Łódzkie straci 296 milionów euro
Aż 296 milionów euro unijnej pomocy straci województwo łódzkie, jeżeli rząd zaakceptuje niekorzystną dla naszego regionu metodę podziału pieniędzy na lata 2007-2013. Pieniądze z tzw. Regionalnego Programu Operacyjnego mogą być wykorzystane m.in. na budowę i modernizację dróg, szpitali, szkół, kulturę i ekologię.
Gdyby dotacja była dzielona według innej metody, województwo łódzkie mogłoby dostać 1,163 miliarda euro, według tej przysługuje mu 867 mln.
Za 296 milionów euro można wyremontować i wyposażyć w brakujący sprzęt wszystkie szpitale w województwie - mówi Jacek Skwierczyński, wicedyrektor Departamentu Polityki Regionalnej w łódzkim Urzędzie Marszałkowskim, podkreślając, że minister rozwoju regionalnego Grażyna Gęsicka arbitralnie wybrała metodę dzielenia pieniędzy, wbrew stanowisku wielu województw, w tym łódzkiego.
Ministerstwo Rozwoju Regionalnego wybrało opcję korzystną dla biednych województw wschodnich oraz Warszawy - bogatej, ale otoczonej biednymi powiatami. To tam ma trafić najwięcej pieniędzy. W specjalnym oświadczeniu minister Gęsicka stwierdziła: "Wariant ten w większym stopniu niż pozostałe sprzyja województwom najuboższym".
W opinii łódzkich samorządowców, program pomocowy, o którym mowa, nie powinien służyć wyrównywaniu szans, tylko rozwijaniu gospodarki. Więcej pieniędzy powinno trafić do województw najsilniejszych, które są lokomotywami rozwoju - uważa wiceprezydent Łodzi Włodzimierz Tomaszewski (ChRS).
Samorządowcy nie zamierzają dać za wygraną. Ostateczne decyzje na szczęście jeszcze nie zapadły. Sądzę, że ten wariant się nie utrzyma. Zbyt wiele silnych regionów by na tym straciło. Władze Łodzi będą interweniowały, zarówno u prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jak i u premiera - dodaje wiceprezydent Tomaszewski.
Działacze łódzkiej PO uważają, że ministerstwo premiuje województwa wschodnie, ponieważ tam PiS osiągnęło najlepszy wynik wyborczy. Krzysztof Makowski (SLD), wicemarszałek województwa łódzkiego, twierdzi, że to efekt działania politycznego lobby.
Wojciech Michalski, szef Wydziału Strategii i Analiz Urzędu Miasta Łodzi, podkreśla, że batalia o unijną kasę, prowadzona wspólnie przez magistrat i Urząd Marszałkowski, trwa od dawna. Protestujemy przeciwko niekorzystnym dla nas rozwiązaniom od października 2005 roku. Doprowadziliśmy, wraz z innymi miastami, do przedstawienia przez panią minister dwóch innych rozwiązań, dających nam dużo więcej pieniędzy. Niestety, nasze stanowisko zostało zignorowane - mówi dyrektor.
Krzysztof Makowski wraz z marszałkami województw: wielkopolskiego, lubelskiego, podkarpackiego, śląskiego, pomorskiego i małopolskiego złożył do rządu protest przeciwko takiemu podziałowi pieniędzy, a marszałek Stanisław Witaszczyk (PSL) napisał list protestacyjny do minister Gęsickiej.
Jak mówi Piotr Krzywicki, lider PiS w Łódzkiem, podpisy pod podobnym wystąpieniem zbierają teraz parlamentarzyści z regionu łódzkiego.