Ludwik Dorn: byłem i będę członkiem PiS
Ludwik Dorn oświadczył, że nie zamierza wystąpić z PiS, niezależnie
od tego czy zostanie on odwołany z funkcji wicepremiera. Według anonimowego polityka z PiS, informacje o rzekomym odejściu Dorna miał rozpowszechnić minister Roman Giertych.
14.02.2007 12:00
"W związku z całkowicie bezpodstawnymi spekulacjami w środkach masowego przekazu, iż zamierzam wystąpić z partii Prawo i Sprawiedliwość informuję, że byłem, jestem i będę członkiem PiS-u niezależnie od tego czy zostanę odwołany z funkcji wiceprezesa Rady Ministrów" - napisał Dorn w specjalnym oświadczeniu.
Pogłoski o tym, że wiceprezes PiS Ludwik Dorn wystąpi z partii pojawiły się we wtorek wieczorem. Wcześniej telewizja TVN, powołując się na nieoficjalne źródła, poinformowała, że Ludwik Dorn już do rządu nie wróci.
Według anonimowego polityka z kierownictwa PiS udało się ustalić, kto był żródłem informacji o tym, że Dorn nie wróci do rządu. Zastrzegający anonimowość polityk powiedział, że jest to wicepremier Roman Giertych, który chciał po raz kolejny namieszać. Zdaniem rozmówcy, lider LPR poniesie tym razem konsekwencje swojego zachowania i premier się z nim "rozprawi".
Premier zastanowi się, czy Dorn zostanie w rządzie
Premier Jarosław Kaczyński mówił we wtorek, że nie ma najmniejszych powodów, żeby Dorn odchodził z partii. Na pytanie czy Ludwik Dorn odejdzie z rządu, szef rządu odpowiedział, "jeszcze się będziemy nad tym zastanawiać, ja przede wszystkim muszę z panem premierem porozmawiać".
Wicepremier Dorn jest na razie urlopie, którego premier mu udzielił do czasu wyjaśnienia pojawiających się w mediach "pomówień i insynuacji" pod adresem Dorna i jego współpracowników. Jednym z powodów urlopu miał być arykuł "Rzeczpospolitej" pod tytułem "Dymisja z podejrzeniami w tle".
Dorn, do niedawna szef MSWiA, po ubiegłotygodniowej dymisji z tego stanowiska pozostał w rządzie jako wicepremier. W poniedziałek skierował on do premiera list, który przekazał także Polskiej Agencji Prasowej.
Wicepremier przywołał w tym liście m.in. artykuł w "Rzeczpospolitej" i wypowiedzi jego następcy w resorcie spraw wewnętrznych Janusza Kaczmarka, podważające - zdaniem wicepremiera - jego dobre imię. Dorn napisał też, że jeśli premier "nie byłby skłonny" pozwolić mu na urlop, to prosi o "udzielenie dymisji z funkcji wiceprezesa Rady Ministrów".
"Rz" w artykule "Dymisja z podejrzeniami w tle" z 10 lutego pisała o niejasnych powiązaniach zastępcy Komendanta Głównego Policji gen. Waldemara Jarczewskiego z Henrykiem Stokłosą, poszukiwanym obecnie listem gończym. "Rz" napisała, że wątek tych relacji miało badać nadzorowane przez Jarczewskiego Centralne Biuro Śledcze.
Premier nie ukrywał we wtorek, że ma do Dorna żal z powodu upublicznienia listu, jaki wicepremier w poniedziałek wysłał do szefa rządu. W ocenie premiera, stało się coś niestosownego.
Zespół Lipińskiego przesłucha Dorna
Premier powołał rządowy zespół pod kierownictwem szefa gabinetu politycznego Adama Lipińskiego. Grupa ma wyjaśnić zarzuty Dorna i wobec Dorna. W czwartek zespół będzie rozmawiał z wicepremierem Dornem. Raport będzie jednak poufny i o tym, co z niego zostanie podane do publicznej wiadomości, zdecyduje premier.
Lipiński nie sprecyzował, czy wicepremier przerwie urlop i spotka się z komisją osobiście. Powiedział jednak, że w ciągu dwóch dni zespół spotka się z kilkoma osobami, które mogą mieć wiedzę w sprawie opisanej przez "Rzeczpospolitą".
Minister-koordynator ds. służb specjalnych Zbigniew Wasseramann pytany czy Dorn pozostanie w rządzie powiedział, że "wicepremier Dorn czeka na decyzję premiera". Według ministra, Dorn "jest potrzebny w rządzie".
Wassermann, pytany dlaczego Dorn komunikował się z premierem przez media powiedział: "czasami jest tak, że ludzie bardzo zaangażowani w pewne sprawy dają się ponieść emocjom".