Łódź. Białorusinka ugodziła męża nożem w serce. Zaskakujący wyrok sądu
Chociaż łódzki sąd nie miał wątpliwości, że Daria J. usiłowała zamordować męża, zdecydował o nadzwyczajnym złagodzeniu kary. Oskarżona wyraziła skruchę, a mąż w sądzie bronił jej i sugerował, że "sam nadział się na nóż". Wyrok nie jest prawomocny.
Łódzki sąd skazał Darię J. na dwa lata i sześć miesięcy więzienia. Wyrok jest bardzo niski, biorąc pod uwagę kwalifikację sprawy. Sąd uznał, że było to usiłowanie zabójstwa. Nie miał wątpliwości, że kobieta zadając tak silny cios nożem miała świadomość, że może zabić męża. Gdyby nie szybka pomoc ratowników medycznych, mężczyzna by zmarł.
Nie stwierdzono też w czasie procesu, że Daria J. miała ograniczoną zdolność rozpoznania znaczenia swojego czynu. Sąd zdecydował się jednak na nadzwyczajne złagodzenie kary, bo kobieta wyraziła szczerą skruchę. Powiedziała, że ma do siebie pretensje - tragicznej nocy mogła zabrać dziecko i uciec, a nie szarpać się z mężem. Zapewniała, że nie chciała go zabić, tylko mu zagrozić.
Mąż wybaczył jej ten czyn. W sądzie najpierw sugerował, że mógł sam nadziać się na nóż. Kiedy ta wersja upadła, zapewniał, że ją kocha. Okazało się, że relacje między małżeństwem są ciepłe i serdeczne - podaje "Express Ilustrowany".
Impreza nad stawem
Do dramatycznych scen doszło w sierpniu 2018 r. przy ul. Górnej w Łodzi. 26-letnia Daria mieszkała tam z mężem Mikołajem i 2-letnią córką. Małżeństwo przyjechało do Polski ze stolicy Białorusi, Mińska. Jak ustalili śledczy, byli zgodną parą i wcześniej nie dochodziło między nimi do awantur.
Tego dnia Mikołaj J. po południu wybrał się z kolegami na piwo nad Stawy Stefańskiego. W pobliżu spacerowała jego żona z przyjaciółką. Około godz. 20.00 kobieta zadzwoniła do męża i poprosiła, aby wrócił do domu. Nie chciał, więc poszła nad stawy. Mąż był już pijany i nie posłuchał jej. Zabrała mu klucze od mieszkania i zagroziła, żeby nie wracał do domu.
Po dwóch godzinach nietrzeźwy mąż przyszedł do mieszkania po papierosy i kanapki, a potem wrócił na imprezę. Ponownie pojawił się w domu przed północą. Nie miał kluczy, więc uderzał w drzwi, żeby obudzić żonę. Kobieta mu otworzyła i między małżonkami doszło do szarpaniny. Daria J. próbowała wypchnąć męża za drzwi. W pewnej chwili wbiegła do kuchni i złapała nóż. Mikołaj J. próbował go wyrwać. Wtedy doszło do tragedii. Kobieta wbiła mu ostrze noża w klatkę piersiową.
Ratowała życie męża
Kiedy zakrwawiony mąż upadł na podłogę, przerażona Daria zadzwoniła na pogotowie. Przyznała się, że zraniła męża i poprosiła o pomoc. Zanim przyjechała karetka, kobieta tamowała krwotok, zgodnie z radami dyspozytorki pogotowia. Ciężko ranny Mikołaj J. wylądował w szpitalu, a jego żona w areszcie.
W szpitalu okazało się, że mężczyzna dostał nożem w serce. Życie uratowała mu natychmiastowa reakcja żony, która wezwała pogotowie. Przesłuchiwany przez policję Mikołaj J. twierdził, że nic nie pamięta z tej feralnej nocy.
Czytaj także: Zabójstwo Pauliny D. z Łodzi
Źródło: "Express Ilustrowany", "Dziennik Łódzki"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl