Lew w klozecie - bez przeprosin
Tygodnik "Wprost" nie musi przepraszać Lwa Rywina za okładkę przedstawiającą jego głowę w muszli klozetowej - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie, który oddalił pozew Rywina przeciwko szefowi tygodnika Markowi Królowi. Adwokat Rywina zapowiedział apelację od wyroku, który zapadł tego samego dnia, kiedy cały proces się zaczął.
25.06.2003 | aktual.: 25.06.2003 17:21
W lutym tego roku tygodnik "Wprost" zamieścił fotomontaż przedstawiający głowę "bohatera" największej afery korupcyjnej ostatnich lat w misce klozetowej z tytułem "Rywinoterapia" i podpisem: "Ilu ludzi władzy pociągnie za sobą Rywin?". Rywin uznał to za naruszenie swych dóbr osobistych i zażądał od Króla przeprosin oraz wpłaty 10 tys. złotych na cel społeczny.
Rywin tylko symbolem
Oddalając powództwo sędzia Tomasz Jaskłowski uzasadnił, że okładka wcale nie dotyczy Rywina, który jest tu tylko symbolem powszechnie znanej afery z jego udziałem. "Może pan Rywin jest niewinny, ale został zamieszany w bardzo nieprzyjemną sytuację, której symbolem jest ten kibel" - oświadczył sędzia. Dodał, że "umieszczenie kogoś w misce klozetowej jest nieprzyjemne", ale okładka ta "nie zmieniła niczego w sytuacji życiowej" Rywina.
Sędzia podkreślił, że prasa ma prawo i obowiązek stawiać pytania, ilu ludzi władzy obejmie ta afera. "Wiemy już, że innych nie pociągnęła, bo akt oskarżenia objął tylko samego Rywina" - dodał.
Sędzia przypomniał, że w tym procesie nie oceniano ani osoby i postawy Rywina, ani tym bardziej afery z jego udziałem. "Dopóki nie zostanie skazany, trzeba go traktować jako niewinnego" - podkreślił. Zwrócił uwagę, że "Wprost" nie przesądzało, iż Rywin jest "aferzystą". "Nie widzę tu naruszenia dóbr osobistych pana Rywina" - brzmiała konkluzja sędziego.
Rywin ironizuje
Na mocy wyroku Rywin ma też zwrócić Królowi 1500 zł kosztów procesu. "Sąd mnie przekonał, że to nie dotyczy mnie" - ironizował po wyroku wyraźnie zdenerwowany Rywin. "Jutro każdy z nas może też się znaleźć w sedesie" - dodał.
Rywin powiedział, że oprócz "Wprost" nie pozwał nikogo za wypowiedzi na temat jego i całej afery. Dodał jednak, że jego firma Heritage Films pozwała Adama Michnika za jego sugestie o praniu pieniędzy przez tę firmę.
Wcześniej, zanim zapadł wyrok, dochodziło do licznych starć słownych między pełnomocnikami stron. Sam Rywin oświadczył: "Umieszczenie mojej głowy w sedesie kojarzy mi się z utopieniem człowieka w szambie, w gównie; to największe poniżenie istoty ludzkiej".
Sąd uchylił pytanie pełnomocnika nieobecnego Króla, mec. Macieja Łuczaka, który spytał Rywina, czy złożył korupcyjną propozycję Wandzie Rapaczyńskiej i Adamowi Michnikowi.
Prawo do krytyki i satyry
Łuczak dowodził, że "Wprost" korzystało tylko z prawa do krytyki i satyry, a wizerunku Rywina nie należy brać dosłownie. "To sam powód jest przyczyną swych kłopotów" - powiedział przed sądem. Wniósł o powołanie biegłego z dziedziny satyry - Jacka Fedorowicza. "A czy on wie, że jest biegłym?" - ironizował jeden z dwóch pełnomocników Rywina, mec. Piotr Rychłowski. Sędzia oddalił wniosek, bo uznał, że "poradzi sobie bez biegłego".
"Pod sztandarem walki z korupcją poniża się konkretną osobę" - powiedział sądowi mec. Rychłowski, który przekonywał, że okładka nie miała nic wspólnego z potępieniem korupcji. "Intencją było przyłączenie się do chóru potępień Rywina, niezależnie od tego, że wyrok w jego sprawie jeszcze nie zapadł" - dodał. "Nie wiem, jakie okładki ukażą się jutro, jeśli sąd uzna, że ta nie narusza czci ludzkiej" - oświadczył.
Uwagę dziennikarzy zwróciły wypowiedzi sędziego Jaskłowskiego. Gdy pełnomocnicy obu stron składali kolejne wnioski dowodowe, oddalane przez sąd, sędzia powiedział, że "strony robią wszystko, by nie było dziś wyroku, a potem prasa pisze, że sądy przewlekają sprawy". Potem zaś dodał, że wyrok jednak dziś będzie, co - jak zażartował - upoważnia go, by kiedyś został ministrem sprawiedliwości.
W początkach czerwca Prokuratura Apelacyjna w Warszawie wysłała do Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa akt oskarżenia wobec Rywina, któremu zarzucono płatną protekcję wobec Agory. Grozi mu do 3 lat więzienia. Jest już wyznaczony sędzia, który ma prowadzić proces. Nie wiadomo jeszcze, kiedy proces mógłby się zacząć - sędzia ten ma już wyznaczone inne rozprawy do końca sierpnia. (mp, jask)