Likwidacja ośrodka w Niemieńsku
Ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci ma zostać zamknięty, ponieważ starostwo powiatowe chce sprzedać budynek.
Zamek na sprzedaż za pół ceny, wyrzucą chore dzieci?
59 dzieci i nastolatków z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności umysłowej straci miejsca w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Niemieńsku, ponieważ właściciel budynku, w którym mieści się ośrodek - starostwo powiatowe w Choszcznie, postanowiło sprzedać siedzibę placówki. Dzieci mają trafić do innego z podobnych ośrodków z tego samego powiatu - SOSW w Suliszewie. Jak twierdzą rodzice i wychowawcy niepełnosprawnych dzieci, druga z placówek nie jest dostosowana do ich potrzeb, w związku z tym wielu uczniów będzie musiało zostać w domach.
- Obawiam się, że Radzie Powiatu Choszczno kompletnie obojętny jest dalszy los "przygłupów", których można potraktować jak śmieci. (...) - Lobby na rzecz likwidacji placówki w Niemieńsku jest silniejsze, a zamek po wielu remontach i modernizacjach jest atrakcyjnym kąskiem - pisze w liście przesłanym do Wirtualnej Polski matka jednego z dzieci z ośrodka w Niemieńsku.
O dalszych losach działającego od 1968 roku ośrodka 27 lutego zdecyduje Rada Powiatu Choszczno.
(mb,sk/wp.pl)
Zamek na sprzedaż
Część rodziców twierdzi, że powodem likwidacji ośrodka i planów jego sprzedaży jest duża wartość budynku, doprowadzonego do obecnego świetnego stanu dzięki hojności sponsorów, którzy od lat pomagają niepełnosprawnym dzieciom z Niemieńska. Siedzibą placówki jest położony w lesie, piękny zabytkowy zamek. Do ośrodka należy również 13 hektarów lasów wokół budynku.
- W Niemieńsku poczyniono wiele inwestycji na rzecz dzieci, często za pieniądze pozyskane od darczyńców, również zza granicy. Pieniądze przekazywano po to, by skorzystały dzieci, a nie ten, kto zamek od powiatu za pół ceny odkupi. Darczyńcy czują się oszukani. Stowarzyszenie na Rzecz Dzieci z Niemieńska, działające w Niemczech, już złożyło w tej sprawie protest w ambasadzie. Placówka jest wyremontowana, posiada pracownie, gabinety specjalistyczne, jest przystosowana dla dzieci na wózkach, posiada szerokie korytarze, w odróżnieniu od placówki w Suliszewie, w której korytarze są zbyt wąskie, by mogły się tam poruszać osoby na wózkach. We wrześniu 2011 roku w Niemieńsku oddano do użytkowania nowe boisko wielofunkcyjne ze sztuczną nawierzchnią do gry - komu teraz będzie służyć? - pyta matka w liście przesłanym do Wirtualnej Polski.
Koniec życia na kredyt
Przedstawiciele władz powiatu twierdzą, że samorządu nie stać na utrzymanie ośrodka, ponieważ placówka generuje zbyt wielkie koszty. - Dziś sytuacja jest taka, że w obu ośrodkach jest za mało dzieci, aby mogły utrzymać się z subwencji. W Suliszewie na 110 miejsc jest 64 dzieci, a w Niemieńsku na 90 miejsc przypadają 54 dzieciaki. Po połączeniu ośrodków, pieniędzy z subwencji wystarczy na utrzymanie i nawet na pewien rozwój. Dziś nie wystarcza i trzeba dokładać do tego, żeby w ogóle można było te ośrodki utrzymać. Nie chcemy już dopłacać do obu ośrodków, a powiat w przyszłym roku nie będzie już mógł tego robić, bo mamy swoje zobowiązania kredytowe, które trzeba spłacać. Powiat nie ma dochodów własnych tak, jak gmina i nie mamy swobody w przemieszczaniu środków, to są dotacje lub subwencje na konkretne cele - informuje Tadeusz Puczyński, wicestarosta powiatu choszczeńskiego.
Dyrektor placówki wątpi w zapewnienia władz powiatu. - Jest to myślenie wyłącznie o interesie polegającym na sprzedaży placówki. Co stanie się z pieniędzmi? Według mnie nie będzie to inwestycja w polepszenie warunków. Poza tym nie wiadomo, czy to będzie z zyskiem dla powiatu i czy to w jakikolwiek sposób znajduje uzasadnienie - mówi Mariusz Bazan, dyrektor SOSW w Niemieńsku.
Zabytek za 7,5 mln zł
Sprzedaż ośrodka może pomóc w rozwiązaniu problemów finansowych powiatu, za atrakcyjną posesję starostwo może otrzymać kilka milionów złotych. - Powiedziano nam, w obecności ponad 70 osób, że powiat choszczeński będzie musiał spłacać kredyty, więc trzeba sprzedać ten obiekt ze względu na to, że brakuje środków na ich spłatę - twierdzi Mariusz Bazan.
