Lex Wyszkowski w ustawie o IPN. Poszło o wykształcenie legendy
• Krzysztof Wyszkowski jest bardzo poważnym kandydatem do Kolegium IPN
• PiS w noweli ustawy o IPN nie stawia kandydatom żadnych wymagań co do wykształcenia
• Osoba obserwująca od środka prace nad nowelą: - Nie ma zapisów o wykształceniu właśnie z myślą o Wyszkowskim
• Marek Ast (PiS): - Jeżeli przeszkodą dla Wyszkowskiego jest wykształcenie, to jest to powód, aby tego ograniczenia nie utrzymywać
19.04.2016 | aktual.: 20.04.2016 11:43
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Projekt nowelizacji ustawy o IPN autorstwa PiS zakłada, że członkiem Kolegium IPN można zostać bez względu na wykształcenie. Marek Ast (PiS), szef podkomisji: - Chodziło o rozszerzenie kręgu osób mogących zasiadać w Kolegium.
W Encyklopedii Solidarności w informacjach o wykształceniu Wyszkowskiego znajduje się jedynie wzmianka: - Ukończył Szkołę Podstawową nr 15 w Olsztynie - czytamy. Formalnie ma więc wykształcenie podstawowe, co przy aktualnych zapisach ustawy o IPN eliminuje go z możliwości zasiadania w gremium nadzorującym Instytut.
Furtka otwarta w projekcie noweli ma, wedle informacji Wirtualnej Polski, umożliwić Krzysztofowi Wyszkowskiemu wejście do Kolegium i współdecydowanie o tym, kto zostanie prezesem IPN, a jego faworytem jest dr hab. Sławomir Cenckiewicz.
Krzysztof Wyszkowski jest byłym opozycjonistą, jedną z jej legend, a także jednym z największych krytyków Lecha Wałęsy, z którym latami toczył spory sądowe ws. oskarżeń o agenturalną przeszłość byłego prezydenta. Gdy Piotr Zaremba we "w Sieci" krytykował Cenckiewicza, to Wyszkowski wystąpił ze stanowczą obroną najpoważniejszego kandydata do prezesury Instytutu.
Wyszkowski współpracował z Komitetem Obrony Robotników i jest założycielem Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża. W PRL był wielokrotnie zatrzymywany, uczestniczył w strajku 1980 r. w Stoczni Gdańskiej, pracował w "Tygodnika Solidarność", a w stanie wojennym był internowany. Od 1989 r. Wyszkowski w "TS", którym kierował już Jarosław Kaczyński, stał na czele działu politycznego. W III RP doradzał premierom Janowi Krzysztofowi Bieleckiemu i Janowi Olszewskiemu. Choć początkowo wspierał Lecha Wałęsę, to z czasem wyrósł na jednego z największych jego przeciwników, zarzucając mu, że był TW "Bolkiem". Ujawnienie w willi Kiszczaków kompletnych teczek "Bolka" jest jego triumfem, podobnie jak i dr. hab. Sławomira Cenckiewicza.
Wyszkowski jest teraz bardzo poważnym kandydatem do Kolegium IPN - wedle projektu PiS wskazywać mają ich Sejm, Senat i prezydent. - Nie ma zapisów o wykształceniu właśnie z myślą o Wyszkowskim - mówi Wirtualnej Polsce osoba od środka obserwująca prace nad projektem ustawy autorstwa PiS.
Poseł PiS Marek Ast pytany o kandydaturę Wyszkowskiego do Kolegium stwierdza jasno, że z uwagi na przeszłość i wiedzę historyczną byłby bardzo dobrym kandydatem. - Jeżeli rzeczywiście przeszkodą dla Krzysztofa Wyszkowskiego byłoby wykształcenie, to jest to jeden z powodów, aby tego ograniczenia nie utrzymywać. Wyszkowski ma nieposzlakowany charakter i zasługi. Powinien mieć możliwość zasiadania w takich gremiach jak Kolegium IPN - podkreśla Ast.
We wciąż obowiązującej ustawie istnieje zapis o Radzie (zastąpić ma ją Kolegium o podobnych uprawnieniach), w której aby zasiadać należy mieć tytuł naukowy lub stopień naukowy w dziedzinie nauk humanistycznych lub prawnych. Na skreślenie zapisów o wymaganym wyższym wykształceniu stawianym członkom Rady przemianowanej na Kolegium IPN zwrócono już uwagę w opinii Instytutu do projektu ustawy. Stwierdzono w niej, że w projekcie "brak jest dodatkowych kryteriów związanych np. z wykształceniem czy przygotowaniem zawodowym".
W projekcie noweli jest bowiem jedynie wymaganie, że członek Kolegium to osoba, która "posiada wyłącznie obywatelstwo polskie, wyróżnia się wysokimi walorami moralnymi oraz wiedzą przydatną w pracach Instytutu".
Wyszkowski przyznaje, że słyszał o tym, że jego kandydatura do Kolegium jest rozważana w środowisku Prawa i Sprawiedliwości. Pytany przez Wirtualną Polskę, czy przyjąłby propozycję objęcia stanowiska w IPN, opowiada: - Brzmi to bardzo atrakcyjnie. Bardzo bym chciał, aby Instytut zrealizował swoje zobowiązania ustawowe - mówi Wyszkowski.
- Nie sądzę, aby to (rezygnacja z rygorów co do wykształcenia - red.) było szyte pode mnie, ale że jest to sprawa ogólniejsza. Myślę, że chodzi o całą grupę ludzi, która była współautorami rewolucji solidarnościowej, a która w dużej części nie legitymuje się dyplomem. Prace IPN są mi bliskie. Jestem stałym klientem w IPN i w każdym tygodniu od lat w nim jestem - dodaje współtwórca WZZ. Wyszkowski dodaje zarazem, że "świadkowie i uczestnicy rewolucji solidarnościowej mają prawo do wniesienia swojego wkładu". - Pozostając w kręgu profesury, establishmentu wyhodowanego często w czasach komunistycznych zawęża się wpływ na tak ważną instytucję polityki historycznej - podkreśla.
Według poprawek do projektu noweli, które zapowiadał Jarosław Kaczyński, znaczenie obsady Kolegium IPN ma się bardzo zwiększyć. Wedle pierwotnych założeń - po zasięgnięciu niewiążącej opinii Kolegium - Sejm miał wybierać prezesa IPN. Wedle nowej propozycji, to Kolegium ma w konkursie wyłonić i wskazać kandydata na prezesa i dopiero nad tą kandydaturą głosowaliby posłowie. Personalna obsada Kolegium jest więc kluczowa dla wyboru prezesa IPN. Członkowie tego gremium będą też publicznie przesłuchiwać kandydatów na prezesa.
Jak mówi Wirtualnej Polsce poseł PiS Marek Ast, wnioskodawcy z posłem Arkadiuszem Mularczykiem na czele uspokajali, że nie będzie problemu niekompetentnego Kolegium. - Bo będzie się ono składać z osób o wysokich kwalifikacjach historycznych, a po części z przedstawicieli innych specjalności - przekonuje.
Szefem Instytutu może zostać z kolei - to zapis z projektu, który wyszedł z podkomisji w ramach Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka - osoba posiadająca stopień naukowy doktora, doktora habilitowanego lub tytuł naukowy profesora.