. Jesteśmy w XXI wieku, a debata publiczna jest jak z połowy XIX-tego. Media nie przyjęły do wiadomości jeszcze prostego faktu, że dyskusja publiczna nie toczy się tylko między facetami.

Na razie wiem o trzech twoich gościach, a nie “trójce”. Kiedy w “Kto nami rządzi?” pojawi się kobieta?

To wynika tylko z kwestii logistycznych. Już rozmawiałem z Joanną Muchą, Kamilą Gasiuk-Pihowicz i Joanną Scheuring-Wielgus. Bardzo chcę zrobić program z Barbarą Nowacką. To, że jeszcze nie nagraliśmy z nimi odcinków wynika tylko z kwestii logistycznych i kalendarza.

Jakiś czas temu udzieliłeś wywiadu Robertowi Mazurkowi. Kiedy pytał po co to robisz, powiedziałeś, że dla lansu i zbudowania rozpoznawalności. I co, udało się? Jesteś bardziej rozpoznawalny?

Mówisz o moim coming oucie? Niestety jeszcze nie zauważyłem wzrostu rozpoznawalności (śmiech).

Po tym, jak publicznie powiedziałeś, że jesteś gejem, zauważyłeś zmianę w podejściu polityków?

Absolutnie żadną. Poza tym, że ze strony niektórych polityków - zwłaszcza prawicy - spotkało się to z bardzo ciepłym przyjęciem. W tyle głowy miałem obawę, że niektórzy politycy w typie macho będą mieli opory przed udzieleniem wywiadu czy komentarza. Ale nie, bardzo ciepło to przyjęto. Jestem wręcz zaskoczony skalą jakiejś nawet serdeczności, szczególnie na prawicy.

Czyli Dominik Tarczyński nadal podaje ci rękę?

Nie miałem okazji z nim rozmawiać. Ale myślę, że to człowiek z dużym dystansem do tego, co głosi publicznie, oględnie mówiąc...

Chciałem sobie przypomnieć ten wywiad i po wpisaniu twojego imienia i nazwiska w Google, wyskoczyły mi dwa omówienia tej rozmowy.

Jedno z wPolityce….

Tak, w tekście zarzucają ci lans na coming-out i generalnie jesteś atakowany z pozycji prawicowych i konserwatywnych.

Ten tekst jest jakiś szalony. I niestety grafomański. Niestety, bo każdy by wolał, że jeśli nawet źle o nim napiszą, to chociaż, żeby to się trzymało kupy. W tym przypadku: z naciskiem na to ostatnie.

Drugi tekst jest z serwisu JastrząbPost, który prowadzi dziennikarka relacjonująca na antenie TVN życie celebrytów. Tam z kolei zostałeś nazwany “prawicowym dziennikarzem”.

Nie kryję się z tym, że mam bardziej konserwatywne poglądy, ale też tego nie podkreślam. Ale w stosunku do siebie nie używam określenia “prawicowy”, bo w pracy jestem kompletnie neutralny. Pewnie dla wielu osób o prawicowych poglądach uchodzę za mięczaka w tym konserwatyzmie. Myślę, że “prawicowy” to nie jest dobre określenie w stosunku do mnie.

Ludzie nie lubią polityków i polityki…

To absolutnie nieprawda.

Przecież ponad połowa Polaków nie głosuje!

Polacy mają niezdrowe, obsesyjne wręcz, zafascynowanie polityką. Nawet jak nie chodzą do wyborów, to się interesują. W dodatku z jednej strony na nich narzekają, a z drugiej strony, kiedy ich zobaczą, są jak zahipnotyzowani.

Zresztą pewnie to widziałeś jeżdżąc z nimi na wyjazdy kampanijne. Przecież kiedy jechaliśmy z Ewą Kopacz, ludzie psioczyli, że ta Platforma to tacy i owacy, ale już kiedy premier przyjechała, to sobie z nią robili zdjęcia.

Uważam, że Polacy mają niezdrowy stosunek do polityków. Traktują ich wręcz jak celebrytów. Każdy Polak jest bardzo zainteresowany polityką, wie co się w niej dzieje, na każdy temat ma zdanie.

To dla nich jest twój serwis 300polityka?

Nie, dla nich jest “Fakt” i “Super Express”. I bardzo dobrze.

To dla kogo jest 300polityka?

300polityka jest dla politycznych insiderów, bo wchodzimy już w taki poziom szczegółowości, że nie wiem czy to interesuje szerszą publiczność. No bo pomyśl, czy ludzie z wypiekami będą analizować kalendarz posiedzeń Sejmu na pierwszą połowę 2018 roku?

