Lew‑Starowicz: Kaczyński to ojciec władczy
- Ludzie nie będą się przychrzaniać do tego, że polityk ma trzecią żonę, ale cwaniactwa nie zniosą - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Wprost" o szansach polityków, zamieszanych w różne afery, seksuolog i psychiatra Zbigniew Lew-Starowicz. Zdaniem Starowicza Polacy szukają w polityce substytutu ojca.
- Ktoś, kto za pieniądze podatników robi sobie biuro turystyczne, zajada się ośmiorniczkami, kombinuje na kilometrówkach, a potem jeszcze kłamie, nie może być w Polsce akceptowany - twierdzi profesor Lew-Starowicz.
Zdaniem Starowicza Polacy szukają w polityce substytutu ojca. W polskiej polityce mamy trzech ojców: Jarosław Kaczyńskiego - substytut ojca władczego, Donalda Tuska - ojciec dobrotliwy i Bronisław Komorowski - substytut ojca rodzinnego, dającego ludziom poczucie spokoju.
Profesor nie ukrywa, że dla wielu polityków władza jest jak "opium i afrodyzjak" - "uderza do głowy". Stają się agresywni, by eliminować konkurentów, by nie "wypaść za burtę". Ale to nie ich agresji należy obawiać się najbardziej.
- Groźni są sprowokowani asceci. I właśnie takich ludzi widzę na pochodach PiS. Ci ludzie mają zacięte twarze i nienawiść w oczach. Takim ludziom niewiele trzeba. Dobrze, że nie mamy w Polsce takiego dostępu do broni jak w Stanach Zjednoczonych. Boję się, że mielibyśmy już strzelaniny na ulicach - twierdzi.
Źródło: Wprost