Litwa się zbroi
Chcesz pokoju, szykuj się do wojny
Po aneksji Krymu i wojnie w Donbasie Wilno przygotowuje się na najgorsze
Odrodzona w 1991 roku niepodległa Litwa przez lata, podobnie jak cała Europa, żyła w błędnym przekonaniu, że czas wielkich wojen na Starym Kontynencie przeminął bezpowrotnie. Rok 2014, aneksja Krymu i wojna w Donbasie wyrwał Litwinów ze snu o wiecznym pokoju. Malutkie kraje bałtyckie poczuły się szczególnie zagrożone imperialnymi zakusami Kremla. I teraz robią wszystko, na miarę swoich skromnych możliwości, by nadrobić wieloletnie zapóźnienia w zakresie obronności.
Władze w Wilnie nie są tu wyjątkiem, bo od dwóch lat skokowo zwiększają nakłady na wojsko, które wcześniej bez skrupułów cięły na fali globalnego kryzysu finansowego. Zgodnie z planem budżet obronny z 0,8 proc. PKB w 2013 r. ma już w 2020 roku osiągnąć zalecane przez NATO 2 proc. PKB. Zwiększone środki są przeznaczane przede wszystkim na rozbudowę sił szybkiego reagowania oraz modernizację i dozbrojenie armii.
W tych duchu w ostatnich dwóch latach Litwa rozpoczęła realizację wielu ambitnych - jak na jej rozmiary - programów zbrojeniowych. Najnowszym zakupem, ogłoszonym w ostatnich dniach przez litewskie ministerstwo obrony, jest pozyskanie nowoczesnego norwesko-amerykańskiego systemu obrony przeciwlotniczej NASAMS za 100 mln USD. Ale wcześniej zainwestowała m.in. w nowe wozy bojowe, armatohaubice, przeciwpancerne pociski kierowane czy polskie wyrzutnie przeciwlotnicze.
Na zdjęciu: żołnierze litewscy podczas ćwiczeń Combined Resolve II w 2014 r.
Tomasz Bednarzak, WP