Lista przebojów absurdów
Mamy już ponad 60 przepisów do zmiany – mówi Paweł Poncyljusz współpracujący z Januszem Palikotem w sejmowej komisji „Przyjazne Państwo”.
17.04.2008 | aktual.: 17.04.2008 08:56
Ma pan swój ulubiony absurd prawny, który odkryliście w komisji „Przyjazne Państwo”?
– Codziennie mi się wydaje, że odkryliśmy perełkę, ale następnego dnia ona blednie wobec nowego przykładu.
To co teraz zwycięża?
– Jestem fanem przepisu, według którego nie odróżnia się lokalnego kierowcy ciężarówki od tego, który przemierza drogi Europy od Moskwy po Lizbonę. Okazuje się, że jak kierowca wozi cegłę i cement w okolicach składu budowlanego, to powinien dostać licencję na transport samochodowy. Co to oznacza? Najpierw musi iść na kurs za 1,8 tysiąca złotych, przeszkolić się z systemów organizacji przedsiębiorstw, rachunkowości, prawa. Gdy zakończy kurs, występuje o licencję i wpłaca kaucję w wysokości dziewięciu tysięcy euro. Niezłe, prawda? Ale zaraz, chwileczkę, niech pani czeka. Tu mam coś ekstra.
Coś lepszego?
– Oj, chyba tak. To ustawa o języku polskim. Każdy przedsiębiorca, który ma wystawioną fakturę w języku obcym, musi ją przetłumaczyć na język polski, i to przez tłumacza przysięgłego. Jaki absurd!
Po co?
– Na ewentualność kontroli skarbowej, żeby rozumiała, co tam jest napisane. Nie chciałbym epatować wyłącznie takimi przykładami ani też wyśmiewać się z polskiego prawa. Na wiele z tych absurdów trafiliśmy przypadkiem i one też powstały przypadkiem.
Przypadkiem pojawiły się w ustawie?
– Ktoś pewnie kiedyś chciał uszczelnić jakieś przepisy, żeby zamknąć przestrzeń, przez którą wyciekały duże pieniądze albo ludzie byli krzywdzeni. Ale stwarza się prawo, które zaczyna być absurdalne, i naszą rolą jest poprawienie oraz ulepszenie tego wszystkiego.
Ile tych absurdów już odkryliście?
– Mamy już 40 konkretnych nowelizacji ustaw. W sumie ponad 60 różnych zidentyfikowanych przykładów do zmiany. Nie proponujemy jedynie zmian systemowych. Jeśli na coś trafimy, przekazujemy to odpowiednim komisjom sejmowym, bo nie da się jednym pociągnięciem długopisu zmienić systemu.
Identyfikuje się pan z komisją, a z jej przewodniczącym też?
– Z panem Palikotem? Mamy wspólny cel. Nie muszę się identyfikować z osobą, ale ze sprawą.
Tak, tylko że teraz świetnie wam się pracuje, a potem to wszystko trafi na salę plenarną i zaczną się tradycyjne rozgrywki koalicja–opozycja?
– Nie będę ukrywał, takiego wersalu jak w komisji pewnie nie będzie. Będą spory ideologiczne, to pewne, bo komisja trochę pełni funkcję takiego public hearing . Wysłuchuje skarg i wniosków. Jednak spory polityczne już się pojawiają, na przykład przy nowelizacji kodeksu pracy. Już są kontrowersje dotyczące propozycji wprowadzenia przywilejów podatkowych dla menedżerów, na przykład bankowych, zarabiających duże pieniądze. Oni zgłaszają chęć poddania się liniowemu podatkowi PIT, co – jak wiadomo – jest dużo bardziej dla nich korzystne. Mam nadzieję, że rozwiązywanie tych sporów będzie się odbywać na zasadzie racjonalności, a nie wyłącznie polityki.
rozmawiała Katarzyna Kolenda-Zaleska, TVN