Główne grzechy proboszcza. "Cztery auta, brat na plebanii"
Parafianie z Trzciany na Podkarpaciu są oburzeni zachowaniem proboszcza swojej parafii. Wskazują na niejasne rozliczenia duchownego i na rzekome "schadzki". Wierni zwracają uwagę na rozrzutność księdza, który ma mieć cztery samochody, a od dwóch lat nie może uzbierać pieniędzy na nowy konfesjonał.
Lista zarzutów w stosunku do proboszcza z niewielkiej parafii w Trzcianach na Podkarpaciu jest długa. Parafianie opisali je szczegółowo w liście skierowanym do redakcji rzeszowskiej "Gazety Wyborczej".
Wierni wskazali na niejasne interesy księdza. Opisali, że ksiądz proboszcz ich zdaniem nie rozlicza się w sposób właściwy z wydatków, na które składają się parafianie. Wyliczono, że choć duchowny ma cztery samochody, to na nowy konfesjonał do świątyni zbiera od dwóch lat. Wątpliwości pojawiły się też w sprawie zbiórek pieniędzy dla potrzebujących.
"Od dwóch lat proboszcz co jakiś czas ogłasza zbiórkę pieniędzy na konfesjonał, którego do tej pory nikt nie widział, a zapewniał nas, że będzie gotowy już w zeszłym roku" - piszą w liście do Wyborczej "parafianie z Trzciany". Ich wątpliwości budzą też rozliczenia ze zbiórki dla potrzebujących w Ukrainie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ujawniono nieznane nagranie wraku Titanica. Fenomenalny widok z 1986 roku
Parafianie mają dość
"Mamy już dość sponsorowania całej tej rodziny i przymykania oczu na te sprawy" - piszą wierni w sprawie brata księdza proboszcza, który mieszka na plebanii. Przypominają, że wcześniej był tam jeszcze jego drugi brat. Z listu wynika, że na plebanii ma rzekomo nocować też jakaś kobieta oraz kucharka, które rzekomo mają utrzymywać z duchownym "bliższą relację".
"Wyborcza" ujawnia, że na parafii ma dochodzić do częstych zmian wikariuszy, oraz że ostatni przebywa tam od czterech miesięcy i już miał poprosić o przeniesienie.
W odpowiedzi na pytania dziennikarzy ksiądz Winiarski stwierdził, że samochody kupił z własnych oszczędności, nie za pieniądze parafian, a terenowy wóz jest mu potrzebny, ponieważ jest kapelanem myśliwych. Pozostałe auta wykorzystuje zaś do "realizowania zadań na rzeczy społeczne". W sprawie konfesjonału parafia miała stać się ofiarą oszustwa firmy zewnętrznej.
Plotek o rzekome "schadzki" proboszcz komentować nie chciał, a w sprawie brata nocującego na plebanii, przyznał, że było tak przez kilka dni. Dodał też, że podejrzewa, że za listem do redakcji stoi wikary, który za nim nie przepada i chce się przenieść do innej parafii. Zdaniem proboszcza to on prawdopodobnie wymyślił te wszystkie kłamstwa.
Rzeszowska kuria podała, że nie miała żadnych skarg na księdza proboszcza z Trzciany.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"