- W Suliszewie jest klasyczny obiekt szkolny, natomiast w Niemieńsku, jest to typowo myśliwski zamek, którego nie można np. docieplić, bo to zabytek. Chcielibyśmy, żeby to Drawieński Park Narodowy kupił ten budynek na siedzibę. To nasz park, z naszego powiatu, który dziś siedzibę biura ma w budynku mieszkalnym. Chcielibyśmy, żeby park zrobił tam międzynarodowy ośrodek konferencyjny w zakresie ochrony środowiska i taki kierunek podpowiadamy dyrektorowi parku. Jeżeli park nie będzie w stanie kupić budynku, to oczywiście pójdzie on na sprzedaż. Według wyceny sprzed dwóch lat, obiekt jest wart ok. 7,5 mln zł. Wiadomo, że jest to zabytek i dlatego przy sprzedaży cenę obniża się o 50% - wyjaśnia Tadeusz Puczyński.
Nie trzeba dopłacać
Budżet ośrodka na ten rok, to niemal 3,3 mln zł. W budżecie zaplanowano też wpływy na poziomie 132 tys. zł. Między innymi dzięki temu, że placówka w Niemieńsku przyjmuje również dzieci spoza powiatu, planowane subwencje mają wzrosnąć. - Subwencja, która naliczana jest na te dzieciaki, przy wprowadzeniu pewnych ograniczeń z naszej strony, zupełnie wystarcza. Samo utrzymanie obiektu też jest ciekawostką, ponieważ mamy własną kotłownię ekologiczną i własne ujęcie wody. Wydatki rzeczowe ponoszone na funkcjonowanie całej placówki, to 278 tys. zł za rok ubiegły. W tym również są to środki wydane na to, aby mogły powstać dochody. W tym zawiera się już olej opałowy, energia elektryczna, od najmniejszej pineski, do wszystkiego, co niezbędne do funkcjonowania - twierdzi dyrektor.
Tajemniczy inwestor
Starostwo powiatowe zlikwidowało już wcześniej podobny ośrodek dla niepełnosprawnych dzieci. Według Mariusza Bazana, budynek sprzedano z dużą stratą. - Jeżeli nie znajdzie się kupca, cenę można obniżać, aż dojdzie do sytuacji takiej, że skóra nie będzie warta wyprawki. Dobrym przykładem jest inna placówka w Święciechowie, która kiedyś została zlikwidowana, z której przejęliśmy nauczycieli i uczniów. Tamta placówka mieściła się w XIX-wiecznym pałacu, było przy nim 4,6 hektara ziemi. Mimo że wycena była dosyć wysoka i obiekt był w dobrym stanie, został sprzedany za kwotę 216 tys. zł. Nabywca tego obiektu i tej ziemi wystawił ten pałac na sprzedaż za kwotę 2,8 mln zł.
Od osób związanych z placówką można usłyszeć plotki o tajemniczym inwestorze, który próbuje przejąć zamek. - Takie historie krążą od wielu lat. Są osoby, które celują w likwidację ośrodka, chciały to uczynić już kiedyś. Trudno mi powiedzieć kim są te osoby. W powiecie sprzedaje się mienie za niewysokie kwoty, chociażby ten pałac w Święciechowie sprzedany za 216 tys. zł, to jest kuriozalna sprawa. Zamiast sprzedawać za taką kwotę, można było przekazać go gminie Drawno, na terenie której znajduje się ten pałac. Gmina być może chciałaby coś tam otworzyć. Za tę cenę nie można kupić nawet średniej wielkości mieszkania w bloku - zauważa Mariusz Bazan. - Nie uzyska się na pewno wielkich pieniędzy ze sprzedaży, a być może zainteresowany obiektem jest ktoś, kto chciałby specjalnie go kupić za nieduże pieniądze i otrzyma już dostosowany budynek. Bez specjalnych nakładów można tutaj zorganizować naprawdę wiele - mówi dyrektor placówki w Niemieńsku.
Siła przyzwyczajenia?
Zarówno rodzice dzieci, jak i pracownicy ośrodka w Niemieńsku są zdania, że uczniowie, nie tylko nie zmieszczą się w drugiej z placówek należących do powiatu, ale także będą tam mieli dużo gorsze warunki. W konsekwencji niektóre z nich będą musiały zostać w domu. - Nie ma możliwości, aby nasze dzieciaki mogły tam funkcjonować w takich warunkach, jakie powinny być im zapewnione - twierdzi Mariusz Bazan.
