Leszek Bubel przed sądem za nawoływanie do nienawiści
Lider Polskiej Partii Narodowej (PPN)
Leszek Bubel odpierał przed białostockim sądem zarzuty
dotyczące m.in. upowszechniania treści antysemickich w wydawanych
przez niego pismach.
27.05.2008 | aktual.: 27.05.2008 15:12
Jest on jedną z sześciu osób, które oskarżyła w tym procesie Prokuratura Okręgowa w Białymstoku.
Bubel mówił przed sądem, że jest przeciwnikiem "zbrodniczych ideologii" i systemów totalitarnych. Mówił też, że jest "zdeklarowanym wrogiem" różnych "grup marginalnych". Powiedział, że 95% zawiadomień składanych do polskich prokuratur o propagowanie nazizmu i faszyzmu to on składa, jako prezes PPN i różnych stowarzyszeń.
Odnosząc się do zarzutów stawianych mu przez prokuraturę powiedział, że cytowane w akcie oskarżenia sformułowania noszące znamiona np. treści antysemickich nie są jego słowami. To m.in. cytaty z piosenek, które - jak mówił - są w legalnym obrocie, albo cytaty z prac naukowych.
Jego zdaniem, śledztwo miało związek z kampanią wyborczą przed wyborami w 2005 roku, w których startowała także Polska Partia Narodowa. Myślę, że ten proces jest po to, by nas skompromitować. Tych wszystkich, którzy utożsamiają się z narodowcami - powiedział.
Wcześniej złożył pismo, w którym zażądał sprostowania niektórych fragmentów protokołu z pierwszej rozprawy. Uważa, że został "celowo sfałszowany", aby "w pospiesznym procesie" go skazać.
Sędzia podjęła decyzję, że do wniosku o zmiany w protokole odniesie się po wysłuchaniu protokolanta, który wtedy notował na sali rozpraw.
Po wystąpieniach jego klienta, obrońca Bubla złożył oświadczenie, że ze względów zdrowotnych oskarżony może uczestniczyć w rozprawie przez nie dłużej niż dwie godziny.
W tej sytuacji sąd podjął decyzję o powołaniu zespołu biegłych lekarzy, którzy mają orzec, czy jest konieczne takie ograniczenie czasowe. Rozprawę odroczył do 1 sierpnia.
Wcześniej oddalony został, jako bezzasadny, wniosek innego z oskarżonych, o wyłączenie sędzi. W ocenie Adama Cz., sąd nie zachowuje bowiem bezstronności i obiektywizmu.
Rano miały rozpocząć się przesłuchania świadków. Sąd przesunął te czynności na kolejną rozprawę.
Sprawa dotyczy upowszechniania treści antysemickich i nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych w wydawanych przez Bubla pismach.
Zarzuty dotyczą publikacji z czasu od stycznia do października 2005 roku. Pismo trafiało do obiegu jako dodatek do dwóch innych pism, m.in. o treści satyrycznej, na których wydawanie Bubel ma formalne zezwolenia i które są zarejestrowane. Chodzi o - jak podawała prokuratura - "publiczne nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych oraz publiczne znieważanie grupy ludności z powodu przynależności do narodu żydowskiego, poprzez publikowanie i upowszechnianie treści antysemickich".
Śledztwo zaczęło się od zawiadomienia złożonego przez jednego z białostoczan. Chodziło o plakaty o treści antysemickiej, które zauważył na ulicach. Na plakatach był m.in. adres strony internetowej i tą drogą prokuratura dotarła do autorów publikacji.
Zarzuty rozpowszechniania plakatów, umieszczania takich treści na stronach internetowych, postawiono dwóm osobom - kobiecie i mężczyźnie.
Potem w śledztwie pojawiły się pisma, jak się okazało, wydawane przez Leszka Bubla, który sam określa się jako "naczelny antysemita RP".