PolskaLudwik Dorn: wyborczy mecz będzie zacięty i wyrównany

Ludwik Dorn: wyborczy mecz będzie zacięty i wyrównany

Nie wiem, czy będą strzały w słupki, czy będą strzały do bramek, natomiast mecz będzie – używając porównania sportowego – rzeczywiście zacięty i wyrównany. I każdy, kto teraz ogłasza triumf i wygraną po prostu myli się i okazuje pychę - powiedział w audycji "Sygnały Dnia" marszałek Sejmu Ludwik Dorn.

13.09.2007 11:04

"Sygnały Dnia": Panie marszałku, kampania będzie jak mecz z Finami – zacięty, wyrównany, z szansami dla obu stron, ze strzałami w słupki?

Ludwik Dorn: Ja nie wiem, czy będą strzały w słupki, czy będą strzały do bramek, natomiast mecz będzie – używając porównania sportowego – rzeczywiście zacięty i wyrównany. I każdy, kto teraz ogłasza triumf i wygraną po prostu myli się i okazuje pychę.

W sondażach niemal remis, według GFK Polonia dla Rzeczpospolitej PiS goni Platformę, tylko dwa punkty różnicy, no, ale dla PiS-u remis to właściwie porażka, bo w przyszłym Sejmie nie można sobie wyobrazić żadnego ruchu.

- Proszę pana, czy te wybory wygra jakakolwiek z tych dwóch najbardziej liczących się, czyli moja – Prawo i Sprawiedliwość, czy Platforma o pół punktu czy o dwa punkty procentowe, czy będzie to remis, sytuacja w Sejmie będzie, jak sądzę, wyglądać podobnie, bo ja nie sądzę, by żadna partia, by którakolwiek z tych dwóch partii mogła rządzić samodzielnie, choć Prawo i Sprawiedliwość będzie tak prowadzić kampanię, by dążyć do takiego swojego wyniku. Ale to jest wariant, jak sądzę, dla kraju najlepszy, ale jednak mniej prawdopodobny niż to, że trzeba będzie się z jakimiś partiami porozumiewać.

Celem PiS-u jest samodzielna większość w Sejmie, panie marszałku?

- Tak, to jest nasz cel, przecież tego nie ukrywamy, bardzo trudny do realizacji.

Panie marszałku, trzymając się jeszcze przez chwilę tej metafory meczowej – czy transfer Radosława Sikorskiego do Platformy, no to gol na 1:0 dla Platformy?

- Wie pan, ja odnoszę takie wrażenie – z całym szacunkiem dla naszych rywali z Platformy – że niesłychany zgiełk i to można powiedzieć: zgiełk na najwyższym możliwym politycznym szczeblu, z udziałem pana Donalda Tuska, który z tego powodu jest urządzany, wskazuje na takie ogromne, ukrywane poczucie słabości własnej Platformy i niewiary we własnych ludzi. No bo jeżeli przewodniczący partii ogłasza, że to jest niesłychanie ważne wydarzenie, to znaczy że sądzi, iż na grządce Platformy rosną takie mało atrakcyjne kwiatki czy wręcz chwasty i że jest wielkim zwycięstwem, że jakieś ziółko udało się przepikować z grządki PiS-owskiej. No, my sądzimy, że to jest ziółko jeśli nie trujące, to mocno przywiędłe. No, ale trzeba głęboko nie wierzyć we własną partię, we własnych ludzi – w Bogdana Zdrojewskiego, Grzegorza Schetynę, Bronisława Komorowskiego, by ogłaszać, że przejście jednego senatora, zresztą nie członka partii, ale byłego ministra rządu Jarosława Kaczyńskiego to jest coś, co powinno przekonać społeczeństwo,
że Platforma to jest taka partia, jak trzeba. Pewnie pan się spodziewa, że panu wypomnę. Zyta Gilowska, profesor Zbigniew Religa, no, to były także transfery w drugą stronę i PiS chwalił się i chwali się do dziś.

- No, chwali się Jacek Kurski, a nie PiS. Ja uważam, że trochę tutaj przesadza. Nie z tej racji, że ja nie doceniam pani premier Gilowskiej czy pana ministra Religi, tylko proszę jednak zauważyć, że w przypadku pani premier Gilowskiej, pana ministra Religi, pani minister Gęsickiej ich decyzja o kandydowaniu teraz z list Prawa i Sprawiedliwości jest konsekwencją logiczną, spójną wcześniejszych wyborów politycznych, bo jeżeli ktoś przez dwa lata był w rządzie PiS-owskim czy z dominacją Prawa i Sprawiedliwości, no to teraz decyduje się kandydować z list Prawa i Sprawiedliwości, a to nie jest tak, że... A w przypadku Antoniego Mężydły czy pana Radosława Sikorskiego no to jest tak, że w dzień czy dwa dni, czy po ogłoszeniu kampanii wyborczej z takich czy innych powodów następuje, powiedzmy, nagły zwrot.

Panie marszałku, a co będzie, jeżeli Radosław Sikorski w sobotę w Gnieźnie na konwencji Platformy zacznie oskarżać, jak to mówi Donald Tusk: ujawniać informacje szokujące z samego sedna PiS-owskiego rządu?

- No, wie pan, to jest tak, że my się jakiejkolwiek prawdy, którą powie pan Radosław Sikorski nie boimy, bo prawda będzie działać na naszą korzyść. No, on może... Ale tutaj nie chciałbym być niesprawiedliwy, bo na razie mamy tylko słowa Donalda Tuska, pan Sikorski stwierdził, w czym nic moralnie nagannego nie ma, że rozczarował się Jarosławem Kaczyńskim. No dobrze, rozczarował się, jego osobisty, psychologiczny problem. Natomiast jeszcze nie chcę stawiać zarzutu, że on będzie mówił nieprawdę. Tylko proszę zauważyć, że w przypadku polityków Platformy Obywatelskiej mieliśmy stwierdzenia niesłychane. Po wyjaśnieniach Janusza Kaczmarka przed komisją ds. służb specjalnych wyszedł pan przewodniczący Graś i powiedział: „Stasi, Securitate, państwo Stasi, państwo Securitate”. No, raz się zagalopował, potem nikt tego, powiedzmy, nie podejmował i pozostało takie poczucie niesmaku wśród wszystkich, a sądzę, że wstydu wśród polityków Platformy Obywatelskiej. W związku z tym sądzę, że to może być podobny przypadek. (js)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)