Łódzkie. Noworodek spłonął w pożarze. Matka usłyszała zarzut zabójstwa
W środę w Rososzy w woj. łódzkim wybuchł tragiczny w skutkach pożar. Zginęła w nim niespełna miesięczna dziewczynka. Śledczy są przekonani, że ogień nie pojawił się przypadkowo.
02.03.2020 | aktual.: 02.03.2020 19:20
W środę strażacy zostali wezwani jednocześnie do dwóch pożarów. Oba wybuchły na jednej posesji w Rososzy. Palił się pokój w budynku mieszkalnym i stojąca nieopodal stodoła. Akcja gaśnicza trwała wiele godzin. Płonąca stodoła była wypełniona słomą, przez co strażacy nie mogli opanować rozprzestrzeniającego się ognia.
O wiele szybciej ugaszono pokój w sąsiednim budynku. Strażacy znaleźli w nim zwęglone ciało miesięcznego dziecka - dziewczynki.
Zobacz także: Łódzkie. W tragicznym pożarze spłonął noworodek
Sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Sieradzu. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano pod zarzutem zabójstwa jedną osobę. Prokuratura nie informowała jednak, o kogo chodzi.
W poniedziałek prokuratura poinformowała o postawieniu 36-letniej matce zarzutu zabójstwa 3-tygodniowej córeczki. To ona miała również wzniecić pożar w budynku mieszkalnym.
"Opinia z sekcji zwłok i wyników zleconych badań umożliwią udzielenie odpowiedzi o ostatecznej przyczynie śmierci dziecka. Opinia z zakresu pożarnictwa jest konieczna dla odtworzenia przebiegu pożaru" - poinformowała w komunikacie rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Sieradzu prok. Jolanta Szkilnik.
Sąd, na wniosek prokuratury zdecydował o trzymiesięcznym areszcie dla podejrzanej 36-latki.
"Kobieta zostanie poddana badaniom przez biegłych psychiatrów dla oceny jej zdolności rozpoznania znaczenia czynu i pokierowania swoim postępowaniem" - poinformowała rzeczniczka prokuratury.
36-letniej kobiecie może grozić nawet dożywocie.