Leszek Moczulski: tej defilady nie powinno być
Jestem związany z tradycją militarną, cenię
ją, bardzo lubię. Ale tradycja wojskowa nie jest tą tradycją,
która powinna dziś być wiodąca - mówi "Gazecie Wyborczej" polityk
niepodległościowy, historyk, publicysta, wieloletni przywódca KPN
Leszek Moczulski.
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,9114998,kat,32834,galeriazdjecie.html ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,9114998,kat,32834,galeriazdjecie.html )
Nominacje generalskie
###Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,9114922,kat,32834,galeriazdjecie.html ) [
]( http://wiadomosci.wp.pl/gid,9114922,kat,32834,galeriazdjecie.html )
Msza św. w święto Wojska Polskiego
Zdaniem Moczulskiego defilady organizowane z takim przepychem jak ta środowa nie są Polsce potrzebne. To była czysta demonstracja, w sytuacji, gdy nie za bardzo jest się czym chwalić. Zdrowy rozsądek podpowiada, że tej imprezy nie powinno być - uważa Moczulski.
Jego zdaniem rządzący zdecydowali się na organizację tej defilady, bo chcieli "podnieść swój prestiż". Jeśli nie ma innych argumentów, to używa się pokazówek. Znaczenie Polski w UE czy w NATO nie zależy od defilad czy od liczby samolotów - mówi dziennikowi Moczulski.
Podkreśla, że Polska powinna nadawać sobie znaczenie przede wszystkim poważnym zachowaniem ministrów. Jego zdaniem publiczna konfrontacja b. wicepremiera i obecnego ministra, którzy zarzucają sobie kłamstwo, jest kompromitacją. Według niego, prestiż Rzeczypospolitej został ostatnio zszargany i żadna defilada tego nie zmieni.
Moczulski dodaje, że naszą pozycję możemy budować jedynie poprzez poważne zachowanie i rzeczywiste osiągnięcia. A mamy takie: wyraźny wzrost gospodarczy, skok edukacyjny. Możemy także pokazywać nasz wkład historyczny nie tylko za pomocą wojska, ale choćby rozwoju demokracji. Pokażmy nasz wkład w tolerancję. Jest to potrzebne przede wszystkim nam samym, ale także Europie. A polski wkład w tolerancję wcale nie jest mitem - mówi rozmówca "Gazety Wyborczej". (PAP)