Łódź. Śledztwo w sprawie nacisków polityków PiS na radną miasta
Łódzka prokuratura zdecydowała o wszczęciu śledztwa w sprawie radnej miasta Marty Grzeszczyk, która w połowie lutego odeszła z PiS. Kobieta zarzuca członkom swojej byłej partii, że grozili jej utratą pracy jeśli nie wycofa się z krytyki wyroku TK ws. aborcji.
Prokuratura Rejonowa Łódź-Śródmieście poinformowała, że prowadzone przez nią śledztwo dotyczy podejrzenia popełnienia przestępstwa przez członków Prawa i Sprawiedliwości. Marta Grzeszczyk twierdzi, że była zmuszana do wycofania się z krytyki wobec wyroku TK ws. aborcji pod groźbą utraty pracy w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Łodzi. Miało to być bezpośrednim powodem jej odejścia z PiS.
Łódź. Zawiadomienie złożył przewodniczący Rady Miasta
O decyzji o opuszczeniu PiS Grzeszczyk poinformowała w połowie lutego. - Trzymając w dłoniach moje oświadczenie w sprawie wyroku TK opublikowanego w czasie Strajku Kobiet i odwołując się do mojego ostatniego wywiadu w Radio Łódź, w którym potrzymałam swoje stanowisko "że prawo nie może zmuszać kobiet do heroizmu" przekazano mi, że "jeden telefon dzieli mnie od zwolnienia", więc mam się dobrze zastanowić, co będę dalej publicznie mówić - opowiadała wówczas łódzka radna.
O podejrzeniu popełnienia przestępstwa poinformował prokuraturę Przewodniczący Rady Miejskiej w Łodzi Marcin Gołaszewski. - W haniebny sposób grozi się komuś utratą pracy za to, jakie głosi poglądy. Radny ma bowiem wolny mandat, reprezentuje mieszkańców. Jego podstawowym obowiązkiem jest dbanie o ich interes i reprezentowanie ich poglądów. Próba zamachu na to jest podważeniem najważniejszego fundamentu demokracji. Szantaż, zastraszanie radnej jest w mojej ocenie przestępstwem i na to nie będzie mojej zgody - komentował cytowany przez "Dziennik Łódzki" radny KO.
Źródło: "Dziennik Łódzki