Leszek Miller: Irak dla Irakijczyków

Irak jest dla Irakijczyków, a polski kontyngent wojskowy pozostanie tam tylko do czasu, w którym będzie można stwierdzić, że władze irackie, naród iracki mogą w pełni ponosić odpowiedzialność za rozwój sytuacji w tym kraju - powiedział w "Sygnałach Dnia" premier Leszek Miller.

07.11.2003 | aktual.: 07.11.2003 10:09

Sygnały Dnia: „Śmierć polskiego oficera w Iraku wywołała wiele pytań, ale misja naszego wojska jest czysta i szlachetna”. Tak powiedział biskup polowy Wojska Polskiego Leszek Sławoj Głódź.

Leszek Miller: Podzielam ten pogląd, ale proszę pozwolić, że najpierw złożę serdeczne wyrazy głębokiego współczucia wszystkim bliskim majora Kupczyka, jego towarzyszom broni. Możliwość odniesienia ran, śmierć to niebezpieczeństwo towarzyszące każdemu żołnierzowi, ale przecież każda taka śmierć oznacza ból, niepowetowaną stratę. I doskonale rozumiem nastrój, odczucia wielu ludzi. Niemniej jednak nasz kontyngent, który przebywa w Iraku wykonuje służbę w poczuciu pełnej odpowiedzialności. I mogę podpisać się w pełni pod słowami, które pan przed chwilą przytoczył, pod słowami biskupa Głódzia.

Sygnały Dnia: Biskup polowy powiedział, że ta tragedia, śmierć polskiego oficera wywoła wiele pytań. Jakich na przykład? O sens polskiej misji w Iraku?

Leszek Miller: Zapewne tak. Przecież jasne jest, że co do obecności naszych żołnierzy są różne opinie i Polacy są podzieleni w swoich poglądach w tej sprawie. Pragnę przypomnieć, że o decyzja wysłania naszych żołnierzy do Iraku była poprzedzona bardzo głębokim namysłem zarówno rządu, jak i prezydenta Rzeczypospolitej. Uznaliśmy, że za takim właśnie rozwiązaniem kryją się właśnie racje moralne, nie polityczne. Dzisiaj o bezpieczeństwo własnego kraju trzeba zabiegać i walczyć poza granicami własnego kraju. I obecność naszych żołnierzy temu właśnie służy, jak i też temu, żeby jak najszybciej w Iraku zostały wyłonione nowe władze, które mogłyby przejąć odpowiedzialność za dalszy rozwój wydarzeń w tym kraju. Polscy żołnierze będą tam obecni tylko do czasu ustabilizowania sytuacji, do czasu wyłonienia nowych władz, do czasu, w którym sami Irakijczycy przejmą odpowiedzialność za swój kraj, będą mogli korzystać z bogactw naturalnych tego kraju. I nie będziemy tam ani jednego dnia dłużej.

Sygnały DNia: Powiedział pan, że strona polska uczyni wszystko, aby zapewnić jak największe bezpieczeństwo naszym żołnierzom. Co można jeszcze zrobić?

Leszek Miller: Na pewno trzeba przejrzeć wszystkie procedury. Wprawdzie specjaliści sygnalizują, że nie popełniono żadnego błędu i całym rozwój wydarzeń odbywa się zgodnie z regulaminami i procedurami, ale przecież nigdy dość zabiegów o to, żeby służba odbywała się w bezpiecznych warunkach. Dzisiaj szef sztabu generalnego Wojska Polskiego ma na konferencji prasowej także o tym mówić. A ja będę mógł się o tym wszystkim przekonać już niebawem, albowiem 11 listopada, w dniu święta narodowego będę z polskimi żołnierzami w Iraku.

Sygnały Dnia: Czy śmierć majora zmieni jakieś stanowisko jeśli chodzi o ocenę naszej obecności w Iraku?

Leszek Miller: Nie, nie sądzę. Przecież ta obecność wynika z bardzo przemyślanej decyzji. Jak już mówiłem, głównie chodzi o to, by polscy żołnierze przyczynili się do odbudowy i odrodzenia Iraku, aby jak najszybciej ten kraj mógł normalnie funkcjonować. Proszę pamiętać, że latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych prawie 40 tysięcy polskich inżynierów, robotników pracowało w Iraku. Pozostawili po sobie dobre wspomnienia. Jest także i dzisiaj sporo sympatii w tym wypadku do polskich żołnierzy, to zresztą pomaga w pełnieniu tej odpowiedzialnej służby. No, ale my nie możemy tam być w nieskończoność. Więc jeszcze raz powtarzam: Irak dla Irakijczyków, a polski kontyngent wojskowy tylko do czasu, w którym będzie można stwierdzić, że władze irackie, naród iracki mogą w pełni ponosić odpowiedzialność za rozwój sytuacji w tym kraju.

Sygnały Dnia: Po tym dramacie, po tej tragedii być może wzrośnie liczba przeciwników w Polsce naszej obecności wojskowej w Iraku. Co pan zamierza powiedzieć opinii publicznej? W jaki sposób przekonywać, że jednak trzeba tam być, musimy tam być?

Leszek Miller: Mniej więcej to, co w tej chwili mówię. Zagrożenie międzynarodowym terroryzmem, zagrożenie reżimami, które dysponują śmiercionośną bronią i są gotowi tę broń użyć, w przypadku Iraku także i w stosunku do własnych obywateli, to jest zagrożenie realne. I nie ma dzisiaj państwa, nie ma dzisiaj miejsca w Europie i na świecie, które może być pozbawione tego rodzaju zagrożeń. Polska też nie jest takim miejscem. Możemy być zaatakowani, możemy być celem rozmaitych akcji terrorystycznych. I z tym zagrożeniem trzeba walczyć, trzeba walczyć wszędzie tam, gdzie jest to możliwe. Polska jest od dawna w antyterrorystycznej koalicji. Staramy się wypełniać należycie wszystkie nasze zobowiązania. I ci żołnierze, którzy są w Iraku, oni są po to, aby przyczynić się do stabilizacji w Iraku, ale także są po to, aby wzmocnić poczucie bezpieczeństwa Polaków i Polski.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)