Niezadowolenie rodziców i nauczycieli z przeniesienia wicestarosta tłumaczy przyzwyczajeniem do placówki i dobrych warunków. - Jeśli w tej chwili mają połowę dzieci w stosunku do bazy, to mają super warunki, ale niestety nie stać dziś państwa polskiego na utrzymanie tego typu komfortu i to jest ten problem - odpowiada Tadeusz Puczyński.
Bariery nie do pokonania
Rodzice nie dają przekonać się do takich argumentów. Wskazują, że samorządowcy nie rozumieją, jakie potrzeby mają dzieci z umiarkowanym i znacznym stopniem niepełnosprawności. - Szkoła w Suliszewie nie spełnia odpowiednich wymagań, aby przyjąć taką liczbę dzieci i nie jest dostosowana do dzieci na wózkach, które mają ograniczenia ruchowe. Większość radnych twierdzi, że szkoła w Suliszewie spełnia warunki, natomiast my, rodzice jesteśmy przeciwnego zdania. Szkoła wymaga dużego remontu - zwraca uwagę Sylwia Worach, przewodnicząca rady rodziców dzieci z Niemieńska.
Rodzice skarżą się na liczne bariery architektoniczne, między innymi schody, progi i pomieszczenia niedostosowane do potrzeb dzieci z większym stopniem niepełnosprawności. - Brakuje wielu pomieszczeń. Dla naszych dzieci potrzeba 10 sal lekcyjnych, a w szkole jest ich tylko pięć, w tym cztery znajdują się na piętrze. Do tego jest pięć świetlic w internacie, które miałyby służyć jako sale lekcyjne, gdy pozostałe dzieci miałyby zajęcia w szkole. Niektórym rodzicom bardzo nie podoba się, że dziecko będzie mieszkało w internacie i tylko tam będą zajęcia. To niezbyt zdrowe dla psychiki dziecka, żeby przebywać przez cały czas w tym samym budynku. Niektórym nie podoba się również, że przy tak dużej liczbie dzieci, na korytarzach będzie za ciasno. Wiele barier jest nie do pokonania - twierdzi Sylwia Worach.
Zmarnowane pieniądze
Jak twierdzi Mariusz Bazan, w placówce w Suliszewie zabraknie miejsc w internacie dla wszystkich dzieci z obecnych roczników, a we wrześniu uczniów ma być jeszcze więcej. - Nasz obiekt ma korzystniejsze, lepsze warunki. Poza tym tylko w ostatnim czasie udało nam się zbudować wielofunkcyjne boisko i budynek, który jest przeznaczony na cele edukacyjne. Sprzedaż tego obiektu w tej chwili, po dostosowaniu, po wyłożeniu dużych pieniędzy również przez powiat choszczeński, jest według mnie wielkim błędem, ponieważ to, co włożyło się w ośrodek, zostanie stracone - twierdzi dyrektor. Wiele pieniędzy w dostosowanie ośrodka włożył również Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, a także wielu sponsorów, w tym lokalni przedsiębiorcy i zagraniczni darczyńcy.
Samorządowcy nie rozumieją niepełnosprawności?
Opinię rodziców potwierdza również wychowawca z ośrodka, Ewa Biniecka. - Na dzień dzisiejszy tamta placówka nie jest przygotowana, aby przyjąć nasze dzieci. Nasi podopieczni do dzieci z różnego rodzaju sprzężeniami, mają problemy z poruszaniem się, z niedowidzeniem. Tamta placówka również jest wyposażona w pracownie, gabinety specjalistyczne, ale są one dostosowane do dzieci z tamtej placówki, z innym typem niepełnosprawności, czyli z upośledzeniem lekkim. Dla naszych dzieci niestety nie ma tam, ani dodatkowych gabinetów, ani sal, które nasi uczniowie powinni mieć zabezpieczone - wyjaśnia nauczycielka.
Potwierdza to również Mariusz Bazan. - Brakuje tam 17 pomieszczeń, z których 10 miałyby stanowić sale lekcyjne dla naszych uczniów. Trzeba by wybudować nowy obiekt - zauważa dyrektor.
Obietnica
Wicestarosta twierdzi, że 1 września wszystkie problemy związane z dostosowanie szkoły zostaną rozwiązane. - Ten ośrodek nie jest za mały. Jest tam może problem z takimi wstydliwymi sprawami, trzeba dostosować - np. sanitariaty, ale po to podejmujemy taki zamiar w lutym, aby do 1 września, kiedy mamy jeszcze pół roku, te rzeczy zrobić. To nie jest problem dla powiatu, aby dokonać tam stosownych remontów, które dostosują SOSW w Suliszewie do niezbędnych wymogów, jakie muszą być spełnione w tego typu ośrodkach. W tym ośrodku mieliśmy już kiedyś 140 dzieci, dziś jest ich 64. Obecnie miejsca wystarczy dla 110-120 dzieci i wszystkie normy będą zachowane - twierdzi Tadeusz Puczyński.