Wypowiem teraz opinię podszytą oczywiście zazdrością i zawiścią. Kiedy 300polityka startowała, dużo było analiz, by nie powiedzieć opinii. Teraz jesteście kopią PAP, po prostu relacjonujecie co ktoś powiedział.

Nie, nie kopią PAP-u. Po pierwsze jesteśmy szybsi i bardziej niezawodni, bo PAP czasami podaje coś kilka godzin po nas. Zgadzam się, że powinno być więcej analiz, pracujemy nad tym. Chcemy być miejscem, gdzie osoba pracująca wokół polityki czy w polityce ma zebrane wszystkie wydarzenia dnia. Może się dzięki nam przygotować do wejścia na antenę czy sprawdzić podsumowanie dnia.

300polityka to typowy portal branżowy i w tym kierunku chcemy iść. Przed wyborami samorządowymi chcemy rozbudować serwisy lokalne na podobnej zasadzie jak ten ogólnopolski.

Tworzysz serwis dla politycznych nałogowców, a program telewizyjny taki jak “Kto nami rządzi?” jest z założenia skierowany do szerokiej publiczności. Uda ci się tak go poprowadzić, żeby nie był zbyt insiderski?

Chcę pokazać tych polityków od innej strony. Ten program robię właściwie głównie dla siebie. Brakowało mi w przestrzeni publicznej programu, gdzie mogę się dowiedzieć czegoś zupełnie nowego o kimś i wyrobić sobie na nowo zdanie o tym człowieku.

Obraz
© Wirtualna Polska | Wirtualna Polska

Na własne potrzeby wymyśliłem sobie motto programu, że po jego obejrzeniu nikt już tak samo nie pomyśli o bohaterze odcinka. Nie wiem czy lepiej, czy gorzej, ale na pewno nie tak samo. Chcę, aby udało się ich sprowokować do czegoś nieszablonowego, nowego. Chociażby przez to, że będziemy nagrywać w nietypowych miejscach, a przez to będą mogli się pojawić nieoczekiwani ani przez nich, ani przeze mnie goście i wpłynąć na bieg programu. To będzie zderzenie z suwerenem - nowym, niewyreżyserowanym, przypadkowym.

Ale przecież politycy przez cały czas wysoko trzymają gardę, nawet kiedy są zaskakiwani. Trudno ich jest sprowokować do otwarcia się.

Wydaje mi się, że nie. Trzeba do tego podejść umiejętnie. Jestem przekonany, że to się uda i że widzowie Wirtualnej Polski będą zainteresowani.

Kto jest twoim wymarzonym gościem?

Zastanawiałem się nad tym. Bardzo chciałbym odwiedzić na przykład byłego premiera Jana Olszewskiego, zobaczyć jak mieszka, jak pracuje. To już mocno starszy człowiek, schorowany. Ale myślę, że to by było bardzo ciekawe. Inni tego typu goście, giganty polityki jak Tadeusz Mazowiecki czy Bronisław Geremek niestety nie żyją. Ja sam w zasadzie wychowałem się na “Godzinie szczerości” z politykami w TVP2 i to mam ciągle w tyle głowy jak np. Hanna Suchocka gotuje albo gra na pianinie.

Moim wymarzonym gościem jest Marek Suski. Namówisz go na wspólne malowanie obrazów?

Rozmawiałem z nim tydzień temu, nie powiedział “nie”. Także myślę, że uda się go urobić, bo to bardzo dowcipny jegomość.

A później już tylko Jarosław Kaczyński i wspólne oglądanie rodeo...

Mam nadzieję, że program “Kto nami rządzi?” będzie tak popularny, że sam prezes się zgodzi.

No dobra, a żeby tę popularność zbudować będą jakieś kontrowersje, skandale, afery? Coś, co trafi na czołówki?

Myślę, że pierwszy odcinek z Patrykiem Jakim będzie budził dużo emocji.

Ale co, pokłócił się z kimś? Pobił?

Nie, no właśnie było zupełnie przeciwnie. I podejrzewam, że będzie zupełnie inaczej, niż niektórzy komentatorzy przewidują. Bo pod zapowiedzią programu “Kto nami rządzi?” ludzie piszą, że pewnie będzie anty-PiS-owski, a jest zupełnie przeciwnie. I pewnie mnie spotka hejt za to, że zbyt słabo go kontruję.

Program Łukasza Mężyka "Kto nami rządzi?" w każdy czwartek o godz. 9.00 na stronie głównej Wirtualnej Polski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (80)