PolskaLeszek Miller: LiD to sztuczny twór

Leszek Miller: LiD to sztuczny twór

Ta jedność w LiD-zie musiała być bardzo iluzoryczna, taka na ruchowych piaskach, skoro moja decyzja powoduje aż takie spustoszenie. Jeżeli tak jest, to widać tylko wyraźnie, jak to jest sztuczny twór - powiedział Leszek Miller, gość "Salonu Politycznego Trójki".

21.09.2007 | aktual.: 21.09.2007 12:49

Michał Karnowski: Świat jest brutalny. Jak czytać wypowiedzi Pana kolegów, to przebija przez nie żal. I jest to chyba żal uzasadniony. Pan zniszczył LiD z takim trudem wywalczoną jedność. Oni - wszystkie te 4 partie - naprawdę dużo zrobili, żeby się porozumieć, przyjęli Marka Borowskiego, który wcześniej odszedł, są tam Demokraci. Ta jedność pryska, za Pana sprawą.

Leszek Miller: - Ale to musiała być jedność bardzo iluzoryczna, taka na ruchowych piaskach.

Wszyscy, poza Panem.

- Na ruchomych piaskach, skoro moja decyzja powoduje aż takie spustoszenie. Jeżeli tak jest, to widać tylko wyraźnie, jak to jest sztuczny twór.

Czytam w "Trybunie" - Miller się sprzedał - to mówi Jerzy Szmajdziński. On się skończył - Jan Lityński. Usiadł obok człowieka, który przewodzi partii złożonej z przestępców, seksaferzystów, kombinatorów, przyjaciół o. Rydzyka - Marek Borowski.

- Jeśli ja byłem kulą u nogi dla LiD-u, to jeżeli definitywnie od tej formacji odszedłem, to tam powinna być radość, zadowolenie, wręcz zachwyt. Nie bardzo rozumiem, dlaczego jestem przedmiotem aż takiego zainteresowania, takiej właśnie złości, że jednak mogę w czymś przeszkodzić. Naprawdę, jeżeli jestem kulą u nogi i ta kula u nogi odpada, to przecież powinno być westchnienie ulgi, a nie irytacja, złość, czy nienawiść.

Może powodem jest to, że znajdzie się Pan na listach Samoobrony obok - to już wyświechtany przykład, ale też mocny - Zygmunta Wrzodaka? Wbija Pan nóż w plecy LiD-owi - OK, do tego ma Pan prawo - tylko z takich dziwnych pozycji.

- Ja nie decyduję o kształcie list Samoobrony, ja ich nie układam, nie jestem członkiem Samoobrony, ja się w to nie wtrącam, bo ja jestem gościem na listach Samoobrony. To jest tak, jak Pan przychodzi do domu, wita Pana gospodarz, ale Pan mu nie mówi, że tu ma stać tapczan, tu łóżko, a zasłony powinny być bordowego koloru. Dokładnie jest tak samo ze mną. Skorzystałem z tej gościny, bo Andrzej Lepper dał mi to, co moi koledzy mi odebrali - możliwość zapytania się łódzkich wyborców, czy mogę coś jeszcze pomóc w rozwiązywaniu ich problemów.

Nic nie chce w zamian?

- Nic nie chce w zamian.

Zacytuję Andrzeja Leppera - oczekujemy tego, że będzie on - czyli Pan - bardzo aktywny w kampanii i że będzie przedstawiał ludziom nasz program, który jest wspólnym programem - to mówi Andrzej Lepper.

- To jest właśnie istota sprawy. Głęboko nie zgadzam się i dokumentowałem to wielokrotnie na taką oto praktykę, że kilku ludzi w zacisznym gabinecie decyduje za wyborców, kto się nadaje, a kto się nie nadaje. Ja też przeżywałem takie naciski. Ja w 1991 roku, kiedy układałem listy SLD, miałem rozmowy, w których żądano ode mnie, żebym skreślił kilku kandydatów, którzy dziś są politykami lewicy o wielkich nazwiskach.

Na przykład kto?

- Wtedy Aleksander Kwaśniewski żądał ode mnie, żebym wyeliminował Jerzego Szmajdzińskiego, Krzysztofa Janika i Jerzego Jaskiernię. Usłyszałem, że jak oni będą na listach, to tylko i wyłącznie przyniesie to szkodę, bo mają złe życiorysy, pracowali w aparacie młodzieżowym, w aparacie partyjnym i mogą tylko zaszkodzić.

Ten sam Szmajdziński, który teraz mówi - on teraz firmuje tę patologię, która była udziałem Samoobrony, PiS-u i LPR-u - Miller sprzedał tym samym siebie i swoją przeszłość?

- Dokładnie ten sam Jerzy Szmajdziński. I ja wtedy powiedziałem, bo Kwaśniewskiemu towarzyszył Cimoszewicz, powiedziałem - panowie, nie wy jesteście od tego, żeby decydować kto ma być w Sejmie, a kto nie, od tego są wyborcy.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)