Lepper: o prowokacji ostrzegł mnie obcy mężczyzna
Andrzej Lepper podtrzymał przed
sądem, że o grożącym mu niebezpieczeństwie - którym okazała się
potem akcja CBA w ministerstwie rolnictwa - ostrzegł go rankiem
przed operację obcy mężczyzna.
04.11.2008 | aktual.: 04.11.2008 13:52
Lepper mówił tak w lipcu 2007 r. w prokuraturze, gdy składał zawiadomienie o próbie obalenia legalnego rządu, jak i we wtorek na procesie oskarżonych Piotra Ryby i Andrzeja K. Według Leppera, ubrany w garnitur mężczyzna w średnim wieku zjawił się 6 lipca rano w siedzibie Samoobrony i powiedział Lepperowi, by na siebie uważał, bo "dziś będzie prowokacja". - Pan mnie nie widział, a ja pana nie znam - tak według Leppera mężczyzna miał zakończyć spotkanie. Przeciek z akcji CBA bada stołeczna prokuratura. Nikomu nie postawiono takiego zarzutu.
Gdy śledczy pytali o posłów Samoobrony Janusza Maksymiuka, Janusza Wójcika i Lecha Woszczerowicza, z którymi Lepper widział się w ministerstwie, po przyjeździe z siedziby partii, szef Samoobrony mówił, że rozmawiali o różnych sprawach. - Oni zawsze kończyli rozmowy ze mną słowami, żebym uważał - dodał.
Gdy 7 lipca wieczorem do ministerstwa rolnictwa wkroczyło CBA, a Piotr Ryba został zatrzymany na Okęciu przed odlotem do Chin, Lepper ze współpracownikami grał w koszykówkę w hali sportowej. - Zadzwonił do mnie wtedy szef gabinetu politycznego Tomasz Jabłoński i poinformował o sprawie. Powiedział, że CBA pyta o Rybę i spytał, co ma mówić. Odpowiedziałem, że prawdę - zeznawał w śledztwie Lepper.
- Nigdy nie miałem informacji, by oskarżony w aferze gruntowej Piotr Ryba powoływał się na mnie, by coś załatwić w ministerstwie rolnictwa - zeznał też Andrzej Lepper.
Były wicepremier i minister rolnictwa stawił się w Sądzie Rejonowym Warszawa-Śródmieście jako świadek na procesie ws. afery gruntowej w kierowanym przez niego resorcie. Zapewniał, że gdyby przed 6 lipca zeszłego roku (gdy CBA zatrzymało Rybę i jego wspólnika Andrzeja K.) miał informacje, że dokumenty ws. odrolnienia ziemi na Mazurach są sfałszowane, sam zawiadomiłby organa ścigania.
Lepper przyznał, że Ryba przyszedł do niego ze sprawą odrolnienia gruntów na Mazurach, ale zapewnił, że nie pamięta, czy była to sprawa zaległa, w której Ryba interweniował, czy też miała ona inny charakter. Dodał, że w tej sytuacji "przekierował" Rybę na szefa swego gabinetu politycznego Tomasza Jabłońskiego, z którym sprawa miała być wyjaśniona. - Dokumenty były w moim gabinecie - dodał.
- Zawsze gdy ktoś do mnie przychodził w jakiejś sprawie, kierowałem go do gabinetu politycznego i mówiłem, że ja wszystkie sprawy załatwiam zgodnie z literą prawa i jeśli wszystko jest w porządku, to sprawę powinno się załatwić - powiedział Lepper.
W zeznaniach ze śledztwa Lepper mówił, że w przededniu akcji CBA pytał premiera Jarosława Kaczyńskiego, co się dzieje z kandydaturą Ryby na członka Rady Nadzorczej TVP i dodawał, że jeśli są jakieś przeszkody formalne, to mogą od niej odstąpić. - Premier spytał wtedy wicepremiera Przemysława Gosiewskiego "Przemek, co z tą sprawą?". On odpowiedział, że w ciągu dwóch dni wszystko się wyjaśni. Dziś myślę, że to było takie ostrzeżenie - zeznawał w śledztwie.
Przed zeznaniami Lepper powiedział: To była prowokacja CBA, mam nadzieję, że agenci za to odpowiedzą.
W wyniku akcji Ryba i Andrzej K. zostali zatrzymani. Szef CBA Mariusz Kamiński mówił wtedy, że Biuro dostało wiarygodną informację, iż są osoby, które mogą odrolnić dowolny grunt za łapówkę. Agenci CBA podali się za biznesmenów zainteresowanych transakcją i negocjowali stawkę łapówki z Rybą i K. W końcowej fazie akcji doszło do przecieku. Lepper 6 lipca miał się spotkać z Rybą, ale spotkanie odwołano. K., który w tym czasie w hotelu przeliczał pieniądze dostarczone przez agentów CBA, zadzwonił do Ryby. Prawdopodobnie został ostrzeżony, bo opuścił hotel; wtedy ich zatrzymano.
Przeciek bada stołeczna prokuratura. W związku ze sprawą funkcję szefa MSWiA stracił w sierpniu 2007 r. Janusz Kaczmarek, który ma zarzuty utrudniania wyjaśnienia przecieku, wraz z b. szefem policji Konradem Kornatowskim i b. szefem PZU Jaromirem Netzlem.