Ludzie Macrona przyłapani na kolacjach ze skrajną prawicą. "To zły znak"
Francuski dziennik "Liberation" donosi o spotkaniach członków rządu prezydenta Emmanuela Macrona, w tym samych ministrów, z liderami skrajnie prawicowego ugrupowania Zjednoczenie Narodowe. Podobno omawiano możliwy sojusz.
11.07.2024 | aktual.: 11.07.2024 06:36
Z kolei według informacji przekazanych przez "Le Monde", takie doniesienia wywołały zdecydowane oburzenie wśród niektórych członków ruchu Macrona, zwanych macronistami.
Spotkania odbywały się w domu Thierry'ego Solere'a, byłego doradcy prezydenta Macrona. "Liberation" w swoim artykule opublikowanym we wtorek podkreślał, że Solere nadal ma wpływ na prezydenta. Spotkania te, które trwały do późnych godzin wieczornych, były miejscem rozmów na temat możliwości zawarcia porozumień ponad podziałami partyjnymi.
Zobacz także
"Liberation" informował, że minister obrony Sebastien Lecornu spotkał się u Solere'a z Marine Le Pen, liderką Zjednoczenia Narodowego, już w marcu, a były premier Edouard Philippe rozmawiał z nią w grudniu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nieprzekraczalna granica między nami a skrajną prawicą"
Szczegóły spotkań nie są znane, ale "Liberation" zauważył, że kolacja Solere'a z Jordanem Bardellą odbyła się 12 czerwca, zaledwie kilka dni po tym, jak prezydent rozwiązał parlament na skutek porażki w wyborach do Parlamentu Europejskiego, co sugeruje, że tematem dyskusji mogło być nowe ugrupowanie polityczne.
Philippe potwierdził, że był na kolacji z Le Pen, ale reszta osób, które miały brać udział w spotkaniach, albo nie odpowiedziała na pytania "Liberation", albo zaprzeczyła doniesieniom dziennika. Wielu polityków z Zjednoczenia Narodowego i z obozu Macrona uważa jednak, że nie ma nic dziwnego w tych spotkaniach. - Każdy ma prawo jeść kolacje z kim chce - odpowiedzieli politycy obu stron.
Zobacz także
Jednakże, jak donosi "Le Monde", nie wszyscy politycy z obozu Macrona są tak tolerancyjni. Niektórzy z nich kategorycznie sprzeciwiają się spotkaniom tak ważnych postaci partii demokratycznej ze skrajnie prawicowymi politykami.
Francois Bayrou, przewodniczący Ruchu Demokratycznego, partii będącej częścią obozu prezydenckiego, wyraził swoje zdecydowane stanowisko na temat tych doniesień: "jest nieprzekraczalna granica między nami a skrajną prawicą". Dodał, że "jest to zły znak, że w kraju coraz więcej ludzi chce się z nimi bratać".