Litry farby i kikadziesiąt godzin pracy. Niezwykły mural na warszawskiej Pradze
Jedna ściana, konstrukcja globusa, litry farby, bystra obserwacja i kilkadziesiąt godzin pracy - to jedne z najważniejszych elementów składających się na sukces nowego muralu Ernesta Zacharevica, który powstał przy ul. Stalowej 41 w Warszawie. To nie tylko piękny obrazek, ale projekt niosący konkretne przesłanie.
13.08.2015 | aktual.: 15.08.2015 06:59
Wyjątkowy, ścienny rysunek powstał w ramach siódmej odsłony festiwalu Street Art Doping. Autor muralu, Ernest Zacharevic to światowej sławy artysta. Swoje wizje przelewa na obrazy olejne, instalacje, rzeźby i murale, wpisujące się w przestrzeń, w której powstają. Zacharevic flirtuje z zastaną przestrzenią, tworząc między nią a swoim dziełem interakcję, której istnienie jest niezbędne, by zrozumieć przesłanie artysty.
fot. Maciej Krüger
Młody, posiadający litewskie korzenie artysta, na miejsce swojego dzieła wybrał warszawską Pragę, a dokładniej ścianę budynku stojącego przy ul. Stalowej 41. Lokalizacja projektu przez dłuższy czas owiana była tajemnicą. - Marzyliśmy o tym miejscu. Braliśmy pod uwagę oczywiście inne opcje, ponieważ procedura akceptacji przez zarządcę budynku jest dość skomplikowana. Ale udało się. Ernest Zacharevic stworzył mural w miejscu, które do niego przemawiało - opowiada WavaLove.pl Przemysław Dziubłowski z Fundacji Do Dzieła!, która jest organizatorem Festiwalu Street Art Doping.
Mural na Stalowej przedstawia czwórkę dzieci. Troje z nich radośnie bawi się na drabince "globusie" - konstrukcji, która ma nawiązywać do placów zabaw z czasów PRL. - Ważnym elementem tego dzieła jest też pęknięcie ściany na budynku, które zgodnie z filozofią pracy Zacharevica, wpisuje się w mural - zaznacza Dziubłowski. - Pęknięcie dzieli konstrukcję na pół, ale też stanowi dla "globusa" pewnego rodzaju podpórkę, bądź stojak - dodaje.
fot. Maciej Krüger
Artysta pracuje niezwykle metodologicznie. Najpierw szuka odpowiedniego miejsca - takiego, które w jakiś sposób może go zainspirować. Później bardzo dokładnie mu się przygląda. Robi fotograficzną dokumentację, stara się zrozumieć specyfikę miejsca, w którym się znajduje, obserwuje. I nierzadko wyciąga trafne wnioski, przelewając je później na ścianę budynku. Tak było również ze Stalową 41. - Zacharevic spędził dużo czasu na przyglądaniu się ludziom żyjącym i poruszającym się wokół tego budynku. Zaobserwował dzieci, które wykorzystują do zabawy zastaną, surową przestrzeń, najlepiej jak potrafią - opowiada Przemysław Dziubłowski.
fot. Maciej Krüger
Dzieci muszą polegać na własnej wyobraźni
Ernest Zacharevic musiał przyjechać aż z Malezji, by zwrócić uwagę na pozornie błahy problem - brak odpowiedniego zagospodarowania przestrzeni. - Kiedyś działka, na której stoi budynek z muralem, była własnością miasta. Wtedy też działał tam plac zabaw. Teraz to teren prywatny - tłumaczy WawaLove.pl Beata Bielińska-Jacewicz rzecznik prasowy Urzędu Miasta dla Dzielnicy Praga - Północ. Od trzech lat placu zabaw nie ma, a dzieci muszą polegać na swojej wyobraźni. - Kilka ulic dalej jest park jordanowski i miejsce dla rodzin - przekonuje Bielińska - Jacewicz. Jednak dla rodziców nie ma większego komfortu, niż możliwość zerknięcia na bawiące się dziecko z kuchennego okna.
Przed budynkiem przy Stalowej 41 da się zauważyć skwer pokryty niezadbaną trawą i piachem. - Aż 19 osób to właściciele tego budynku i działki. Niestety nic mi nie wiadomo, by chcieli w jakikolwiek sposób zagospodarować tę przestrzeń - mówi rzecznik urzędu dzielnicy. A szkoda, ponieważ nawet Ernest Zachrevic dostrzegł w tym miejscu potencjał. Na szczęście ponad tydzień pracy i litry zużytej farby artysta przekuł w fantastyczne dzieło, które choć trochę ubarwiło mało przyjazną przestrzeń.
fot. Maciej Krüger
Przeczytaj też: Zbliża się Festiwal Singera. Prawdziwa gratka dla teatromanów