Lewica i PSL chcą, by Palikot pozostał szefem komisji
Przedstawiciele Lewicy i PSL w komisji
"Przyjazne Państwo" nie chcą, by Janusz Palikot przestał kierować
jej pracami. Po tym jak komisję opuścili przedstawiciele PiS,
liczy ona sześciu posłów - czterech z PO oraz po jednym z PSL i
Lewicy.
We wtorek zarząd Platformy zarekomendował Prezydium klubu PO usunięcie Palikota z funkcji przewodniczącego sejmowej komisji "Przyjazne Państwo" za jego wypowiedź dotyczącą b. minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej.
- Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje - powiedział w piątek Palikot, odnosząc się do wysuniętych przez Gęsicką zarzutów o niedostateczne wykorzystanie przez Polskę funduszy z Unii Europejskiej.
Zdaniem wiceszefa PO Waldy Dzikowskiego, rekomendacja zarządu PO w sprawie Palikota to "polecenie" dla prezydium klubu Platformy i jej wykonanie to tylko formalność. Klub PO ma rozpatrzyć sprawę Palikota w przyszłym tygodniu, we wtorek. Jednak z funkcji szefa komisji mogą go odwołać jedynie jej członkowie.
Palikot prowadził środowe obrady komisji "Przyjazne Państwo". Nie chciał komentować decyzji zarządu PO.
- Myślę, że gdyby doszło do głosowania wynik byłby trzy do trzech, bo nie wierzę, żeby Janusz Palikot wyrzekł się ojcostwa komisji - przewiduje Marek Wikiński, reprezentujący w niej Lewicę. Jak podkreślił, on sam nie ma zamiaru głosować za odwołaniem posła PO ze stanowiska szefa komisji.
- W polityce najważniejsza jest uczciwość - powiedział dziennikarzom poseł Lewicy, podkreślając, że Palikot dobrze prowadzi posiedzenia komisji. - Nie widzę powodów łączenia kwestii kierowania komisją z kwestią z zupełnie innego obszaru - dodał.
Podobną opinię wyraził również Wiesław Woda z PSL. - Są dwa obrazy pana posła Palikota. To co on mówi na zewnątrz mnie nie interesuje, oceniam go pozytywnie jako przewodniczącego komisji - powiedział dziennikarzom poseł PSL.
Pytany jak będzie głosował powiedział, że "być może się wstrzyma, żeby nie wywoływać napięć w koalicji".
- Moim zdaniem, Janusz Palikot podjął całą kampanię na rzecz pozostania przewodniczącym komisji - ocenił były członek "Przyjaznego Państwa" Paweł Poncyljusz (PiS).
Polityk nie chciał powiedzieć, czy on i jego klubowi koledzy wrócą do komisji, gdy Palikot przestanie nią kierować. PiS wycofało swoich posłów z komisji "Przyjazne Państwo", właśnie w proteście przeciw kontrowersyjnym wypowiedziom szefa tej komisji.
Palikot na swoim blogu napisał, że nie rozumie kary, jaka została na niego nałożona, co może oznaczać, że on sam będzie głosował przeciwko odwołaniu go z kierowania komisją.
- Po pierwsze Platforma, po drugie Platforma, po trzecie prowadzę dziś trzy posiedzenia komisji - powiedział Janusz Palikot w środę czekającym na niego dziennikarzom, po czym zniknął w sali, w której prowadził posiedzenie swojej komisji.
Tymczasem na korytarzach sejmowych spekuluje się w sprawie nowego przewodniczącego "Przyjaznego Państwa". Najczęściej wymienianym pretendentem jest obecny zastępca Palikota, Mirosław Sekuła (PO). "Merytorycznie świetnie przygotowany" - tak tę kandydaturę komentuje wiceszef klubu PO Waldy Dzikowski. Zastrzegł jednak w rozmowie z dziennikarzami, że decyzja nie została jeszcze podjęta.
Gdyby poseł Palikot stracił fotel przewodniczącego, mógłby po pewnym czasie go odzyskać, PO dopuszcza bowiem taką możliwość. - Pan Bóg uczył wszystkich nas przebaczać. Jeżeli będziemy uważali i zauważymy, że Janusz wraca do gry zespołowej, proszę bardzo, taka możliwość istnieje - powiedział Dzikowski.