List Talibów do Kongresu. Apelują o rozmowy pokojowe
Islamistyczny ruch napisał list otwarty do "miłujących pokój kongresmenów" i ostrzegł, że jeśli Amerykanie nie wycofają sił, wojna w Afganistanie może nigdy się nie skończyć. - To cyniczny blef - mówi WP ekspert.
15.02.2018 | aktual.: 15.02.2018 16:10
Jeszcze dwa tygodnie temu Talibowie byli zajęci organizacją serii zamachów i ataków na dawno niespotykaną skalę: tylko w Kabulu zginęło 130 osób, a setki zostało rannych. Teraz ci sami bojownicy mówią o pokoju.
W liście otwartym skierowanym do "narodu amerykańskiego" i "miłujących pokój kongresmenów", bojownicy apelują do adresatów o skłonienie prezydenta Trumpa do podjęcia rozmów pokojowych i zakończenia ponad 16-letniej wojny, najdłuższego konfliktu zbrojnego w historii Ameryki.
"Przedłużanie wojny w Afganistanie i utrzymywanie obecności wojsk nie jest korzystne ani dla Ameryki, ani nikogo innego. Uporczywe wydłużanie tego konfliktu będzie miało fatalne konsekwencje dla regionu i dla stabilności samej Ameryki" - piszą w liście Talibowie.
Dżihadyści przedstawiają poniesione przez USA koszty wojny: 3,5 tys. zabitych żołnierzy, dziesiątki miliardów dolarów wydawanych co roku na finansowanie wojny. Zwracają przy tym uwagę, że mimo bardziej agresywnej strategii Amerykanów i setek nalotów każdego miesiąca, nie przynosi ona rezultatów: Talibowie kontrolują obecnie więcej terytorium niż kiedykolwiek wcześniej od początku wojny, zaś produkcja heroiny - którą amerykańska interwencja miała zatrzymać - prawie podwoiła się w ubiegłym roku. Podawane przez Talibów liczby są trudne do obalenia, bo wszystkie pochodzą z oficjalnych źródeł amerykańskich. Dlatego, jak ostrzegają autorzy listu, nawet gdyby USA utrzymywały w Afganistanie żołnierzy przez najbliższe 100 lat, sytuacja nie polepszyłaby się.
Zdaniem dr Tomasza Otłowskiego, eksperta ds. bezpieczeństwa międzynarodowego, nie ma wątpliwości, że Talibowie wygrywają tę wojnę. Ale właśnie dlatego list jest jedynie zagraniem propagandowym, a nie rzeczywistym zaproszeniem do rozmów pokojowych.
- To całkiem sprytny ruch propagandowy i polityczny. No bo choć ta “oferta” talibów jest całkowicie niezgodna z ich rzeczywistymi intencjami i celami, to teraz to USA muszą się odnieść do “propozycji pokojowej”. A jak ją odrzucą, to będzie zaraz jazgot z Moskwy, Pekinu, Islamabadu i paru innych stolic i miejsc, że Ameryka woli wojnę - mówi WP analityk. - Może więc Trump powinien zaskoczyć wszystkich i powiedzieć “OK, sprawdzam!”, godząc się na podjęcie bezpośrednich rozmów? Przecież i tak wiadomo, że w ogóle by do nich nie doszło, bo talibom nie jest potrzebny żaden kompromis, oni już tę wojnę wygrywają - dodaje.
Jak dotąd amerykański Departament Stanu odpowiedział na list islamistów stwierdzając, że Talibowie mogą przystąpić do rozmów pokojowych, ale najpierw muszą zakończyć swoją "kampanię przemocy".
- Oświadczenie Talibów nie pokazuje woli zaangażowania się w negocjacje. Ostatnie odrażające zamachy terrorystyczne w Kabulu mówią głośniej niż te słowa - powiedział rzecznik resortu.
W ostatnich latach amerykańscy dowódcy i decydenci wielokrotnie podkreślali, że polityczne porozumienie z Talibami jest jedynym realistycznym sposobem na zakończenie konfliktu. Jeszcze w styczniu wiceszef Departamentu Stanu John Sullivan oznajmił, że obecnej wojny nie da się wygrać na polu bitwy i wzywał Talibów do podjęcia rozmów. USA od dawna liczą na rozmowy z "umiarkowanym" skrzydłem Talibów. Ale jak dotąd są oni marginalizowani, a dżihadyści, wzmocnieni sukcesami wojskowymi nie byli skłonni do negocjacji.
- Z całą pewnością ten list nie jest przejawem ich słabości. Uznał bym to za szczyt bezczelności, buty i pewności siebie Talibów - mówi Otłowski.