Lipa z "Baraniny"
Kiedy w 1990 r. do Ministerstwa Spraw
Wewnętrznych przyszli pomysłodawcy utworzenia fundacji "Bezpieczna
Służba", nikt nie słyszał jeszcze o gangsterze "Baraninie" -
powiedział "Trybunie" Krzysztof Kozłowski, który w tym okresie był
szefem MSW.
03.12.2004 | aktual.: 03.12.2004 06:44
Jego zdaniem, zarzut posła Zbigniewa Wassermanna (PiS), iż resort rozpiął parasol bezpieczeństwa nad przestępczą działalnością "Baraniny", to "zupełna lipa"
"T" przypomina, że Wassermann zarzucił pełnomocnikowi Jana Kulczyka, prof. Janowi Widackiemu, że kiedy pełnił funkcję wiceministra spraw wewnętrznych, dopuścił do założenia w MSW fundacji "Bezpieczna Służba". Wśród jej fundatorów, a zarazem w kierownictwie fundacji znalazła się żona Jeremiasza Barańskiego, ps. Baranina - Krystyna oraz jego siostra. Nieżyjący już "Baranina", przestępca powiązany z gangiem pruszkowskim, był oskarżony o zlecenie zabójstwa w kwietniu 2001 r. byłego ministra sportu Jacka Dębskiego.
Wassermann skupił się na okresie o dekadę wcześniejszym. Poseł uważa, iż fundacja "Bezpieczna Służba" była przykrywką dla działalności przestępczej i wtyką gangsterów w resorcie spraw wewnętrznych. Twierdzi, że kiedy powstawała fundacja, organy ścigania powinny orientować się w działalności "Baraniny".
Wassermann uzasadnia swoje zarzuty dokumentem Interpolu z maja 1991 r. Jest to pismo do polskiej policji z zapytaniem o Barańskiego w kontekście jego udziału w kradzieżach samochodów. Zdaniem prawicowych członków komisji, dokument świadczy o tym, że w maju 1991 r. "Baranina" powinien być już znany jako przestępca. Widacki i jego zwierzchnik w MSW z 1990 r. Krzysztof Kozłowski zapewniają, że o gangsterze Barańskim nikt wtedy nie słyszał.
-Być może komisja ma taki dokument, ale ja nim nie dysponowałem i nie dysponuję -powiedział "Trybunie" Widacki. Wyjaśnił, że w sprawie fundacji "Bezpieczna Służba", którą prawa strona komisji wiąże z Wiedniem, spotkaniem Kulczyka z Ałganowem, a ostatecznie z ropą i prywatyzacją sektora naftowego, miał kontakt jesienią 1990 r. - Jedyną osobą z fundatorów, z jaką miałem kontakt, był pan Harszman -stwierdził Widacki. Jego zdaniem, w rozmowie z Harszmanem nie padło nazwisko Barański.
- Sprawa fundacji "Bezpieczna Służba" dotyczy mnie o tyle, że jej pomysłodawcy zgłosili się w październiku 1990 r., kiedy byłem ministrem spraw wewnętrznych -powiedział "T" Krzysztof Kozłowski. - Zarejestrowano ją jednak w czerwcu 1991 r., kiedy od pół roku nie pełniłem już tej funkcji - dodał. Według niego, na początku lat 90., choć również później, takich inicjatyw było wiele. Do resortu SW przychodziło wielu ludzi z różnymi pomysłami. Zdaniem byłego ministra, inicjatorów takich fundacji nie prześwietla się w żaden szczególny sposób. - Sam jestem prezesem fundacji, której działanie nadzoruje Ministerstwo Kultury. Minister Waldemar Dąbrowski - zdaniem Kozłowskiego - nie ma pojęcia, kto jest jej fundatorem. (PAP)
Więcej: Trybuna - Lipa z "Baraniny"