Lepper ostrzega przed butelkami, mediami i panienkami
"Gazeta Wyborcza" pisze, że Andrzej Lepper ostrzegał w piątek kandydatów Samoobrony do parlamentu przed służbami specjalnymi i mediami. Zalecił: pijcie tylko z oryginalnie zamkniętych butelek.
Wyjściem ewakuacyjnym (głównego pilnował rosły ochroniarz) dziennikarz "Gazety Wyborczej" wszedł w piątek na zamknięte spotkanie Andrzeja Leppera z kandydatami Samoobrony na posłów i senatorów w warszawskim hotelu Gromada. Zaczęło się obiecująco: "Żadnego nagrywania, żadnych dziennikarzy. Rozejrzyjcie się po sali, czy nie ma tu nikogo z mediów" - ostrzegł Lepper.
Razem z innymi podejrzliwie dziennikarz gazety - jak pisze - rozglądał się wokół, a później - jak inni - klaskał na cześć szefa partii. A lider Samoobrony karcił, upominał i pouczał: "Jak do was przyjadę, zawsze będzie ze mną ochrona. Nie przygotowujcie mi żadnego jedzenia, żadnych napoi. Widzieliście chyba ostatnio program o narkotykach na Podkarpaciu. Dwie kropelki wystarczą i człowiek odlatuje" - mówił.
Ostrzegł też innych: "Pijcie napoje tylko z oryginalnie zamkniętych butelek. Jak wypijecie tylko pół, to zamiast później kończyć, lepiej kupcie nowy napój". Kto mógłby czyhać na kandydatów? Według Leppera media i służby specjalne, które przyjęły taktykę ośmieszania Samoobrony - podaje "Gazeta Wyborcza".
"Wystarczy jedną osobę sfilmować w stylu posła Janowskiego i koniec. Codziennie będą jechać z tym do wyborów" - mówił lider partii. Ostrzegł też działaczy przed nadużywaniem alkoholu. "Dziennikarze, ta łobuzeria, zrobią wszystko, żebyśmy wypadli jak najgorzej, nie dajcie się prowokować. Na przykład zapytają o ojca Rydzyka i powiedzą: 'Na Jasnej Górze biskup postawił na LPR i PiS, a nie na was'. I ktoś mu odpowie, że z Rydzykiem nie ma co trzymać. Cisza! Język za zębami, ani słowa na ten temat. Ważne, że nie powiedziano niczego złego o nas. Nie chodzi o to, żeby nas chwalić, tylko żeby nie było atmosfery, że jesteśmy najgorsi i żeby na nas nie głosować" - tłumaczył szef Samoobrony.
Według "Gazety Wyborczej" przestrzegał też przed przytulaniem się do "podstawionych panienek": "To miłe, ale od razu będzie w gazetach, że to molestowanie". A nawet przed nimi samymi: "Będą do państwa podchody. Czuwajcie, bo na jakiś układ z nimi może pójść nawet najbliższy współpracownik". W krytyce mediów Lepper zrobił - według dziennika - wyjątek dla "Gazety Wyborczej": "O dziwo, dobrze, obiektywnie pisze o nas ostatnio 'Wyborcza'. To dziwne i niebezpieczne, ale tak jest" - stwierdził.(PAP)