Jednostronna dyskusja
Rodzice dowiedzieli się o likwidacji ośrodka w czasie ferii zimowych od dyrekcji placówki. Na wystosowany przez rodziców list z protestem odpowiedziano dopiero w dniu spotkania w sprawie przyszłości ośrodka. Decyzja władz powiatu nie była wcześniej konsultowana z zainteresowanymi stronami. Dyrekcję poinformowano w styczniu, już po podjęciu odpowiedniej uchwały przez zarząd powiatu.
- Przedstawiamy własne argumenty i możliwości oszczędności z naszej strony. Współpracujemy z placówkami niemieckimi, mamy możliwości generowania dochodów, m.in. korzystając z naszego zaplecza, z pracowni specjalistycznych w okresie wakacyjnym, możemy zarobić naprawdę duże pieniądze. Dodatkowo możliwości przyjęcia kolejnych uczniów powodują, że subwencja będzie znacznie wyższa. Nasze argumenty nie są przyjmowane do wiadomości. Zamiast tego dokonuje się porównania dwóch placówek, podając zestawienia naszego ośrodka i placówki w Suliszewie, gdzie obowiązują inne zasady organizacji pracy, które w zasadzie odpowiadają organizacji pracy w szkole masowej - mówi dyrektor ośrodka w Niemieńsku. Mariusz Bazan. Twierdzi również, że placówkę celowo próbuje się dyskredytować.
Personel straci pracę
Likwidacja ośrodka jest również problemem dla pracowników, ponieważ część z nich na pewno straci pracę. - Na pewno nie wszyscy pracownicy znajdą zatrudnienie w nowej placówce, ponieważ kadra z ośrodka w Suliszewie ma uprawnienia do pracy z dziećmi z upośledzeniem w stopniu umiarkowanym i znacznym. Wynika to z tego, że wszystkie osoby pracujące z niepełnosprawnymi intelektualnie muszą mieć skończony ten sam kierunek studiów - oligofrenopedagogikę i mają dodatkowe specjalizacje przedmiotowe. My przez cały czas robiąc dodatkowe specjalizacje, kursy i studia podyplomowe, doszkalaliśmy się w wąskim zakresie, przede wszystkim, aby jak najlepiej pracować z naszymi dziećmi - upośledzonymi w stopniu umiarkowanym i znacznym. Jeżeli nie wszystkie dzieci przejdą do tamtej placówki, to wiadome jest, że również jakaś grupa nauczycieli nie będzie miała zatrudnienia - wyjaśnia Ewa Biniecka.
Obietnice bez pokrycia?
Według wicestarosty powiatu choszczeńskiego, pracownicy likwidowanego ośrodka nie muszą obawiać się o pracę. - Zamiar jest taki, żeby kadrę pedagogiczną z Niemieńska w całości zatrudnić w Suliszewie - deklaruje Puczyński.
Pracownicy z Niemieńska bardzo sceptycznie odnoszą się zarówno do obietnic o zatrudnieniu, jak i od deklaracji o dostosowaniu lub budowie nowego ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci. - Już rok temu starostwo wyszło z propozycją, że zbuduje obiekt, który będzie dostosowany do potrzeb naszych dzieci, ale na tym się skończyło. Gdy zaczęliśmy pytać o budżet i jakie kwoty chce przeznaczyć na to starostwo, okazało się, że nie mają takich pieniędzy i informacje o budowie były mrzonkami. Dlatego nie zgadzaliśmy się na takie rozwiązanie - mówi Ewa Biniecka.
Kompromis
Protesty rodziców lub zainteresowanie mediów sprawiły, że deklaracje zarządu powiatu zaczęły zmierzać w stronę bardziej kompromisowych rozwiązań. - Oczywiście środki, które by ewentualnie były ze sprzedaży tamtego zamku w całości w zasadzie chcemy przeznaczyć na modernizację ośrodka w Suliszewie. Warunki po roku będą w Suliszewie zdecydowanie lepsze, i od tych, co dziś są w Suliszewie, i od tych, co dziś są w zamku - obiecuje Tadeusz Puczyński.
Dyrektor placówki w Niemieńsku nie kryje zdziwienia tą deklaracją. - To, co pan teraz mówi kłóci się z tym, co zostało wyartykułowane w obecności rodziców i kadry ośrodka w Niemieńsku. Powiedziano nam, że przez najbliższy rok, starostwo nie będzie nic robiło - mówi nam Mariusz Bazan.
- Myślę, że gdyby rzeczywiście było takie rozwiązanie, że mielibyśmy budynek już dostosowany do naszych dzieci i dopiero przenosilibyśmy się do niego, wtedy nie byłoby problemu - deklaruje Ewa Biniecka.
(mb,sk/wp.pl)