Lokatorzy nie mogą wrócić do mieszkań. Przyczyną pożar
W październiku w garażu podziemnym jednego z bloków na Woli wybuchł pożar. Ogień zniszczył instalacje, a mieszkania zaczęły niszczeć, bo remont ciągnie się kolejny miesiąc. Mimo to kilkadziesiąt rodzin wciąż musi opłacać czynsz.
Jak podaje "Polsat News", mieszkańcy od ponad trzech miesięcy nie mogą wrócić do swoich mieszkań. Ogień zniszczył wszystkie instalacje. W bloku nie ma wody, kanalizacji, ogrzewania ani prądu. Lokatorzy płacą jednak czynsz za mieszkania i garaż. Część z nich spłaca też kredyty mieszkaniowe, więc musieli płacić de facto za dwa miejsca zamieszkania (jeśli byli zmuszeni wynająć coś na czas remontu).
Mieszkania niszczeją. Zaczęły się też kradzieże. - Co się dzieje w budynku podczas naszej nieobecności - dobrze widać, zostało skradzionych już kilka sztuk lamp i czujek przeciwpożarowych, tak samo wodomierzy. W dodatku w tym momencie widać, że w mieszkaniu jest 73 proc. wilgotności, a temperatura 3 stopnie - mówi Polsatowi Piotr Kowalski.
Mieszkańcy mają pretensje do firmy, która zarządza nieruchomością o wolne tempo remontu. Ostatnio prace zostały całkowicie wstrzymane. Mieszkańcy podkreślają, że od wigilii Bożego Narodzenia nie były wykonywane żadne prace w garażu podziemnym.
Jak dodaje Waldemar Adamek, mieszkańcy wcześniej byli informowani, że remont potrwa trzy miesiące, "czyli tak naprawdę powinni już wrócić do mieszkania, już tam mieszkać, jest wielka dezinformacja".
Mieszkaniec Maciej Kamiński podkreśla, że mieszkańcy są "praktycznie bezradni". Wszystko jest po stronie zarządcy, "który zbywa nas mailami bez żadnej treści" – dodaje.
Zarządca budynku przekazał po opublikowaniu materiału "Polsat News", że powrót do mieszkań będzie możliwy w kwietniu.
Źródło: Polsat News