Dokumenty znalazła Stanisława Laska, która w pobliżu ma ogródek działkowy. Sprawą zajęła się katowicka policja.
Rzecznik śląskiej poczty Piotr Pietras przyznaje, że czasem listonosze, mimo groźby utraty pracy, wyrzucają listy. Niedawno w Zabrzu jeden z nich pozbył się całej torby z korespondencją. Uznał, że jest za ciężka.
Fruwające w poniedziałek po łące dokumenty zawierały nazwiska, adresy, numery telefonów, nawet stan konta adresatów. Listy te powinny zostać dostarczone w styczniu. (PAP)
Źródło artykułu: 